Autor wydanej bez patronatu PZT książki Tenis na Śląsku, Ludwiczek ostatnio zaangażował się w ratunek kortom im. Jadwigi Jędrzejowskiej w Katowicach.
Według emerytowanego dziennikarza goście gali poznali szczerbatą i ułomną historię PZT. - Ani bowiem w zaprezentowanym tam filmie Janusza Zaorskiego, ani w przemówieniu prezesa Jacka Muzolfa nawet jednym obrazem lub słowem nie wspomniano o Katowicach i Śląsku w ogóle. Nic, absolutna czarna plama - mówi w swoim komentarzu.
- Gwiazdą filmu był m.in. Władysław Skonecki, ale pominięto całkowicie Andrzeja Licisa, który z tym właśnie Skoneckim po jego powrocie z pierwszej emigracji wygrał wszystkie finały w krajowych i międzynarodowych mistrzostwach Polski - kontynuuje śląski historyk tenisa. - Zupełnie nie zauważono, że Aleksandra Olsza była pierwszą w historii polskiego tenisa zawodniczką, która wygrała juniorski Wimbledon i to podwójnie, bo w singlu i deblu. Nikt nie zająknął się nawet, że w Katowicach na kortach Pogoni-Stali-Baildonu aż trzydzieści razy odbyły się międzynarodowe mistrzostwa Polski, w których startowali wszyscy najlepsi zawodnicy polscy i wiele gwiazd światowego tenisa ze zwycięzcami i finalistami turniejów wielkoszlemowych włącznie. Za to wśród nagrodzonych i wyróżnionych znalazła się Bydgoszcz, która raz zorganizowała Puchar Federacji i chyba dwa lub trzy drobne turnieje ITF.
- Jedyną osobą z Katowic wyróżnioną podczas tej gali była przeszło trzydziestokrotna mistrzyni Polski, a później długoletnia trenerka kadry juniorek i seniorek, a dziś pracownik naukowy katowickiej Akademii Wychowania Fizycznego pani dr Barbara Olsza, której wyróżnienia tego serdecznie gratulujemy. Ale nawet w tym akcie uroczystości nie wspomniano, że laureatka jest reprezentantką tenisa śląskiego - ciągnie Ludwiczek.