Woźniackiemu, podobnie jak rodzinie Radwańskich, nie podoba się, że WTA decyduje, w których turniejach muszą zagrać tenisistki z czołówki rankingu. - Niewolnictwo podobno dawno się skończyło, system nakazowo-rozdzielczy też, a w tenisie kobiecym wszystko zmierza właśnie w tym kierunku. Najlepsze grają tam, gdzie każą, a nie tam, gdzie chcą. Jak trener ma planować kalendarz, jeśli nie ma żadnego pola manewru? Żadnego, absolutnie żadnego - narzeka Woźniacki na łamach Przeglądu Sportowego.
Źródło artykułu: