Tenisiści z Izraela w meczu I rundy w Warszawie, podobnie jak 17 lat wcześniej, choć teraz na kortach Warszawianki (wcześniej na Legii), nie ugrali z biało-czerwonymi żadnego punktu. Tym razem wyjeżdżali na dodatek bez seta.
Gdy Josef Stabholtz i Eleazar Davidman bezradnie biegali za piłką na Mokotowie, sytuacja dyplomatyczna Izraela z państwami ościennymi była krytyczna. Palestyńczycy z pomocą syryjską przez ostatni miesiąc przeprowadzili 14 ataków terrorystycznych, a prezydent Egiptu Dżamal Abdel Nasser wkrótce rozpoczął koncentrację wojsk na granicy na Półwyspie Synaj. Oliwy do ognia dolewał prowadzący dezinformację Związek Sowiecki.
W tej trzeciej wojnie arabsko-izraelskiej, albo wojnie sześciodniowej, chodziło oczywiście o to, czego do końca nie udało się rozwiązać do dzisiaj: o kontrolę nad Jerozolimą, opanowanie Zachodniego Brzegu Jordanu i Strefy Gazy. Z konfliktu czerwcowego 1967 roku Izrael wyszedł w pełni zwycięski także dzięki wyprzedzeniu ruchów wroga.
Fibak dziękuje Jaruzelskiemu
Jak w niespokojnych czasach radziła sobie polska reprezentacja tenisowa? Na przykład w okresie stanu wojennego 1981-83 rozegraliśmy trzy mecze, wszystkie przegrane, dwa na wyjeździe 2:3 (w Monako i Maroku), ostatni w Warszawie (0:5 z Belgią). Gry w kadrze odmawiał wtedy głośno protestujący przeciw sytuacji w kraju Wojciech Fibak.
Rok 1967 był przełomowy także dla historii tenisa. Mistrzostwa Stanów Zjednoczonych w Nowym Jorku i mistrzostwa Australii w Melbourne (już w styczniu kolejnego roku) były ostatnimi turniejami wielkoszlemowymi przed otwarciem ich bram dla zawodowców, co nastąpiło oficjalnie podczas Roland Garros w 1968 roku.
Wszyscy czterej polscy bohaterowie meczu z Izraelem na Warszawiance wystąpili w Wielkim Szlemie zarówno w erze "amatorskiej", jak i tej otwartej. Biało-czerwonych barw bronili wtedy: 34-letni, wciąż niemający sobie równych w kraju Wiesław Gąsiorek, 25-letni Mieczysław Rybarczyk oraz młodzianie Tadeusz Nowicki (20 lat) i Bronisław Lewandowski (19, zdobył dwa punkty). Poza kadrą był już Andrzej Licis, który zanotował jeden wielkoszlemowy występ po 1968 roku.
Drugi triumf nad Izraelem dał Polakom, tak jak w 1950 roku, awans do ćwierćfinału strefy europejskiej Pucharu Davisa. Na nasze nieszczęście w tej strefie grała Brazylia, z którą w trzecim tygodniu maja w tym samym miejscu Gąsiorek i Nowicki nie ugrali nawet seta.
Kończyła się epoka Gąsiorka, ale za pięć lat w reprezentacji zadebiutował Fibak, który razem z Nowickim utworzył jeden z najmocniejszych składów, jakim kiedykolwiek dysponowaliśmy.
*
Niesamowita historia meczów Pucharu Davisa z Izraelem:
1950: Mistrz Skonecki na Legii w powojennym powrocie
1967: Za chwilę nowa era, za chwilę wojna
1984: Heniu, polej