Liderką rywalek, które także przegrały mecz I rundy (z Australijkami), jest María José Martínez (WTA 27; najwyżej notowana zawodniczka leworęczna). Drugą rakietą będzie Carla Suárez (WTA 38). W deblu powinny wystąpić Martínez i Nuria Llagostera (WTA 198), mistrzynie Masters. Czwartą kadrowiczką zespołu Miguela Margetsa jest Arantxa Parra (WTA 90).
Spotkanie, trzecie w historii Fed Cup w Polsce, po raz drugi z rzędu odbędzie się pod dachem, na dywanowej nawierzchni taraflex. Na tym samym korcie Polki przegrały w lutym 2-3 z Belgią w swoim debiucie w Grupie Światowej II, zapleczu elity kobiecych rozgrywek międzypaństwowych.
Kapitan Tomasz Wiktorowski nie mógł znów powołać Urszuli Radwańskiej, drugiej według rankingu polskiej singlistki, która z powodu kontuzji kręgosłupa nie grała od stycznia. W Bydgoszczy po trzech latach powróciła do reprezentacji 24-letnia Domachowska (WTA 132), ale jedyny punkt w singlu zdobyła wtedy Agnieszka Radwańska, dziś ósma rakieta świata.
ZOBACZ: Komentarz Wiktorowskiego
Hiszpania ma dwie zawodniczki w czołowej czterdziestce, ale kobiecy tenis jest tam marginesem białego sportu. Prezydent federacji, José Luis Escañuela, przyznaje, że ostatnie rywalki były po prostu za trudne, ale zapowiada rewolucję, bo Martínez i spółka są o jeden mecz od degradacji do trzeciej dywizji. Jedynym jasnym celem jest pozostanie w Grupie Światowej II.
Hiszpanki, teraz w komplecie na turnieju WTA w Barcelonie, wyruszą do Polski w poniedziałek. - Chcemy jak najszybciej przyzwyczaić się do szybkiej nawierzchni. Przez cały tydzień zamierzamy przeprowadzać sesje treningowe rano i po południu - powiedział po ogłoszeniu składu Margets.