Pęknięta struna: Wielki moskit

Zwycięzca wielkoszlemowego Roland Garros sprzed dziewięciu lat i były lider światowego rankingu, Juan Carlos Ferrero jest już coraz bliższy zakończenia tenisowej kariery. Wciąż jednak pokazuje ogromne serce do gry oraz zaangażowanie w rozwój hiszpańskiego tenisa.

W tym artykule dowiesz się o:

Juan Carlos rozpoczął grę w tenisa w wieku siedmiu lat, trenując pod okiem swojego ojca, Eduardo, który do dziś podróżuje z synem na wiele turniejów na całym świecie. Od najmłodszych lat największym idolem Hiszpana był Jim Courier, dwukrotny zwycięzca Roland Garros. To właśnie dlatego wygranie na paryskich kortach było od zawsze największym marzeniem Ferrero.

Młodość tenisisty z Villeny nie była jednak usłana różami. Gdy miał 16 lat, na raka zmarła jego matka Rosario, która do dziś jest jego największą inspiracją. Pierwszym międzynarodowym sukcesem Juana Carlosa był przegrany finał juniorskiego Rolanda Garrosa w 1998 roku. Rok później, w swoim debiucie w zawodowym cyklu, doszedł do półfinału w Casablance. Po kilku dobrych występach w turniejach ATP Challenger Tour, zadebiutował w pierwszej setce rankingu, a pod koniec roku zdobył swój pierwszy tytuł ATP Tour, triumfując na Majorce. Rok zakończył na 43. miejscu w rankingu i odebrał nagrodę na największe objawienie sezonu.

Prawdziwy wybuch jego talentu jednak dopiero nadszedł. W 2000 roku osiągnął półfinał Rolanda Garrosa, gdzie po wyrównanym meczu uległ późniejszemu zwycięzcy, Kuertenowi. Sezon zakończył triumfem w Pucharze Davisa. Dwa lata później, również w Paryżu, awansował do pierwszego wielkoszlemowego finału w karierze. Spotkanie zakończyło się jednak zwycięstwem jego rodaka, Alberta Costy.

W kolejnym sezonie nie miał już jednak sobie równych i po finałowym meczu z Martinem Verkerkiem mógł wznieść wymarzony w dzieciństwie puchar. Dobre występy w całym sezonie oraz finał US Open zwieńczone zostały prowadzeniem w rankingu ATP, które nie trwało jednak długo.

Kolejne lata nie były już tak udane. Półfinał Australian Open 2004 to tylko dobre złego początki. Szereg kontuzji oraz choroby wyeliminowały Hiszpana niemal z całego sezonu. Ciągłe spadki w rankingu i powracające urazy sprawiły, że Juan Carlos nie czaruje już swoją grą fanów białego sportu tak, jak robił to w najlepszych latach swojej kariery. Nie poddaje się jednak i raz na jakiś czas triumfuje w turniejach na ceglanej mączce, pokazując swoją ogromną wolę walki. Potrafi utrzeć nosa również najlepszym zawodnikom i gdyby nie powracające problemy zdrowotne, byłby jeszcze bardziej utytułowanym sportowcem.

Hiszpan od zawsze był graczem niezwykle wszechstronnym i walecznym. Największe triumfy święcił na swojej ulubionej nawierzchni, mączce, jednak potrafił też czarować zarówno na trawie, jak i betonie. Ferrero preferuje agresywny styl gry, wielokrotnie zaskakujący bogactwem uderzeń oraz ich perfekcyjnym wykonaniem. Nienaganna technika i tenisowy spryt sprawiły, że fanów jego ogromnego talentu można znaleźć na każdym krańcu świata.

Juan Carlos to nie tylko rewelacyjny tenisista, ale i wielki człowiek. Jest właścicielem założonej w 1995 roku przez Antonio Martíneza Cascalesa jednej z najlepszych akdemii tenisowych swojego imienia, zajmującej się szkoleniem młodych graczy pomiędzy 14. a 21. rokiem życia. Łączna powierzchnia obiektu to ponad 12 hektarów, gdzie znajduje się m.in. 20 kortów różnych nawierzchni, kilka boisk, pól golfowych, bieżnia i kompleks wypoczynkowy. Sam bardzo często dzieli się swoim doświadczeniem z młodymi zawodnikami. Oprócz akademii Ferrero jest również współwłaścicielem turnieju ATP World Tour 500, rozgrywanego każdego roku w Walencji.

Mieszkaniec Villeny, Ferrero swój czas dzieli nie tylko pomiędzy turnieje tenisowe. Prywatnie spokojny, oczytany i otoczony przez przyjaciół z dzieciństwa, Juan Carlos kilka lat temu wykupił stary dom w okolicach Walencji. Przerobił go na hotel, który oferuje 12 luksusowych apartamentów i w całej Hiszpanii znany jest z rewelacyjnej restauracji.

Tenisista jest również początkującym kolekcjonerem motocykli i samochodów wyścigowych. Ferrero, mimo że najlepsze lata ma już za sobą, wciąż jest bardzo lubianym i chętnie oglądanym zawodnikiem. Jego niesamowity charakter może być przykładem nie tylko dla przyszłych tenisistów, ale dla wszystkich, mających marzenia i cel do zrealizowania.

Komentarze (2)
avatar
RvR
16.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda tego finałowego pojedynku z Roddickiem z US Open 2003. Ale i tak Juan Carlos to żywa legenda tenisa :)