Przed meczem Đoković był uznawany za zdecydowanego faworyta. Miał znakomity bilans z Hiszpanem, który w dodatku prawie zawsze przegrywał gdy po przeciwnej stronie siatki stawał gracz z czołowej dziesiątki świata. Spotkanie zaczęło się od wyrównanej gry, ale tylko do stanu po dwa. Potem grał głównie Verdasco, nie oddając więcej gemów w tym secie.
Novak wyglądał na przygaszonego, nie pokazującego większej woli walki tenisistę. - To był na serio niezły występ ze strony Fernando. Ja natomiast nie ruszałem się dobrze, nie czułem się dobrze na korcie. To był zły dzień, ale muszę wziąć z tej porażki pozytyw, jakim było osiągnięcie półfinału.
Drugi set był kopią pierwszej partii i po zaledwie godzinie i 32 minutach Nando mógł się cieszyć z awansu do jedenastego w karierze finału turnieju ATP (wygrał cztery). - Jestem taki szczęśliwy, że dotarłem do finału. Pokonać kogoś takiego jak Đoković, grając tak dobrze i to takim wynikiem to wielka sprawa dla mnie. Nie mogę się doczekać finału z Nadalem.
W niedzielnym finale, który rozpocznie się o godzinie 14:15, Verdasco zagra ze swoim nemezis Rafaelem Nadalem. Hiszpanie grali ze sobą dziewięć razy, ale za każdym razem zwycięsko z pojedynku wychodził Rafa.