Jessica Pegula mówiła o rutynie antydopingowej podczas "The Player's Box Podcast". Przypomniała aferę z Igą Świątek, która w zeszłym roku opuściła turnieje w Seulu, Pekinie i Wuhan po ukaraniu miesięcznym zawieszeniem.
Wtedy POLADA i WADA nie wnioskowały o dłuższą sankcję, ale sprawa wciąż wraca w tenisowych dyskusjach.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"
- Jeżeli coś biorę, to jestem bardzo sumienna. Advil, Tylenol, zapisuję wszystko, bo nigdy nic nie wiadomo. Słyszy się różne historie i po prostu staję się bardzo paranoiczna. To jest po prostu bardzo stresujące - mówiła Pegula.
- Potem nie wiesz, czy jest wszystko okej, dopóki nie wyślą ci informacji w stylu: jesteś czysta. Zakładam, że otrzymasz powiadomienie tylko wtedy, gdy nie przejdziesz testu. Więc to jest stresujące - dodała Amerykanka.
Tenisistka przytoczyła też nietypową sytuację z finałowego turnieju Billie Jean King Cup, gdy zaproszono ją na test jeszcze przed meczem z Jeleną Rybakiną. Wcześniej Emma Navarro wygrała po trzech setach z Juliją Putincewą.
Iga Świątek wcześniej o całej sytuacji mówiła w rozmowie z Andym Roddickiem. - Byłam na sesji zdjęciowej z moim sponsorem w Warszawie. Weszłam na skrzynkę mailową i zobaczyłam wiadomość. Nawet jej nie przeczytałam, bo od razu zaczęłam płakać - powiedziała.
- Nie mogłam trenować, nie mogłam wychodzić na kort, bo czułam, że to tenis mi to zrobił. Czułam, że nikt mi nie uwierzy, że nie zrobiłam nic złego. Mój zespół bardzo mi pomógł, a prawnik wytłumaczył, co mam zrobić - dodała Świątek.