Iga Świątek i Amanda Anisimova stoczyły bój o półfinał WTA Finals w Rijadzie. Ostatecznie po trzysetowym boku wygrała Amerykanka (6:7, 6:4, 6:2), która zapewniła sobie drugie miejsce w grupie i awans do czołowej czwórki. Gorąco było nie tylko na korcie, ale i na trybunach.
Pierwszy set był niesamowicie wyrównany. O jego losach decydował tie-break. Niestety w kluczowych momentach skandalicznie zachowywał się jeden z kibiców. Zagrzewał on Świątek do walki - po polsku. Tyle że najwyraźniej zapomniał, że kort to nie stadion piłkarski.
ZOBACZ WIDEO: Kołecki jasno o polskiej piłce. "Trudno mi znaleźć klub, któremu mógłbym kibicować"
Jego głośne okrzyki irytowały tenisistkę i innych kibiców. - Cicho! - odpowiedziała mu Polka, ale nic to nie dało.
Przy stanie 6-2 w tie-breaku Świątek miała piłkę setową. Po pierwszym serwisie piłka wylądowała w siatce. Wówczas wspomniany mężczyzna znów zaczął krzyczeć. "Vamos Barca, Vamos Iga" - można było usłyszeć.
Zareagował inny kibic, który natychmiast go upomniał: "Zamknij się!".
- To jest niewiarygodne. Już powinni wyprowadzić tego pana, nie wiem, czemu jeszcze tego nie zrobili - mówiła komentująca mecz Klaudia Jans-Ignacik z C+.
Polka po wygraniu pierwszego seta podeszła do sędzi Julie Kjendlie. - On przeszkadza w grze. Krzyczy między pierwszym a drugim serwisem - mówiła, domagając się usunięcia kibica z trybun. - Też jesteśmy za tym, żeby go wyprowadzić - dodał komentator C+ Żelisław Żyżyński.
Norweżka jednak nie przychyliła się do tej prośby. Mężczyzna pozostał na swoim miejscu, ale w końcu się uspokoił. Informował o tym będący w Rijadzie dziennikarz Kamil Kołsut.
"Problematyczny kibic, który przeszkadzał przez całego seta, a w tie-breaku krzyknął zachrypniętym głosem: 'Vamos Barca, Vamos Iga', dostał reprymendę. Na razie jest cicho" - napisał Kołsut na portalu X.
Dobrze, że jutro już piątek.
Wypijemy pół literka,
A gdzie nasza bohaterka?
Znów rakietą w kort uderza,
Mina jak dzikiego zwierza.
Zamiast chwały wstyd i zgrzyt.
Czytaj całość