Sobotni pojedynek Marina Čilicia z Samem Querreyem trwał pięć godzin i 31 minut, co jest drugim najdłuższym meczem w historii Wimbledonu. Rekord w dalszym ciągu należy do Johna Isnera i Nicolasa Mahuta, którzy zmierzyli się ze sobą na najsłynniejszych trawnikach świata w 2010 roku. Ich spotkanie trwało wówczas 11 godzin i 5 minut, a po ostatniej piłce na tablicy wyników widniał wówczas niewiarygodny rezultat V seta: 70:68.
Rozstawiony z numerem 16. Chorwat spotkanie z Amerykaninem mógł zakończyć już znacznie wcześniej, ale mimo prowadzenia 2-0 w setach, przegrał dwie kolejne partie po tie breakach. W decydującej odsłonie Čilić przełamał podanie Querreya w 11. gemie, jednak już po chwili oddał serwis. Drugiego breaka uzyskał dopiero przy stanie 15:15, a po kilku minutach wreszcie wykorzystał meczbola.
Rywalem Čilicia w IV rundzie wimbledońskiego turnieju będzie w poniedziałek faworyt gospodarzy, Andy Murray. Rozstawiony z numerem czwartym Szkot zwyciężył o wyjątkowo późnej porze 7:5, 3:6, 7:5, 6:1 Marcosa Baghdatisa. Dwie ostatnie partie spotkania zostały rozegrane już pod dachem, a obaj panowie walczyli nie tylko z halowymi warunkami, ale także z... londyńskim prawem. Według przepisów gra w tenisa jest bowiem zakazana po godzinie 23. czasu brytyjskiego. Ostatecznie jednak pojedynek zakończył się dwie minuty po wskazanym limicie, ku wielkiej radości zebranej publiczności.
- Miałem dzisiaj sporo okazji, aby przełamać jego serwis, lecz kiedy nie byłem w stanie ich wykorzystać, to on natychmiast zdobywał przewagę. Przy stanie 4:1 w V secie powiedziano mi, że rozegrany zostanie jeszcze tylko jeden gem. Gdy wywalczyłem breaka, byłem już przekonany o tym, iż mecz będzie przerwany - wyznał tuż po spotkaniu Murray.
Do IV rundy bez żadnych problemów awansował Jo-Wilfried Tsonga. Francuz, ubiegłoroczny półfinalista, pokonał 6:4, 6:3, 6:3 Słowaka Lukáša Lacko i w poniedziałek zmierzy się z Mardym Fishem. Amerykanin wyeliminował w sobotę rewelacyjnie spisującego się w ostatnich tygodniach Belga Davida Goffina.
Z wimbledońskim turniejem pożegnał się z kolei jego trzykrotny finalista, Andy Roddick. Reprezentant USA, który przed tygodniem w Eastbourne wywalczył swoje pierwsze trofeum w obecnym sezonie, uległ w czterech setach Davidowi Ferrerowi. Rozstawiony z numerem siódmym Hiszpan o ćwierćfinał powalczy z Argentyńczykiem Juanem Martínem del Potro, sobotnim pogromcą Japończyka Keia Nishikoriego.
W Londynie wciąż trwa niewiarygodna passa Briana Bakera, który do głównej drabinki singla wszedł przez eliminacje. Amerykanin, jedyny kwalifikant w IV rundzie, zwyciężył w sobotę Francuza Benoît Paire, dzięki czemu znajdzie się po raz pierwszy w karierze w Top 100 światowego rankingu. O ćwierćfinał przyjdzie mu się zmierzyć z Philippem Kohlschreiberem. Oznaczony numerem 27. Niemiec pewnie ograł Czecha Lukáša Rosola, który w czwartek sensacyjnie wyrzucił z turnieju Rafaela Nadala.
Byłaby to poniekąd oliwa-sprawiedliwa za rodaka Ivo Karlovicia Czytaj całość