W II secie obaj tenisiści zanotowali w sumie sześć kolejnych przełamań, a w tie breaku Chardy od stanu 3-3 zdobył cztery punkty z rzędu. W decydującym secie Murray, który w niedzielę obronił tytuł w Rogers Cup, zaliczył dwa breaki i zwyciężył po dwóch godzinach i dziewięciu minutach. - On jest zawodnikiem, który przez cały czas nie pozwala ci złapać rytmu, kiedy on zaczyna zagrywać pewne piłki ja czuję się trochę niekomfortowo - powiedział Murray. - Tutaj są bardzo szybkie warunki, zupełnie inne niż w Toronto. Nie potrafiłem do tego dobrze się przystosować, gdy musiałem uderzać wiele piłek. Ale w III secie musiałem trochę bliżej podejść i dałem sobie radę. Brytyjczyk triumfował w Toronto, ale Chardy też zaliczył znakomity występ w tej imprezie. Pokonał tam dwóch tenisistów z czołowej 10 Fernando Verdasco i Nikołaja Dawidienkę osiągając pierwszy ćwierćfinał w ATP World Tour Masters 1000. Murray, który przed dwoma laty zdobył w Cincinnati tytuł, ma szansę zostać pierwszy tenisistą do czasu Andy'ego Roddicka (2003), który w tym samym sezonie wygra dwa turnieje rangi Masters 1000 podczas amerykańskiego lata.
Kolejnym rywalem Brytyjczyka będzie utalentowany Ernests Gulbis (ATP 27), który pokonał Austriaka Jürgena Melzera (ATP 15) 6:7(8), 6:3, 7:6(5) broniąc dwóch piłek meczowych przy stanie 4:5 i 15-40 oraz jeszcze jedną w 11. gemie III seta. Łotysz także w tie breaku wyszedł z ogromnych opresji: przegrywał 0-4 i 3-5, by wygrać cztery piłki z rzędu.
Broniący tytułu Federer, który w ubiegłym tygodniu doszedł do finału w Toronto, spędził na korcie w sumie 36 minut. Po rozegraniu siedmiu gemów Denis Istomin z Uzbekistanu skreczował z powodu kontuzji prawej kostki. Bilans spotkań Szwajcara w Cincinnati, gdzie trzykrotnie triumfował, to teraz 20-6. - Kiedy tylko przyjeżdżasz na turniej wszystkie warunki są dobre. Lubię szybkie korty, ale one są naprawdę trudne do wyregulowania na początku turnieju, szczególnie że mamy tak niewiele szybszych kortów i trudno jest odnaleźć rytm - powiedział Federer.
Kolejnym rywalem Szwajcara będzie Philipp Kohlschreiber (ATP 33), z którym aktualnie trenuje. Niemiec, który w ubiegłym tygodniu w Toronto osiągnął ćwierćfinał, pokonał kolumbijskiego kwalifikanta Alejandro Fallę (ATP 67) 6:0, 1:6, 6:3. - To będzie bardzo trudny mecz z tego powodu, że przebywaliśmy razem przez ostatnich kilka tygodni - powiedział Federer o grze ze swoim partnerem treningowym. - Cieszę się, że on gra dobrze. To dobry facet, niebezpieczny. On ma uderzenia. Pokonał wielu świetnych zawodników, Roddicka w Australian Open i Đokovicia w Roland Garros i dawniej rozegrał ze mną kilka zaciętych spotkań. Zobaczymy, jak to wyjdzie.
Szlagierowo zapowiadająca się potyczka Johna Isnera (ATP 19) z Davidem Nalbandianem (ATP 37) zakończyła się po 37 minutach. Isner prowadził 5:3, ale na początku dziewiątego gema nabawił się kontuzji kostki. Przy stanie 5:4 Amerykanin serwował na seta, ale po rozegraniu dwóch punktów zdecydował się skreczować. Isner ma nadzieję, że uda mu się wykurować do US Open. - To był zwyczajny return z drugiego podania, gdy poszedłem na swoje ciało, chciałem się ruszyć i musiałem podskoczyć. Lądując moja prawa stopa przekręciła się naprawdę szybko. I tyle, nie mogłem grać dalej. Czuję się tak samo jak w zeszłym roku w Los Angeles, wróciłem wtedy dosyć szybko. Nie sądzę, żeby mój występ w US Open był zagrożony. Nie skręciłem jej. Za 10 dni powinno być wszystko dobrze.
W III rundzie zagra Andy Roddick (ATP 13), który pokonał Holendra Thiemo de Bakkera (ATP 50) 7:6(4), 6:4 zdobywając 89 proc. punktów przy swoim pierwszym podaniu. Kolejnym rywalem Amerykanina będzie Szwed Robin Söderling (ATP 5), który po blisko dwugodzinnym boju pokonał Lleytona Hewitta (ATP 30) 4:6, 6:3, 7:5 odnosząc pierwsze zwycięstwo w czwartym spotkaniu z Australijczykiem.