ATP Barcelona: Flashback Murraya

W Barcelonie, gdzie trenował jako nastolatek i gdzie zadebiutował w premierowym cyklu, Andy Murray może czuć się jak w domu. Pierwszy po czterech latach występ w Katalonii rozpoczął od zwycięstwa nad Serhijem Stachowskim (6:3, 6:2 w 1h18'). Szkot w 1/8 finału spotka się albo z Robinem Haase, albo z Santiago Giraldo.

Zatrzymany w Monte Carlo przez Berdycha w ćwierćfinale, Murray wrócił do rywalizacji w Barcelonie, gdzie w ubiegłym roku nie wystąpił z powodu kontuzji łokcia. W tym mieście czwarty obecnie singlista świata, odkąd miał 15 lat, uczył się tenisa na ziemnej nawierzchni.

- Barcelona to dla mnie szczególne zawody, bo tutaj zagrałem swój pierwszy mecz w cyklu ATP Tour. Trenując tutaj jako dzieciak, chodziłem co roku oglądać turniej - wspominał. Ostatnie i jedyne do wtorku zwycięstwo w stolicy Katalonii odniósł w 2006 roku.

Mecz z prezentującym urozmaicony tenis Stachowskim był według Murraya dobrym sprawdzianem. - Wychodziły mi uderzenia, fizycznie czułem się nieźle, choć byłem nieco zmęczony mentalnie. Turniej zacząłem generalnie świetnie.

- Potrzebuję zwykle kilku tygodni, żeby wejść w rytm na mączce - mówił przed inauguracją międzynarodowych mistrzostw Hiszpanii. - Na początek Rolanda Garrosa [27 maja] będę gotowy do gry na kortach ziemnych. Nie jest to naturalna dla mnie nawierzchnia, ale zawsze można moją grę ulepszyć.

Występując w roli wielkiej gwiazdy, Murray i tak musi oddać palmę pierwszeństwa Rafie Nadalowi, który we wtorek promował miasto podczas pięciominutowej (z zegarkiem w ręku) pokazówki pod Sagrada Família, niewyobrażalną świątynią zaprojektowaną przez katalońskiego geniusza Gaudíego. Nadal, zawodnik klubu RCTB 1899, na kortach którego odbywa się impreza, rozpocznie rywalizację w środę od meczu II rundy przeciw rodakowi Guillermo Garcíi.

Nadal jest zdecydowanym faworytem Barcelona Open, gdzie zamierza kontynuować swój tradycyjny już marsz po kolejnych turniejach na kortach ziemnych. - W ubiegłym tygodniu w Monte Carlo Nadal zrobił coś nieprawdopodobnego - powiedział Murray. - Nigdy nie mów nigdy, ale trzeba będzie czekać innych czasów, by jakikolwiek zawodnik mógł wygrać jeden turniej osiem razy z rzędu. Rafa jest bezdyskusyjnie najlepszym w historii specjalistą od kortów ziemnych, a może i w ogóle najlepszym tenisistą w dziejach.

Murray w tym roku szczególnie będzie spoglądał na letnią część sezonu: igrzyska olimpijskie odbywają się w Wimbledonie. - Jeśli idzie o przygotowanie do igrzysk - mówi - to najważniejsze będzie to, co będzie się działo poza kortem, w głowie zawodnika. Nie można odpowiedzieć na pytanie, czy lepiej wygrać Wimbledon, czy złoto olimpijskie. Igrzyska to sportowy szczyt, ale w naszej dyscyplinie to jednak Wielki Szlem na wyższą rangę.

W przyszłym tygodniu startuje impreza w Madrycie, gdzie kort ziemny będzie miał kolor... niebieski. - Zobaczymy, co wyjdzie z tego eksperymentu. Nie wyobrażam sobie jednak, że przemalują np. na brązowo wimbledońską trawę.

Po triumfie nad Stachowskim (podwyższony bilans z Ukraińcem na 4-0) Murray uległ prośbie fanki, której rzucił swoją koszulkę. Szybkie zwycięstwo ułatwi mu obejrzenie meczu Champions League między Barceloną a Chelsea: - Barça ma większe szanse, gra u siebie, ma większe boisko, stworzy więcej okazji.

Krzysztof Straszak
z Barcelony
@straszak

Komentarze (2)
avatar
vamos
25.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może się na Rolanda Andy wyrobi :D Choć nie daję mu większych szans na wygranie tego turnieju. Almagro, Ferrer, Nadal w drabince - kosmos. 
avatar
RvR
24.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fajnie, że Andy powraca do korzeni. Jemu szczególnie przyda się praktyka na mączce. W zeszłym sezonie Szkot prezentował się na kortach ziemnych bardzo przyzwoicie.