Nawet tenisowemu laikowi nazwisko Henin nie powinno być obce. 25-letnia Belgijka to w końcu siedmiokrotna mistrzyni turniejów wielkoszlemowych, zwyciężczyni łącznie 41 turniejów cyklu WTA Tour i w końcu: zdecydowana liderka światowej listy tenisistek już od 117 tygodni! Na korcie udało jej się zarobić - bagatela - prawie dwadzieścia milionów dolarów, a do tego należy doliczyć ogromne wpływy z kontraktów reklamowych.
Profesjonalnie Henin w tenisa grała od 1999 roku i nic nie wskazywało na to, że w tym roku zakończy zawodniczą karierę. Jeszcze tydzień temu na swojej stronie internetowej pisała, że jej treningi przebiegają bez większych problemów i nie jest nękana żadnymi kontuzjami. Jak jednak oznajmiła, z zamiarem rozbratu ze światowym tenisem nosiła się już od dawna. - To koniec wspaniałej przygody, jednak myślałem nad tym już od długiego czasu - powiedziała urodzona w Liege 25-letnia tenisistka.
- Justine się wypaliła i nie ma sensu tego dalej ciągnąć - stwierdził z kolei agent zawodniczki Ken Meyerson, ale po chwili dodał: - Byłem jednak zaskoczony tą nagłą decyzją i jestem nieco przygnębiony. Justine zrobiła tak wiele dla kobiecego tenisa. Jakby nie było, to jedna z najlepszych tenisistek w historii białego sportu.
Żal z powodu zakończenia kariery przez Henin wyraził również szef WTA, Larry Scott. - Justine zostanie zapamiętana jako wielka mistrzyni. To przecież rzadkość, aby zawodniczka utrzymywała się na szczycie światowych list przez tak długi okres czasu i to w tym wieku. Ona jednak zawsze grała według swoich własnych zasad - powiedział.
Z Henin podczas swojej kariery dwukrotnie przegrywała nasza najlepsza tenisistka, Agnieszka Radwańska. Isia nie potrafiła urwać Belgijce nawet seta. Pod koniec zeszłego roku na nasze pytanie o swój tenisowy wzorzec odpowiedziała: - Obecnie nie mam jakichś wielkich wzorców, ponieważ ja sama jestem w czołówce. Może jednak przede wszystkim należy wymienić Henin. Ona obecnie jest w wielkiej formie. Jest najlepsza.
Nie ma zatem wątpliwości: tenisowy świat traci wielką zawodniczkę, a przede wszystkim: wielką mistrzynię.