Generacja Rumunek zdominuje kobiecy tenis?

Czy po dominacji Rosjanek w niedługim czasie będziemy mieli erę Rumunek? Może jeszcze o tym za wcześnie pisać, ale faktem jest, że w Rumunii pojawia się coraz więcej utalentowanych tenisistek. Na początku maja w Fes swój pierwszy finał w cyklu WTA Tour zaliczyła 18-letnia Simona Halep.

Sorana Cirstea w 2003 roku wygrała dwa prestiżowe turnieje dla juniorów: Orange Bowl i Eddie Herr Championships (kategoria do lat 14.). Pięć lat później w Taszkiencie święciła swój pierwszy triumf w WTA Tour i jak na razie to jej jedyny tytuł. W swoim dorobku ma ona jeszcze finał w Budapeszcie z 2007 roku. W ubiegłym sezonie podczas Roland Garros zaliczyła swój pierwszy wielki występ w Wielkim Szlemie (ćwierćfinał). Jej problemem jest nieumiejętność ustabilizowania formy i chyba też trochę nie radzi sobie z rosnącą presją. W końcu ćwierćfinalistka Roland Garros i oczekiwania są coraz większe. Siłą Sorany jest regularność, ma bardzo solidny forhend i bekhend, które potrafi uruchomić błyskawicznie i jednym uderzeniem przejść z defensywy do ataku. Jest też bardzo dobrą deblistką, potrafi bardzo dobrze grać przy siatce, ale póki co nie ma zaufania do swojego woleja i nie często korzysta z tego zagrania. Jej słabością są częste utraty koncentracji i nieumiejętność dobijania rywalek. Tak było przed rokiem w III rundzie Wimbledonu w I secie meczu z Wiktorią Azarenką, gdy dominowała na korcie, ale kluczowe punkty zdobywała Białorusinka i to ona była górą w tiebreaku. W ubiegłym roku w Bastad przegrała z Giselą Dulko, choć miała cztery piłki meczowe. W 2008 roku w Acapulco przegrała z Kaią Kanepi, choć miała dwie piłki meczowe. W tym sezonie obniżyła loty (choć na początku maja osiągnęła półfinał w Estoril), ale jej wyniki z poprzednich sezonów świadczą dobitnie o tym, jak wielkim jest talentem. Trochę jej rozwój hamują kontuzje. Jest tenisistką wszechstronnie wykształconą i ma wszelkie predyspozycje ku temu, by stanowić o sile kobiecego tenisa w niedalekiej przyszłości. Warunkiem jest oczywiście odnalezienie się w nowych realiach wielkiego tenisa, w którym ciśnienie z każdym większym sukcesem rośnie.

Kiedy Alexandra Dulgheru w ubiegłym sezonie wygrała turniej w Warszawie wielu pisało, że to przypadek, ta tenisistka nic więcej w swojej karierze nie wygra. Tymczasem pod koniec ubiegłego sezonu Rumunka wygrała dwa turnieje ITF na kortach ziemnych. Przed miesiącem w WTA Tour zaliczyła półfinał w Barcelonie, wcześniej w Marbelli nie miała żadnych kompleksów wobec Kim Clijsters i urwała Belgijce seta. Potem w Rzymie wyeliminowała Dinarę Safinę, a w ubiegłym tygodniu w Madrycie odprawiła Jelenę Dementiewą. Na pewno nie jest to tenisistka tak uzdolniona, jak Cirstea, ona musi wszystko wybiegać na korcie. Już wyniki w ITF-ach wskazywały, że najmocniejsza będzie na kortach ziemnych, na których gra jest wolniejsza i ona swoją regularnością i umiejętnością sprawnego poruszania się po ceglanej mączce wiele zyskuje. Dulgheru, która 30 maja skończy 21 lat, w swojej karierze ma szansę jeszcze nie jedno wygrać i udowodnić w ten sposób, że jej triumf w Warszawie nie był dziełem przypadku. Rumuni za jej przyczyną przeżyją jeszcze wiele radosnych chwil.

Ioana Raluca Olaru w ubiegłym sezonie w Bad Gastein zaliczyła swój pierwszy finał. Dwa lata wcześniej jako 18-latka przebiła się przez kwalifikacje do Roland Garros, w I rundzie wyeliminowała ówczesną 33. rakietę świata Julię Wakulenko i dopiero w III rundzie zatrzymała ją Ana Ivanović. O jej niewątpliwym talencie niech świadczy też to, że w 2005 roku wygrała juniorski Roland Garros. Jest to bardzo ciekawie grająca tenisistka, która nie tylko przebija, często zmienia rotacją, lubi i potrafi grać drop szoty. Nie przebija bezsensownie przez środek, ale potrafi zagrać piłkę w dokładnie zaplanowane miejsce i pod tym względem jest podobna do Agnieszki Radwańskiej. Ulubioną nawierzchnią Ioany jest ceglana mączka, ale z uwagi na urozmaicony styl gry szybko przystosowuje się do każdej nawierzchni. Jej problem jest taki sam, jak u Cirstei: gubi rytm i często traci koncentrację. Jest to talent czystej wody, ale jeszcze nie do końca oszlifowany.

Niespełna 23-letnia Monica Niculescu ciągle nie może rozwinąć w pełni swojego potencjału ze względu na nękające ją kontuzje, ale i psychikę ma nie najmocniejszą. W końcu w imprezach rangi ITF zdobyła już 15 tytułów, a w WTA Tour w swoim dorobku ma raptem trzy ćwierćfinały (Taszkient 2008 i 2009, Strasbourg 2009). O jej dużym talencie niech świadczy to, że w 2004 roku wygrała drugi z prestiżowych juniorskich turniejów Eddie Herr Championships (kategoria do lat 18). Tenisistka z Bukaresztu, która w 2008 roku była w czołowej 50 rankingu WTA, gra bardzo agresywnie, zmienia rotację, zawsze stara się posyłać głębokie piłki, by zepchnąć rywalkę do defensywy, ma też bardzo solidny serwis i pewny wolej. Zmienia kierunki uderzeń, potrafi zagrać kombinację uderzenia wzdłuż linii i bardzo ostrego krosa, co nie jest tak często spotykanym zjawiskiem w dzisiejszym kobiecym tenisie. Niculescu lubi dominować na korcie i nie boi się podejmować ryzyka, sięga często po techniczne zagrywki, w tym pewnego w jej wykonaniu drop-szota. Talent ma niewątpliwie olbrzymi, problemy ma z psychiką, nie radzi sobie z presją. Doskonalić tenisowy warsztat jest stosunkowo łatwo, w końcu nauka to potęgi klucz, głowy uporządkować tak łatwo się nie da. Ale przykładem dla Monici niech będzie Yanina Wickmayer, która przez długi czas tak samo świetnie radziła sobie w ITF-ach, a na tym najwyższym poziomie zupełnie nie potrafiła się odnaleźć, aż nagle wystrzeliła w ubiegłym sezonie. W życiu Niculescu być może też nadejdzie taki moment, że w pełni uwierzy w swoje możliwości. Niestety Rumunia na własnym podwórku ma zawodniczkę, która ze względu na słabą psychikę nie ugrała nic wielkiego, choć talent miała i ciągle ma olbrzymi. Mowa o niespełna 26-letniej już Edinie Gallovits, triumfatorce Eddie Herr Championships z 2000 roku, która wygrała 14 turniejów rangi ITF. W WTA Tour osiągnęła tylko jeden finał (Barcelona 2007).

18-letnia Simona Halep to mistrzyni juniorskiego Roland Garros 2008. W swoim dorobku ma sześć tytułów ITF (wszystkie na kortach ziemnych), a w tym sezonie zaczyna się pokazywać z dobrej strony w rozgrywkach WTA Tour. Na początku kwietnia przebiła się przez kwalifikacje w Marbelli i Barcelonie. W tej pierwszej imprezie doszła aż do ćwierćfinału eliminując Ivetę Benesovą i rodaczkę Cirsteę, a przegrywając z Flavią Pennettą. W Barcelonie odpadła w I rundzie, ale urwała seta bardzo solidnej, grającej efektownie Carli Suarez. I wreszcie w Fes doszła do finału pokonując dwie zawodniczki z czołowej 100 rankingu: Lucie Hradecką i Patty Schnyder, a przegrywając z Ivetą Benesovą. A są to przecież jej pierwsze starty w WTA Tour. Halep jest tenisistką grającą niezwykle agresywnie, ma naturalny instynkt do dominacji na korcie. Widać, jak bardzo poważnie traktuje tenisową karierę. Do tej pory znana była tylko z obfitego biustu, który zmniejszyła, bo przeszkadzał jej w grze, przez co było o niej głośniej niż o wielu czołowych tenisistkach świata. Teraz świeci już nie piersiami, ale po prostu na korcie swoim ogromnym tenisowym talentem. Jak na tak młodą osobę Simona jest tenisistka bardzo dojrzałą, jej siłą jest doskonała praca nóg i spokojne punktowanie rywalek, nie zawsze używa to tego pełnej mocy, ale przede wszystkim myśli na korcie i znakomicie wyprzedza ruchy rywalek. Jak na tak młodą tenisistkę jest bardzo poukładana pod względem taktycznym, bardzo rzadko w jej poczynania wkrada się chaos. W niedługim czasie może być o niej naprawdę głośno, ale wyłącznie ze względu na sportowe osiągnięcia.

O tym, że kariera juniorska i seniorska to dwie różne bajki pisałem w artykule "Trudne przejście od juniora do seniora". Talent, potencjał i umiejętności nie wystarczą, by odnieść sukces. W świecie zawodowego tenisa jest mnóstwo pokus, pojawia się po drodze mnóstwo wątpliwości, przychodzą załamania i kryzysy. Tylko zawodniczki z twardą psychiką, niezłomne, uparte, zdeterminowane mogą wznieść się na wyżyny w tym wielkim tenisie. Dla Rumunek przykładem na to, że droga na szczyt nie jest usłana różami niech będzie sama Justine Henin, która nie tak szybko zaczęła odnosić sukcesy, ale cierpliwość i ciężka praca na treningach dały w końcu efekt. O tym czy Rumunki zaczną odnosić sukcesy na miarę ich talentu zadecyduje mnóstwo czynników, bo zawodowy tenis to bardzo złożony mechanizm. Twarde stąpanie po ziemi (nawet po serii efektownych zwycięstw, a może zwłaszcza) i umiejętność radzenia sobie z porażkami to podstawa i Rumunki nie mogą o tym nigdy zapominać.

Komentarze (0)