W gronie ośmiu ćwierćfinalistów imprezy aż sześciu z nich jest rozstawionych. W stawce nie ma już jednak tych najwyżej notowanych Argentyńczyków, bowiem los Juana Mónaco podzielił także Nalbandian. Obaj też zostali wyeliminowani przez swoich rodaków sklasyfikowanych poza Top 100 rankingu ATP. Zeballos, który nigdy wcześniej nie grał w zawodowym cyklu z Nalbandianem, odniósł w czwartek cenne zwycięstwo, które zagwarantuje mu powrót do najlepszej setki tenisistów globu.
25-letni Zeballos, reprezentant kraju w Pucharze Davisa, był prawdziwym odkryciem 2009 roku. Argentyńczyk zanotował w czwartkowym pojedynku osiem asów serwisowych i wygrał 78 proc. wszystkich punktów przy swoim pierwszym podaniu. Mniej utytułowany (tylko jeden finał w ATP World Tour) niż Nalbandian (11 triumfów) tenisista wykorzystał pięć z dziewięciu break pointów, natomiast zawodnik z Córdoby z wypracowanych siedmiu szans na przełamanie serwisu rywala, zmarnował pięć, z czego aż trzy w 11. gemie drugiej odsłony.
Rywalem Zeballosa w meczu o półfinał turnieju będzie w piątek Starace, który nie dał szans (6:4, 6:1 w 1h26’) Pablo Andújarowi (ATP 71), oddając mu zaledwie pięć gemów. Rozstawiony z numerem piątym Włoch ma patent na Hiszpana, bowiem wygrał z nim już piąte kolejne spotkanie (bilans: 5-0), tracąc dotychczas z 25-latkiem rezydującym w Walencji zaledwie dwa sety. To drugi po Auckland ćwierćfinał w tym roku Starace, który w czwartek obronił wszystkie pięć uzyskane przez rywala break pointy.
Pięć gemów stracił również w pojedynku II rundy Chela, turniejowa "czwórka", który szybko rozprawił się (6:2, 6:3 w 1h24’) z najniżej notowanym w stawce Brazylijczykiem Caio Zampierim (ATP 316). Brazylijski kwalifikant wyraźnie ustępował Argentyńczykowi w wymianach, notując zaledwie 26 proc. wygranych piłek z drugiego podania. 31-letni tenisista z Buenos Aires, który po raz drugi w swojej karierze wygrał ze swoim czwartkowym rywalem (bilans: 2-0), wypracował sobie aż 12 szans na breaka, wykorzystując połowę z nich.
Rywalem Cheli w meczu o półfinał imprezy będzie rozstawiony z numerem ósmym Santiago Giraldo (ATP 57), który w czwartek potrzebował najwięcej czasu ze wszystkich grających zawodników aby pokonać (7:6(7), 4:6, 6:2 w 2h28’) Igora Andriejewa (ATP 72). Kolumbijczyk, który osiągnął już trzeci ćwierćfinał w tym sezonie, zrewanżował się Rosjaninowi za porażkę z Chennai z 2007 roku (bilans: 1-1). 27-letni tenisista z Moskwy popełnił aż dziewięć podwójnych błędów serwisowych, umożliwiając świetnie dysponowanemu przeciwnikowi na wypracowanie aż 10 break pointów, z których ten wykorzystał trzy.