Roger Federer, 29 lat, mistrz Australian Open 2010 (foto PAP/EPA)
Dlaczego Szwajcar nigdy nie przebrnął tam przez ćwierćfinał (2002-2003-2008)? - Myślę, że nie zagrałem w tej hali odpowiednio dużej liczby meczów - tłumaczył we wtorek. - W przeciwieństwie do Roland Garros, nie przyjeżdżam tutaj na tydzień przed startem, by potrenować i przyzwyczaić się do nawierzchni. W Bercy nigdy nie trenowałem przez ponad dziesięć godzin na korcie centralnym.
Federer nie może pozwolić sobie na wcześniejszy przyjazd do Bercy, bo ostatni w sezon turniej rangi Masters 1000 jest poprzedzony przez imprezę w jego rodzinnej Bazylei. Tam wygrał w ostatnią niedzielę po raz czwarty w karierze (w sumie 65. tytuł w premierowym cyklu). Wcześniej zapowiedział, że wobec braku w najbliższym czasie szans na odzyskanie fotela lidera rankingu, skupi się na zdobywaniu tytułów: do zgarnięcia pozostały w sezonie dwa (Bercy i Masters w Londynie).
Koniec tenisowego roku jak zwykle w halowych warunkach. Federer o specyfice Palais Omnisports w Bercy: - Podobnie jak podczas Roland Garros ma się wrażenie, że kort jest bardzo mały, bo jest ogromnie dużo miejsca po bokach i za liniami końcowymi. To sprawia, że wydaje się, że kort jest super długi - tłumaczy.
W tym roku nawierzchnia jest szybsza: - To dobrze, że turnieje odbywają się na coraz szybszych kortach - mówi Federer, który wie, że taka tendencja sprzyja jego grze. - Nie mówię, że podobne nawierzchnie powinno się implementować na wszystkich turniejach, ale to w hali powinien być kort najszybszy. W Bercy odbywa się jedyny halowy turniej Masters 1000, więc to logiczne, że tutaj gra się najszybciej.
Pierwszy mecz (II runda, czyli 1/16 finału) to starcie z Richardem Gasquet, zaplanowane nie przed godz. 19:30. Federer wygrał sześć z siedmiu starć z Francuzem, ale ostatni raz spotkali się podczas Wimbledonu 2007, tego niezapomnianego dla Gasquet (uległ Szwajcarowi w półfinale). - On jest w pociągu powrotnym - powiedział Roger na pytanie francuskich dziennikarzy o szanse Gasquet na powrót do Top 10.
Federer, szef Rady Zawodników ATP, podczas ostatniego turnieju przed londyńskim finałem sezonu wypowiedział się po raz kolejny o potrzebie skrócenia sezonu: - Mamy cztery tygodnie, a dobrze byłoby mieć ich sześć: dwa poświęcilibyśmy na odpoczynek, a cztery na przygotowania do nowego sezonu.