Urodzony w Kijowie Aleksandr nie miał innego wyjścia, musiał zostać sportowcem. Jego ojciec był tenisistą, a matka gimnastyczką. Już w wieku 3 lat rozpoczął naukę gry w tenisa. Trenowany był przez ojca, który równolegle był szkoleniowcem jednego z najlepszych ukraińskich tenisistów Andrija Medwediewa. Jego kariera ruszyła do przodu, kiedy w wieku 20 lat rozstał się z tatą-trenerem i poprosił o pomoc Jacka Readera. Wtedy też Ukrainiec osiągnął półfinał w challengerze w Poznaniu, a we wrześniu w Szczecinie osiągnął pierwszy deblowy finał.
Dla Čilicia finał w Umag również ma duże znaczenie. Od 1990 roku w tym turnieju w finałowej rozgrywce nie grał żaden Chorwat. Choć nie zapisze się w historii jako drugi zwycięzca, jest dopiero trzecim reprezentantem gospodarzy w finale. W 1990 Goran Prpić pokonał Gorana Ivaniševicia.
- Myślę, że to będzie trudny mecz - mówił przed spotkaniem Dołgopołow. - Čilić dobrze serwuje. Postaram się kończyć jak najwięcej piłek i zagrywać dropszoty. Chorwat miał łatwiejszą drabinkę, stracił tylko jednego seta z Robinem Haase. Ukrainiec w półfinale musiał się zmierzyć z obrońcą tytułu, Juanem Carlosem Ferrero, ale ostatecznie seta nie stracił ani w tym meczu, ani w żadnym wcześniejszym.
Jak zapowiadał, tak rozpoczął spotkanie Dołgopołow. Już w pierwszym gemie przełamał rywala, wykorzystał drugiego breaka. Do końca seta tenisiści pewnie wygrywali swoje podania, dopiero w 9. gemie problemy miał Čilić, bronił dwóch piłek setowych. Po chwili przerwy serwował Ukrainiec i przy setbolu zagrał dropszota, Chorwat dobiegł, ale wyrzucił piłkę za kort. W kolejnej partii Marin zaczął grać dokładniej, cierpliwość się opłaciła, w 8. gemie zaczął Aleksandrowi zaczął szwankować celownik, popełnił kilka błędów i Chorwat seta już nie oddał.
Rozstrzygająca partia była zdecydowanie najciekawsza. Ukrainiec wyszedł na 3:0, by zacząć fatalnie grać i popełniać proste błędy. Chorwat zdołał wyrównać na 3:3 i od tej pory nie wygrał już gema, trzy kolejne powędrowały na konto Dołgopołowa, wykorzystał drugą piłkę meczową i zdobył swój pierwszy tytuł w karierze. Čilić choć wyższy o 18 centymetrów od swojego rywala, serwował poniżej swoich możliwości, ogólnie z serwisu zdobył 29 punktów (w tym 4 asy), bezpośrednio wygranych piłek zanotował tylko 18, a mylił się aż 36 razy. Zupełnie inaczej wyglądało to u Dołgopołowa, zaserwował nie tylko więcej asów, ale też zapisał na swoje konto więcej wygranych piłek. Przede wszystkim groźny był jego bekhend, którym zdobył 18 punktów, a forhendem 13. Dobrze ogląda się tak dynamicznie grającego zawodnika jak Dołgopołow, dlatego publiczność podziękowała mu za świetną grę i emocjonujące widowisko brawami.
- Dziękuję i gratuluję Marinowi, sprawił mi wiele problemów na korcie. Gratuluję też organizatorom świetnego turnieju. Mam nadzieję, że wrócę tu za rok! - powiedział Ukrainiec po wygranej.