Iga Świątek walczyła z Amandą Anisimovą w środowym meczu na WTA Finals w Rijadzie. Napięcie narastało nie tylko na korcie. Problemem były okrzyki jednego z kibiców. Pierwszy set rozstrzygnął tie-break. W kluczowych wymianach z trybun padały głośne hasła po polsku, co irytowało zawodniczkę i publiczność.
Przy stanie 6-2 w tie-breaku, między pierwszym a drugim serwisem, mężczyzna ponownie krzyczał: "Vamos Barca, Vamos Iga". Wtedy inny widz odpowiedział: "Zamknij się!". Sytuacja eskalowała na kilka chwil przed piłką setową dla Polki.
ZOBACZ WIDEO: Kategoryczne słowa ws. zarobków piłkarzy kadry
Po wygraniu partii Świątek podeszła do sędzi Julie Kjendlie. Tenisistka nie mogła zrozumieć, dlaczego wspomniany mężczyzna, który irytował także innych kibiców, nadal przeszkadza w grze.
- Ten jegomość nie zdawał sobie sprawy z tego, że źle robi, bo potem poproszony o zaprzestanie tego "dopingu" powiedział bardzo ciekawe słowa: "tak, tak? Nie chcecie mojego dopingu? To hala traci jednego kibica". Z tego, co wiem, został jednak do końca na trybunach - przekazał dziennikarz Bartosz Ignacik na antenie Canal + Sport.
Po trzech setach wygrała Amerykanka 6:7, 6:4, 6:2 i zajęła drugie miejsce w grupie. Anisimova po zwycięstwie nad Świątek awansowała do półfinału WTA Finals.