Jako pierwszy w najlepszej szesnastce znalazł się Novak Đoković, ale miał wolne już po secie, kiedy skreczował Troicki, jego przyjaciel i kompan z historycznego, wcale pięknego triumfu w Pucharze Davisa. Okazało się, że także na zakończenie dnia w Melbourne krecz (już po gemie) stanie się z jednej strony przyczyną awansu do 1/8 finału Niemki Petković, a z drugiej dramatu Venus Williams.
Pozostając przy paniach, tylko Maria Szarapowa potrzebowała do zwycięstwa trzeciego seta, ale że po drugiej stronie siatki biegała z właściwym sobie wdziękiem będąca wyjątkiem potwierdzającym powszechną opinię o niemieckich kobietach Julia Görges, męska część publiczności bynajmniej nie żądała szybkiego zakończenia. Poza tym, Kuzniecowa odprawiła grającą z niedoleczonym łokciem Henin (na placu boju już tylko jednak ex mistrzyni, Szarapowa), Schiavone obroniła setbole w drugiej partii pojedynku z uskuteczniającą slajs z forhendu Niculescu, a Na Li przeszła jak burza przez kolejną rywalkę.
Same uznane firmy wśród ósemki singlistów, którzy zapewnili sobie występ w Melbourne w niedzielę. Federer ogarnął się w spotkaniu ze wściekłym na siebie Belgiem Malisse i po raz... ósmy zrewanżował mu się za porażkę z 1999 roku. Roddick odwrócił losy pojedynku z Holendrem Haase w tie breaku drugiego seta, podczas gdy Berdych w ogóle nie stracił kontroli nad sytuacją przeciw Gasquet. Wielka radość Hiszpanów: dla Verdasco dopiero trzeci rywal okazał się mniej wymagający, Almagro mógł wybuchnąć po w miarę szybkim odprawieniu Ljubičicia, ale już Robredo ledwo trzymał się na nogach po wielkim boju ze Stachowskim, pogromcą Kubota w II rundzie.
Brawa dla polskich deblistki i deblistów: Agnieszka Radwańska, Łukasz Kubot, Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg zagrają w niedzielę o ćwierćfinał gry podwójnej.