Dla 21-letniego Čilicia to pierwszy wielkoszlemowy półfinał w karierze. We wrześniu ubiegłego roku doszedł do najlepszej ósemki ćwierćfinału US Open. Finał pierwszej lewy Wielkiego Szlema znowu okazał się nieosiągalny dla Roddicka. Amerykanin, który na początku roku w Brisbane zdobył swój pierwszy w karierze tytuł na australijskiej ziemi, w Melbourne cztery razy grał w półfinale, także przed rokiem.
- Nie daję ci zachęty, uczucia, że nad nim górujesz - oceniał rywala Roddick. - Robi swoje, wygląda na wielkiego pracusia. Wiele może się u niego podobać: po prostu rozkłada sklep za linią końcową i nie myśli się stamtąd ruszać. Zauważyłem, że był taki sam po przegraniu, jak po wygraniu dwóch setów - dodał.
W I secie obaj tenisiści zgodnie przełamali się w 11. i 12. gemie. W tie breaku Roddick prowadził 4-3 po zagraniu woleja bekhendowego, ale Čilić wygrał cztery piłki z rzędu, w tym ostatnią za pomocą kombinacji dwóch forhendów: po krosie i wzdłuż linii.
W szóstym gemie II seta Chorwat przełamał Roddicka, popisując się sprytnym bekhendowym slajsem na linię. W kolejnym gemie obronił dwa break pointy i utrzymał podanie, zdobywając decydujący punkt zagraniem wzdłuż linii. Mieszkający w Monte Carlo tenisista do końca seta utrzymał własne podanie, a w ostatnim, dziewiątym, gemie zaserwował dwa asy.
W III i IV secie zmagający się z kontuzją ramienia Roddick (po I secie poprosił o przerwę medyczną i po kolejnych gemach korzystał z interwencji fizjoterapeuty) zacisnął zęby i sytuacja zupełnie się odwróciła. W obu partiach Amerykanin obejmował prowadzenie 2:0 (w III secie nawet 5:0) i doprowadził do seta piątego.
Fizjoterapeuta nie uważał, by kontuzja (dokładnie nerw) mogła się pogorszyć w związku z dalszą grą Roddicka, więc ten próbował swoich sił. - Tym ramieniem zarabiam na życie - stwierdził Amerykanin, który dzień przed meczem w ogóle nie odbijał piłki. Próbował przed Čiliciem maskować swoje problemy. - Do czasu, aż zauważył, że nie serwuje tak jak zwykle.
Już w pierwszym gemie ostatniej partii były lider rankingu miał trzy break pointy, ale Čilić wygrał cztery piłki z rzędu. Potem Chorwat przełamał Amerykanina i po utrzymaniu własnego podania (dwa asy na zakończenie) prowadził 4:1. W szóstym gemie trzykrotny finalista Wimbledonu poderwał się jeszcze do walki: obronił break pointy i zdobył drugiego gema. Ale choć w siódmym gemie doprowadził do równowagi, to chorwacki olbrzym szybko pozbawił go złudzeń zdobywając dwa decydujące punkty za pomocą odwrotnego krosa forhendowego i asa.
Čilić zakończył mecz po trzech godzinach i 50 minutach walki. Zaserwował 20 asów (Roddick 15) i miał 63 kończące uderzenia przy 53 niewymuszonych błędach (Amerykanin na minusie, odpowiednio 47 i 51). Jego trenerem jest Bob Brett, były szkoleniowiec Beckera i Ivanisevicia. - To dobry nauczyciel. Wie jak oddycham, jak stoję na korcie, jaką radę mi dać w jakim momencie - mówi pogromca del Potro.