Radwańska widzi się z Woźniacką częściej niż z własną babcią

Agnieszka Radwańska grała długo z kontuzjowaną stopą. W końcu musiała się poddać - stało się to podczas meczu ze swoją bardzo dobrą koleżanką - Karoliną Woźniacką. Jak po dłuższej przerwie wygląda stan kontuzjowanej nogi?

W tym artykule dowiesz się o:

- Tym bardziej, im więcej robię. Czasem nagle puchnie jak bania. Ale chcę wrócić na kort, już gram. Tkanki się zagoiły, więc nie zrobię sobie krzywdy. Wybieram się na Australian Open - powiedziała najlepsza polska tenisistka w rozmowie z Rzeczpospolitą.

"Isia" opowiedziała także o swojej przyjaźni z Karoliną Woźniacką. - Tak, znamy się dziesięć lat. Widuję ją częściej niż koleżanki z Krakowa i własną babcię. Gramy razem prawie wszystkie turnieje, przez dziesięć miesięcy w roku. Mamy dużo czasu – na treningach, w szatniach, restauracjach, hotelach. Masażystki i terapeutki mówią o nas "double trouble" (podwójne kłopoty – przyp. red.), bo ciągle gadamy. O wszystkim, ale o tenisie niedużo. Język bardzo zbliża. Ludzie widują zawodniczki na korcie, gdy rywalizują. Ale my się wszystkie przyjaźnimy, tylko niektóre trzymają się z boku. Ja zresztą nie lubię zawodniczek, które przekładają emocje z kortu na prywatne kontakty - stwierdziła starsza z sióstr.

Pełna rozmowa na łamach Rzeczpospolitej.

Komentarze (0)