Polacy w Masters: naszych znów najwięcej

Drugi rok z rzędu trzech Polaków wystąpi w Masters i znów będziemy najliczniej, razem z Amerykanami, reprezentowaną w Londynie nacją. Łukasz Kubot, Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg myślą o czym innym: wyjściu z grupy.

Gdy świat tenisowy już ostrzy sobie zęby na półfinał między Rafą Nadalem a Rogerem Federerem, polscy fani czekają na mocną dawkę emocji deblowych. Masters, pod obowiązującą od ubiegłego roku nazwą Barclays ATP World Tour Finals, to impreza fantastycznie zorganizowana od strony marketingowej: w promocji nie zapomina się o grze podwójnej.

Matkowski i Fyrstenberg mogą nazywać się weteranami Masters. W turnieju dla najlepszych tenisistów sezonu wystąpili dotąd trzy razy. Raz tylko wyszli z grupy: to było przed dwoma laty w Szanghaju, gdy po dwóch zwycięstwach awansowali do półfinału, przegranego z braćmi Bryanami. Do Chin polecieli wtedy w zastępstwie.

Debiut naszego najlepszego debla w Masters, w 2006 roku w hali w Szanghaju, mimo trzech porażek i tylko jednego wygranego seta, ponownie po 26 latach przywrócił polski tenis w finałowej imprezie sezonu, rangą ustępującej tylko Wielkiemu Szlemowi.

To w Houston w 1976 roku Wojciech Fibak osiągnął życiowy sukces dochodząc do finału debiutanckiego i jak się okazało - mimo późniejszych znakomitych wyników - swojego jedynego singlowego Masters. Wielokrotnie wystąpił w deblu, odnosząc dwa triumfy w turniejach Masters dla cyklu WCT: z Niemcem Karlem Meilerem w 1976 i z Holendrem Tomem Okkerem w 1978 i dwa finały właściwego Masters (1979, 1980). Poznaniak startował w innych deblowych turniejach Masters: z Okkerem w 1977 w Nowym Jorku, w tym samym 1980 z Okkerem w Wielkiej Brytanii (przegrany finał), w 1981 z Czechosłowakiem Tomášem Šmídem w Wielkiej Brytanii (nie wyszli z grupy), z Amerykaninem Sandym Mayerem w 1985 w Wielkiej Brytanii (wyszli z grupy do półfinału).

CZYTAJ: Orantes wspomna mecz finałowy Masters przeciw Fibakowi

W ubiegłym roku czwartym Polakiem w Masters został Kubot, który z konsekwentnie dążącego do Top 100 singlisty stał się deblistą światowej czołówki. W październiku decydująca faza walki o Londyn przeszkodziła lubinianinowi w startach singlowych, ale druga z rzędu kwalifikacja do Masters była priorytetem. Rok temu wspólnie z Marachem nie wyszli z grupy, choć potrzebowali do tego tylko i aż seta w starciu z braćmi Bryanami.

* Wszystkie te edycje odbyły się w styczniu, ale oczywiście jako za sezony poprzednie. Odbywały się także turnieje Masters w deblu równoległe do tych w singlu, ale też takie wyłącznie deblowe poprzedzające singlowo-deblowe. Sprawa skomplikowana, temat słabo usystematyzowany w historii nie tylko polskiego sportu.

Komentarze (0)