Australian Open: Kubot i Marach zatrzymani

Chory Łukasz Kubot i bardzo niepewny Oliver Marach ulegli 6:2, 6:7, 6:7 Ivo Karloviciowi i Dušanowi Vemiciowi w meczu 1/8 finału gry podwójnej Australian Open. Spotkanie trwało trzy godziny, a w drugim secie polsko-austriacki duet zmarnował dwie piłki meczowe.

To wielki zawód rozstawionych z numerem piątym faworytów, którzy przed rokiem w swoim najlepszym wspólnym występie doszli w Melbourne do półfinału. Odpadnięcie mającego gorączkę i poważnie kaszlącego Kubota, uczestnika IV rundy singla, oznacza, że w turnieju pozostaje z Polaków tylko Agnieszka Radwańska (jest w ćwierćfinale z narzekającą na kontuzję Marią Kirilenko ).

Tymczasem wszystko od początku zdawało się układać po myśli Kubota i Maracha, którzy zdobyli w sumie więcej punktów od duetu chorwacko-serbskiego. - Pięknie chłopcy, pięknie - zakrzyknął ktoś na Margaret Court Arena w czasie tie breaka drugiego seta, kiedy przy szansach na awans do ćwierćfinału dał się we znaki Vemić: najpierw skończył akcję przy siatce, a potem Kubot wyrzucił jego kąśliwy serwis.

Kubot i Marach (bilans w Wielkim Szlemie 14-7) to siódma para ubiegłego sezonu. W decydującej partii meczu z Karloviciem i Vemiciem odrobili przełamanie i doprowadzili do drugiego tie breaka. Tam jednak rywale po stracie przez Austriaka obu serwisów wyszli na 3-0. Karlović asem podwyższył na 5-2, choć szczególnie Marach nie mógł się pogodzić z sędziowską decyzją. Partner pogrążył Kubota i siebie posyłając w siatkę piłkę przy 3-5. Pierwszego meczbola sam obronił, ale chwilę potem nie mógł wiele zrobić przy serwisie Vemicia.

Podanie Serba nie było mniej groźne od tego elementu w wykonaniu ponad dwumetrowego Karlovicia, który w IV rundzie singla odpadł z Rafaelem Nadalem. Na początku spotkania obaj jednak stracili serwis, a Chorwat został łatwo przełamany już w otwierającym gemie. - Come on - krzyczał Marach. - Łukasz! Oli! Polska! Austria! - niosło się od grupki polskich fanów na trybunach.

Kubot i jego austriacki kompan mogli poczuć się jak na polskim stadioniku piłkarskim. - Jesteśmy z Polski, jesteśmy biało-czerwoni - można było usłyszeć. - Jeszcze jeden, dawaj Łukasz, jedziesz Kubot! - to wybrane cytaty. Niestety, nie zabrakło chamstwa, bo gdy Karlović serwował przy szóstym setbolu w tie breaku drugiej partii, ktoś zaimprowizował głośne kasłanie.

Serwującemu przy 4:5 w trzecim secie Vemiciowi przeszkodziły... fajerwerki z okazji święta narodowego Australii. Chwilę wcześniej Marach wyprowadził swój team na prowadzenie po tym, jak dzięki widowiskowej akcji przy siatce udało się przełamać Karlovicia. Na początku tej partii bowiem Austriak podanie stracił. Kubot nie utrzymał podania w drugim secie, kiedy szybko udało się doprowadzić do remisu po breaku w gemie Vemicia.

Polak miał kryzys serwisowy także w decydującej partii: przy stanie 2:4 i 40-15 popełnił dwa kolejne podwójne błędy serwisowe, w sumie pięciokrotnie nie potrafiąc trafić w pole. To był czternasty wielkoszlemowy występ lubinianina w deblu: odniósł osiemnaście zwycięstw (poza Marachem wygrał po meczu z trzema innymi partnerami).

Australian Open, Melbourne (Australia)

Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 21,4 mln dol.

wtorek, 26 stycznia

MĘŻCZYŹNI

III runda (1/8 finału) gry podwójnej:

Dušan Vemić (Serbia) / Ivo Karlović (Chorwacja) - Łukasz Kubot (Polska, 5) / Oliver Marach (Austria, 5) 2:6, 7:6(11), 7:6(4)

Komentarze (0)