Nie tylko w Charleston - zapowiedź tenisowego tygodnia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sezon kortów ziemnych na ceglanej mączce, którego kulminacyjnym punktem będą otwarte mistrzostwa Francji na Roland Garros, inaugurują profesjonalni tenisiści, zrzeszeni w ATP, w trzech miejscach na świecie równocześnie. Jednym z nich jest River Oaks Country Club w Houston, w Teksasie, w USA, dwa natomiast leżą w Europie, pierwszy - w Estoril w Portugalii, drugi natomiast - w Walencji w Hiszpanii.

W tym artykule dowiesz się o:

Do Houston, gdzie pula nagród wynosi 436 tysięcy dolarów, zjechali przede wszystkim zawodnicy Ameryki Południowej oraz Hiszpanii, przy naturalnie dużym udziale tenisistów USA. Prym wiedzie James Blake, rozstawiony z jedynką, numer dwa drabinki otrzymał, świetnie czujący się w Stanach Zjednoczonych Niemiec Tommy Haas, borykający się do niedawna z zapaleniem zatok. Najwidoczniej już wyzdrowiał, skoro startuje w Teksasie - po pauzie, wziętej na turniej w Miami.

Warto może zwrócić uwagę na to, że zaraz w pierwszej rundzie los zetknął ze sobą parę grającą w finale w lutym tego roku na twardych kortach w Delray Beach; wygrał wtedy Kei Nishikori, który przedostał się do turnieju głównego z kwalifikacji. Los przyznał stosunkowo szybko szansę rewanżu Jamesowi Blake’owi. Ciekawe, czy z niej skorzysta. A kort jest wolniejszy od twardej nawierzchni tamtego turnieju na Florydzie, warunki zatem uległy zmianie i powinny sprzyjać Amerykaninowi, a ponadto Blake został wyraźnie ostrzeżony.

W Walencji, w turnieju Open de Tenis Comunidad Valenciana (pula nagród wynosi 370 tysięcy Euro), stawce tenisistów przewodniczy niedawny bohater davis-cupowego, wygranego przez Hiszpanów meczu z Niemcami, David Ferrer. Turniejowa dwójka to Argentyńczyk Juan Monaco. A poza nimi, sporo doborowych graczy, a zatem: Tommy Robredo (3); zwycięzca Roland Garros, Juan Carlos Ferrero (4); obrońca tytułu z ubiegłego roku, Nicolas Almagro (5); w finale wygrał z Włochem Potito Starace (8). Tu los postawił - i to zaraz w pierwszej rundzie - naprzeciw siebie dwóch triumfatorów turniejów Wielkiego Szlema, a mianowicie Juana Carlosa Ferrero i Marata Safina, któremu organizatorzy przyznali dziką kartę. Tu, w Hiszpanii, nawiasem mówiąc wychował się i ukształtował tenisowo ów zdolny, pełen temperamentu, barwny rosyjski gracz.

Ciekawostką turnieju Estoril Open (pula nagród: 370 tysięcy Euro) i z pewnością magnesem przyciągającym publiczność będzie Roger Federer, który nigdy dotąd nie brał udziału w turniejach nienależących do Masters Series. Tym razem zdecydował się na start w Portugalii, chcąc jak najlepiej przygotować się do Roland Garros, jako że tego to tytułu nie ma jeszcze w kolekcji swych tenisowych trofeów. Słynny Szwajcar został rozstawiony, oczywiście, jako numer jeden. A za nim znakomicie grający na kortach ziemnych tenisiści: Nikołaj Dawidienko (2), Chorwat Ivo Karlovic (3), Fin Jarkko Nieminen (4) i dobrzy Francuzi: Marc Gicquel, Nicolas Mahut, Gilles Simon, a także Belg Olivier Rochus, któremu ta nawierzchnia bardzo odpowiada. Obrońcą tytułu z ubiegłego roku byłby Novak Djokovic, wygrał wówczas z Francuzem Richardem Gasquetem. Ani jednego, ani drugiego nie zobaczymy jednak w Estorilu w tym roku.

Estoril Open jest turniejem rozgrywanym równocześnie wśród graczy ATP oraz zawodniczek WTA. Panie będą miały w sumie do wygrania ponad 84 tysiące Euro w turnieju klasy Tier IV. Tutaj również zabraknie obrończyni tytułu z ubiegłego roku. Zwyciężyła, wtedy już 28-letnia Niemka Greta Arn (176. WTA), w meczu z młodą Białorusinką, Wiktorią Azarenką. Przedostawszy się z kwalifikacji do turnieju głównego, zdobyła po obronieniu dwóch piłek meczowych laury zwyciężczyni, po czym okazało się, że była wówczas zawodniczką o najniższym rankingu, która zdołała wygrać turniej Sony Ericsson Tour.

Na czele drabinki znajduje się Włoszka Flavia Pennetta, drugą rakietą stawki jest Rosjanka Maria Kirilenko, ponadto grają: Włoszka z południowego Tyrolu Karin Knapp, Czeszka Lucie Safarova, zdolna młodziutka Bułgarka Cwietana Pironkowa. Dziką kartę otrzymała Portugalka Michelle Larcher de Brito. Interesujące, jak sobie poradzi na ceglanej mączce.

De Brito grając w Portugalii nie da, oczywiście, okazji Agnieszce Radwańskiej do rewanżu za przegraną w Miami, jako że Polka wystąpi w tym czasie w turnieju najwyższej rangi w tym tygodniu: Family Circle Cup w Charleston, w południowej Karolinie, w USA. Turniej klasy Tier I toczy się na tzw. amerykańskich zielonych kortach ziemnych. Dysponując pulą nagród 1 miliona 340 tysięcy dolarów przyciągnął najlepsze tenisistki świata. Gra tutaj pięć zawodniczek z pierwszej dziesiątki rankingu WTA. Jelena Jankovic, turniejowa jedynka, zwyciężczyni z 2007 roku; a także Maria Szarapowa, która wygrała już trzy turnieje w tym roku (Australian Open, Dauha, Amelia Island), rozstawiona z dwójką oraz zwyciężczyni dwóch turniejów Serena Williams (Bangalore i Miami) - z szóstką; Anna Czakwetadze (3) oraz Helena Dementiewa (4). Aż trzy Rosjanki w pierwszej czwórce drabinki turnieju! Ale zaraz za nimi następne: Dinara Safina i Wera Zwonariewa. Niemniej grają w Charleston nie tylko Rosjanki, jest tam młoda dobrze grająca Węgierka Agnes Szavay, jest dobrze zapowiadająca się Słowaczka nowej generacji Dominika Cibulkova.

Drugą polską tenisistką w turnieju jest Marta Domachowska, którą naprzeciw Agnieszki Radwańskiej, turniejowej jedenastki, postawiło losowanie. Dla polskiego miłośnika tenisa spotkanie obu naszych zawodniczek stanowić będzie zaraz na początku gwóźdź programu. Tak więc jeszcze przed ich spotkaniem w Warszawie, zagrają przeciwko sobie obydwie najlepsze tenisistki znad Wisły - w Charleston. Pocieszające jest to, że jedna z nich osiągnie następną rundę. A tam, możliwe, że dojdzie do pojedynku z Meghann Shaughnessy, z którą ostatnio w Amelia Island wygrała Marta w dwóch setach. Jeżeli dobrze zagra Szwajcarka Patty Sznyder (7), to z nią trzeba będzie rozstrzygnąć, kto wejdzie do ćwierćfinału. Na drodze do półfinału natomiast stać będzie najprawdopodobniej Jelena Dementiewa. Bilans Agnieszki z nią jest zrównoważony, grały dwa razy. W Warszawie wygrała na ceglanej mączce Dementiewa, w Luksemburgu na twardej nawierzchni - Agnieszka. Oba mecze miały miejsce w 2006 roku. Marta przegrała z nią jedno spotkanie, na dywanie, w Antwerpii, też w 2006 roku. Ale dzisiaj mamy rok 2008, zobaczymy, czy coś się tymczasem w układzie sił zmieniło.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
zgłoś błądZgłoś błąd w treści
Komentarze (0)