- Wydaje mi się, że ogólnie cały czas mecz był pod kontrolą - przyznał Grzegorz Panfil. - Nie było to trudne spotkanie. Na początku, w pierwszym secie miałem trochę problemów z returnem, bo dawno już nie grałem z leworęcznym zawodnikiem, tak, że musiałem wejść w te uderzenia i potem zaczęło wszystko funkcjonować. A ten drugi set już był łatwiejszy, 6:1 z dwoma przełamaniami. Dobrze serwowałem - podsumował tenisista.
Tuż po Pucharze Davisa Grzegorz Panfil wylatuje do Zagrzebia na turniej cyklu ITF Men's Circuit (pula nagród 15 tys.dolarów). - O 6 rano mam samolot do Zagrzebia. Supervisor załatwił mi pierwszy mecz na wtorek, mimo że turniej startuje w poniedziałek. Nie widziałem jeszcze losowania, więc chyba jeszcze nie wszystko jest tam gotowe. Jaki cel? Przede wszystkim chciałbym przywieźć punkty, jednak nie będę określał ich liczby. Nie ukrywam, że chciałbym jeden z tych turniejów wygrać, gra mi się dobrze. Jeszcze nie wiem, jaka tam jest nawierzchnia, ale prawdopodobnie nie tak szybka, jak w Arenie Ursynów, w związku z czym łatwiej mi będzie przystosować się do niej - powiedział polski singlista.