W pierwszych latach XXI wieku Jelena Dokić była czołową tenisistką świata. Pochodząca z chorwackiego Osijeku (wówczas Jugosławia) zawodniczka z dumą reprezentowała Australię, do której wyemigrowała jej rodzina. Wygrała sześć tytułów WTA, a w Wielkim Szlemie osiągnęła półfinał Wimbledonu oraz ćwierćfinał Australian Open i Rolanda Garrosa.
Po zakończeniu kariery Dokić wydała autobiografię "Unbreakable", w której opowiedziała o swojej trudnej przeszłości. Ujawniła w niej, że jej ojciec Damir Dokić znęcał się nad nią. Przyznała, że przemoc fizyczna ze strony ojca odbiła się na jej psychice już w bardzo młodym wieku.
ZOBACZ WIDEO: Córka Szymona Kołeckiego nie wytrzymała. Popłakała się podczas walki
- Zaczęłam czuć się zupełnie złamana. Nie było centymetra skóry, który nie byłby posiniaczony. Miałam 17 lat i przez jego działania stałam się najbardziej znienawidzoną osobą - powiedziała w dokumencie, który ukazał się na bazie jej autobiografii.
Jej relacja z ojcem została zerwana. Jednak w maju 2025 roku Jelena poinformowała o śmierci Damira. Była tenisistka, która obecnie często zabiera głos jako ekspertka i komentatorka, zdecydowała się zamieścić wpis w mediach społecznościowych.
"Jak wiecie, moja relacja z ojcem była trudna i bolesna, z dużym bagażem doświadczeń. Pomimo wszystkiego - niezależnie od tego, jak trudna i skomplikowana była nasza relacja, a przez ostatnich 10 lat właściwie nie istniała - strata rodzica, nawet tego, z którym nie miało się kontaktu, nigdy nie jest łatwa. To koniec pewnego rozdziału i życia, jakie znałam. Towarzyszy mi wiele sprzecznych i skomplikowanych emocji oraz uczuć" - napisała na Instagramie.
Choć od śmierci ojca minęły cztery miesiące, Dokić postanowiła powrócić do niełatwych dla niej wydarzeń. W rozmowie z ABC wyjawiła, dlaczego nie była obecnie na pogrzebie.
- Nie czułam, że muszę iść na pogrzeb. To koniec. Stało się - wyznała. - Nie wybaczyłam mu i nie muszę mu wybaczać, ale nie nienawidzę go. Musiałam odnaleźć swoją wartość - dodała.
Po tak traumatycznych wydarzeniach bardzo jej zależało, aby wyjść z tego wzmocnioną. - Nie chcę litości. Nie chcę, żeby ktokolwiek mi współczuł. Zawsze chodziło o to, żeby wyjść z tego cało - przyznała.