Nowojorski dziennik pisze, że Nadal przetrwał "skwar, potem deszcz, zignorował rozgardiasz Open, działających pod wpływem impulsu widzów, w końcu także Đokovicia". Choć jednak "stał się panem wszystkich nawierzchni", "Times" uznaje w tytule artykułu, że "marsz mistrza do wielkości wydaje się być daleki od zakończenia".
Nadal ma tylko 24 lata i dziewięć wygranych turniejów wielkoszlemowych, ale nie chce mówić o ewentualnym ataku na rekord Rogera Federera (16 tytułów). "Gdziekolwiek Federer był w poniedziałek - a obiecał finału nie oglądać - mógł słyszeć wycie zbliżającego się do niego ekspresowego pociągu Nadala" - pisze "The New York Times".
Największa fotografia na pierwszej stronie dziennika należy się wznoszącemu triumfalnie ręce, klęczącemu na niebieskim korcie Nadalowi.
W relacji z meczu: "Nadal oczywiście podzielił się erą z Federerem, co dało owej erze mnóstwo dobrego, ale ten sezon i tegoroczny US Open należą ekskluzywnie do niego" oraz "wygrał tytuł dzięki ścięciu z nóg Đokovicia ze swoim fenomenalnym zasięgiem, konsekwentnym returnem i ulepszonym serwisem, szczególnie slajsowanym serwisem w głębokie pole (ad court), co zmuszało Đokovicia do uwolnienia od bekhendu drugiej ręki i gwałtownego rzucenia się w desperacji przy wielu okazjach".
Mówi Toni Nadal, stryj i trener Rafy: - Oprócz samego zwycięstwa, wielką porcję satysfakcji daje mi to, że widzę, w jaki sposób poprawił się na szybkich kortach. To był nasz cel, o którego spełnieniu nie byliśmy przekonani. Ale teraz returnuje lepiej, serwuje nieco lepiej i gra bliżej linii końcowej. Slajsowany bekhend jest o wiele lepszy.
Wyjaśnienie dlaczego przeniesiony na poniedziałek finał nie zaczął się wcześniej, gdy prognozy były bardziej optymistyczne: "To sieci telewizyjne mówią sportom co robić". A w Stanach Zjednoczonych właśnie wystartował sezon NFL. "Po długiej przerwie deszczowej, transmisja została przeniesiona z kanału CBS na ESPN2, ponieważ CBS chciał pochwalić się swoim zaplanowanym programem w czasie największej oglądalności." Na głównym ESPN trwała pierwsza w regularnych rozgrywkach transmisja "Monday Night Football".
Przesunięcie finału na poniedziałek, tak jak w dwóch poprzednich edycjach turnieju, naraziło na dodatkowe koszty nie tylko organizatora, który musiał na dodatkowy dzień zatrudnić obsługę, służby bezpieczeństwa, policję. Jak wspomniano, ucierpiały także słupki oglądalności. "Już powodujący irytację turniej stał się logistycznym koszmarem" - pisze "Times". W 2008 roku finał Federer - Murray oglądało 6,7 mln widzów (najgorszy wynik w historii US Open); w ubiegłym roku mecz Federer - del Potro śledziło 14,6 mln ludzi (wskaźnik 2,3; drugi najgorszy wynik w dziejach turnieju w Erze Otwartej).