Agnieszka Radwańska, wersja 2.0

Nie tracąc seta, Agnieszka Radwańska wygrała prestiżowy turniej Sony Ericsson Open, często nazywany "piątą lewą Wielkiego Szlema". Oto nowa, ciągle ulepszana, ale od zawsze bezkompromisowa krakowianka.

Rok temu Agnieszka przegrała z Szarapową podczas Rolanda Garrosa w dwóch setach, choć w obu miała wyraźną przewagę, a w II partii nawet piłki setowe. Po tym spotkaniu Robertowi Radwańskiemu całkowicie puściły nerwy i użył stwierdzenia: - Przydałby się jakiś psycholog, a może oddział zamknięty. Dla Isi był to impuls do ograniczenia trenerskich relacji z ojcem i pod okiem jeżdżącego z nią na turnieje Tomasza Wiktorowskiego w jej tenisie dokonuje się autentyczny proces ewolucji. Pięć zdobytych tytułów rangi Premier od sierpnia, w cyklu WTA wygranych 38 z ostatnich 45 meczów mówi samo za siebie, Polka może być w życiowej formie (mimo sromotnej porażki z Azarenką). Oddział zamknięty nie był potrzebny, wystarczył dobry trener-psycholog. W sobotę mieliśmy zupełnie inny obraz od tego z Rolanda Garrosa. Isia triumfująca nad Marią Szarapową w mentalnym pojedynku w wielkim turnieju, przybijająca "żółwika" z Wiktorowskim na oczach milionów kibiców na całym świecie - widok bezcenny.

Agnieszka w tak wysokiej formie przez tak długi okres czasu jeszcze nigdy nie była, a to nie jest szczyt jej możliwości. Praca nóg znakomita, czytanie gry po prostu wzorowe. Jej ogromny atut to inwencja w defensywie i kunszt techniczny, lecz by wznieść się na jeszcze wyższy poziom wciąż musi pracować nad mocą uderzeń oraz nad drugim podaniem. W tych elementach w ostatnich miesiącach zrobiła postępy (w finale na Florydzie, jeśli chodzi o serwis rozegrała najlepszy mecz przeciwko tenisistce o ultraagresywnym usposobieniu), lecz pozostaje tutaj jeszcze spora rezerwa. Radwańska ma jednak głowę na karku i jak przystało na prawdziwą profesjonalistkę, stale doskonali swój warsztat. Można być pewnym, że wszelkie braki w swoim tenisie będzie stopniowo niwelować i wkrótce będziemy mieli do czynienia z kolejnym etapem ewolucji jej warsztatu, opartego na inteligencji i sprycie. Przełamywanie barier w tenisowym rozwoju to tylko kwestia czasu, teraz już raczej krótszego niż dłuższego.

Umiejętność przeanalizowania sobie wszystkiego w głowie i szybkiego wyciągnięcia wniosków to coś, co wyróżnia Agnieszkę na tle chimerycznych, schematycznych, szukających błagalnie pomocy trenera po zepsuciu jednej czy dwóch piłek tenisistek. Pomysłowa i staranna Isia nie dała się rozstrzelać Venus Williams i Szarapowej, przedstawicielkami siłowego tenisa. Dawna Isia pewnie nawet z wracającą po długiej przerwie Venus poległaby po zaciętym boju, bo utytułowana rywalka lepiej by wytrzymała nerwową końcówkę. Dawna Agnieszka nie byłaby dla Maszy ścianą nie do przejścia od początku do końca meczu i to Rosjanka w końcówkach setów studziłaby zapał Polki (US Open 2007 miał być wypadkiem przy pracy). Ale nie nowa, agresywniejsza i ulepszona mentalnie krakowianka.

Radwańska to tenisistka niekonwencjonalna na korcie i nieobliczalna podczas konferencji i w wywiadach. Jej bezkompromisowość w wypowiadaniu się wielu razi, jednak czy to się komuś podoba czy nie, Isia jest w tej chwili największą ambasadorką naszego sportu na świecie, jak powiedział Wojciech Fibak. Polka ciężką pracą i uporem w dążeniu do celu zasłużyła sobie na szacunek.

Komentarze (10)
Agnes
2.04.2012
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
to nie jest wymyslanie kontuzji! wielu zawodnikow rozgrywa turnieje z roznymi malymi kontuzjami starając się je ignorowac czy doraźnie leczyć. Pewnie po Miami jakaś dolegliwość się nasiliła i n Czytaj całość
Armandoł
2.04.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Lepiej, że teraz zrezygnowała i odpoczęła, niż żeby miała ją dopaść jakaś kontuzja. 
avatar
neron
2.04.2012
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Tylko, że na turniej nie mogła zapisać się po finale turnieju w Miami, tylko dużo, dużo wcześniej (pewnie w przypadku gry w finale zagrała by w następnym turnieju). Zresztą Wiktorowski mówił, t Czytaj całość
avatar
neron
2.04.2012
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Liverpoolczyk pewnie lepiej zajechać zawodniczkę już na początku sezonu, a potem z powodu kontuzji opuścić kolejne sezony. Dobrze, że nie zagra w następnym turnieju. Odpoczynek się przyda, bo s Czytaj całość
avatar
steffen
2.04.2012
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Świetny tekst :) A hejterom mówimy "nie" !