Po porannym spotkaniu z Marszałek Sejmu, Ewą Kopacz, druga rakieta świata odpowiadała na pytania dziennikarzy w warszawskim Champions barze.
- To był bardzo istotny krok do przodu, zarówno w pojedynkach bezpośrednich z Sereną, ale również dla całej kariery zawodniczej Agnieszki - ocenił wimbledoński występ Radwańskiej jej trener, Tomasz Wiktorowski.
Sama Isia nie ukrywała, iż finał Wielkiego Szlema jest niezwykłym doznaniem. - Nie da się porównywać tego finału z jakimkolwiek innym. Finał Wielkiego Szlema, Wimbledonu, jest to wielka rzecz. Tego nie widać z zewnątrz, ale jest to niesamowite przeżycie i mam nadzieję, że to kiedyś powtórzę - powiedziała finalistka turnieju.
Najstarszy turniej wielkoszlemowy rozgrywany na kortach trawiastych będzie się kojarzył Agnieszce Radwańskiej nie tylko z największym sukcesem w karierze, ale również z bardzo ciepłym przyjęciem ze strony brytyjskiej publiczności. - Przez całe dwa tygodnie publika super dopingowała i nie mogę na to narzekać, czy padało, czy wiało - oni byli. Mam nadzieję, że tak będzie i podczas igrzysk - nie ukrywała druga rakieta świata.
Nie obyło się jednak bez drobnego zgrzytu, do jakiego przyczynił się Papa Williams, który na wieść o tym, iż to właśnie Agnieszka Radwańska będzie rywalką Sereny w finale, bez ogródek odparł, że finał Wimbledonu już się odbył i wygrała go jego córka. - Doszło to do mnie po turnieju. Nie pamiętam szczegółów. Raczej nie zwracam uwagi na takie rzeczy, wychodzę na kort i robię swoje. Gdybym przeżywała te wszystkie wypowiedzi i je komentowała, to nie wyszłoby to na dobre - skomentowała sytuację Agnieszka Radwańska.
Najlepsza polska tenisistka w drugim tygodniu wielkoszlemowego turnieju zmagała się z przeziębieniem. - Nie raz już tak było, nie da się być zdrowym przez 10 miesięcy w roku. Nie mogę powiedzieć, że przez to przegrałam, bo tak nie było. Większe problemy miałam na konferencjach prasowych, jeśli musiałam mówić dłużej, niż 5 minut - zapewniła 23-letnia krakowianka.
Nie tylko w przypadku Radwańskiej, ale i całego tenisowego świata, infekcje i choroby są kwestią niezwykle istotną, ze względu na restrykcje wynikające z zakazu stosowania środków farmakologicznych. - Jestem przyzwyczajona, że nie biorę żadnych leków i jeśli się leczę, to witaminami i pastylkami na gardło. Są dobre i złe strony. Jeśli byłoby pozwolenie na używanie leków, to mogłoby to być nadużywane - zauważyła Isia.