US Open: Pożegnalny mecz Clijsters, Belgijka wyeliminowana przez Robson

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kariera [tag=5276]Kim Clijsters[/tag] dobiegła końca, przynajmniej singlowa. Belgijka w II rundzie US Open przegrała z Laurą Robson 6:7(4), 6:7(5). Do III rundy awansowały Maria Szarapowa i Samantha Stosur.

Clijsters (WTA 25) na Flushing Meadows święciła swoje największe sukcesy - tutaj zdobyła swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł w 2005 roku, gdy w finale pokonała Mary Pierce. Kolejne nowojorskie wiktorie Belgijki w Nowym Jorku miały miejsce już po jej powrocie do tenisa po urodzeniu dziecka - w 2009 roku grając z dziką kartą pokonała m.in. obie siostry Williams oraz w finale Karolinę Woźniacką. Przed dwoma laty w decydującym meczu była liderka rankingu rozbiła Wierę Zwonariową. Czwarty wielkoszlemowy tytuł Clijsters wywalczyła w 2011 roku w Melbourne, gdy w finale pokonała Na Li.

W tym sezonie Belgijka głównie się leczyła, ale zdążyła osiągnąć trzy półfinały, w tym Australian Open oraz ćwierćfinał igrzysk olimpijskich. US Open był jej siódmym tegorocznym turniejem i jak zapowiadała ostatnim w karierze. Clijsters w planie ma jeszcze występ w deblu (w parze z Kirsten Flipkens) i mikście (wspólnie z Bobem Bryanem).

- Chciałam podziękować Kim za to, że była dla mnie wzorem do naśladowania przez tyle lat - powiedziała Robson reporterce ESPN Pam Shriver tuż po meczu. - To była absolutna przyjemność grać przeciwko tobie - zwróciła się Brytyjka do starszej o 11 lat Belgijki.

- To doskonałe miejsce, by przejść na emeryturę, ale nie chciałam by nastąpiło to dzisiaj - powiedziała Clijsters. - Dałam dzisiaj z siebie wszystko, ale nie byłam wystarczająco dobra pod koniec meczu. Jednak wciąż jestem w deblu i mikście. Od momentu powrotu była to świetna przygoda dla mnie, mojego zespołu i mojej rodziny i warto było wszystko temu poświęcić. Jestem zadowolona z kolejnego etapu mojego życia.

18-letnia Laura Robson (WTA 89), mistrzyni juniorskiego Wimbledonu 2008, wzniosła się na wyżyny swoich możliwości. Bijąca bardzo mocne, ale płaskie piłki Clijsters nakręcała grę Brytyjki, która przechodziła samą siebie w defensywie oraz wyprowadzała nokautujące ciosy. Gdy Clijsters w czwartym gemie I seta przełamała rywalkę kapitalnym forhendem wzdłuż linii i później prowadziła 5:2 wszystko wskazywało na to, że pożegnalny marsz Belgijki będzie trwał. Tymczasem nastolatka z Londynu wykazała się instynktem tenisowej zabójczyni i ruszyła w pościg. Robson zdobyła cztery gemy z rzędu w 12. odpierając trzy piłki setowe. W tie breaku Brytyjka zaimponowała niesłychaną odpornością psychiczną - dwa fenomenalne returny i dwa wygrywające serwisy od stanu 3-4 dały jej seta.

W trzecim gemie II seta Robson oddała podanie robiąc dwa podwójne błędy, ale to ani na moment nie zachwiało jej równowagi psychicznej. W czwartym gemie Clijsters od 40-15 oddała cztery piłki, a w piątym ponownie miała 40-15, ale Brytyjka obroniła break pointy. W szóstym gemie to była liderka rankingu nie dała się przełamać wracając z 15-40, ale znakomicie serwująca 18-latka z Londynu (tylko pięć asów, ale cała masa serwisów wygrywających) konsekwentnie grała ofensywny tenis nie bawiąc się w żadne kalkulacje. Kiedy w 11. gemie Clijsters w fenomenalnym stylu obroniła się przed atakiem rywalki (najpierw wybrała niemal kończące uderzenie pokazując charakterystyczny dla siebie doślizg i szpagat, a następnie przebiła na drugą stronę smecza) i uzyskała break pointa wydawało się, że to może być punkt przełomowy tego fenomenalnego widowiska, ale Robson miała na ten temat zupełnie inne zdanie.

Brytyjka obroniła break pointa, a wygrywający serwis i as dały jej prowadzenie 6:5. Kiedy w 12. gemie Clijsters odparła dwie piłki meczowe (kapitalna akcja zakończona drajw-wolejem forhendowym, as) w głowie leworęcznej nastolatki z Londynu miały prawo pojawić się różne paraliżujące myśli, ale tak się nie stało. Robson wytrzymała morderczą wymianę ciosów i w kolejnym tie breaku znowu okazała się zabójczo skuteczna. Efektownym forhendem po linii (a właściwie piłka wyczyściła linię) uzyskała trzecią piłkę meczową i wykorzystała ją wygrywającym serwisem. W ciągu dwóch godzin i 26 minut Brytyjka zapisała na swoje konto 26 kończących uderzeń przy 28 niewymuszonych błędach oraz skończyła 10 z 12 piłek przy siatce. Clijsters mecz, w którym zdobyła o trzy punkty mniej (95-98), zakończyła z 32 piłkami bezpośrednio wygranymi i 33 błędami własnymi.

Kolejną rywalką Robson, która po raz pierwszy w karierze zagra w III rundzie Wielkiego Szlema, będzie mistrzyni Rolanda Garrosa 2011 Na Li (WTA 8). Chinka pokonała Casey Dellacqua (WTA 92) 6:4, 6:4 w II secie wracając z 0:4. Pierwsza w historii Azji triumfatorka wielkoszlemowej imprezy tego lata wygrała turniej w Cincinnati i był to jej pierwszy tytuł od czasu paryskiej wiktorii.

Bez najmniejszych problemów do III rundy awansowała mistrzyni imprezy z 2006 roku Maria Szarapowa (WTA 3), która rozbiła Lourdes Domínguez (WTA 78) 6:0, 6:1. W ciągu 54 minut Rosjanka, która wygrywając w tym sezonie Rolanda Garrosa skompletowała personalnego Wielkiego Szlema, zanotowała 30 kończących uderzeń przy 17 niewymuszonych błędach. Była liderka rankingu, także mistrzyni Wimbledonu 2004 i Australian Open 2008, zaserwowała sześć asów, przegrała tylko cztery piłki przy swoim pierwszym podaniu oraz zdobyła 13 z 14 punktów przy siatce. Kolejną jej rywalką będzie grająca z dziką kartą 21-letnia Amerykanka Mallory Burdette (WTA 252).

Broniąca tytułu Samantha Stosur (WTA 7) w równo godzinę pokonała Rumunkę Edinę Gallovits (WTA 135) 6:3, 6:0 odpierając sześć break pointów, z czego pięć w II secie. Australijka, która przed rokiem w finale pokonała Serenę Williams, mecz zakończyła z 18 kończącymi uderzeniami i 17 niewymuszonymi błędami na koncie. O 1/8 finału 28-latka z Gold Coast zagra z Varvarę Lepchenko (WTA 32).

W III rundzie dojdzie do francuskiego meczu pomiędzy Marion Bartoli (WTA 11), a grającą dzięki dzikiej karcie mistrzynią juniorskiego Rolanda Garrosa 2009 Kristinie Mladenović (WTA 150). Pierwsza, finalistka Wimbledonu 2007, pokonała pogromczynię Andrei Petković Szwajcarkę Rominę Oprandi (WTA 56) 6:2, 1:6, 7:5, a druga w 67 minut rozbiła ćwierćfinalistkę imprezy z ubiegłego sezonu Anastazję Pawluczenkową (WTA 20) 6:1, 6:2 korzystając z 37 niewymuszonych błędów Rosjanki.

Sorana Cîrstea (WTA 38), która w poprzedniej rundzie wyeliminowała Sabinę Lisicką, przegrała z Anną Tatiszwili (WTA 73) 7:6(5), 1:6, 2:6 marnując 11 z 13 break pointów. Kolejną rywalką Gruzinki będzie reprezentantka Luksemburga Mandy Minella (WTA 79), która wygrała z pogromczynią innej Niemki Julii Görges Kristýną Plíškovą (WTA 125) 6:4, 6:4.

Program i wyniki turnieju kobiet

Źródło artykułu:
Komentarze (13)
avatar
salvo
30.08.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dokładnie. Dla Robson był to mecz życia, a dla Li ta wygrana byłaby tylko kolejną wygraną.  
Alk
30.08.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
"Stara" mistrzyni wyeliminowana przez młody talent. Naturalna kolej rzeczy. W sumie lepiej przegrać z Robson niż z Na Li - może akurat młodziutka Brytyjka zaskoczy, awansuje dalej i odpadnie ta Czytaj całość
avatar
chieri
30.08.2012
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jest mi strasznie smutno, ze to juz koniec singlowej kariery Kim :( Mecz byl bardzo dobry, ale niestety Belgijka przegrala. Wierzylam, ze uda jej sie zajsc dalej w US Open... Robson na dlugo wr Czytaj całość
welje
30.08.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Genialny mecz, Robson wyszła podwójnie zmotywowana. Ja jestem pod wrażeniem jej gry, oby prezentowała się tak dalej, życzę jej jak najlepiej, a Clijsters pożegnała się w ładnym stylu, po takiej Czytaj całość
avatar
salvo
30.08.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na miejscu Na Li trząsłbym już portkami... Bo jeśli Laura utrzyma poziom gry z meczu z Kim to wtedy "pewna wygrana" Li może nie być już taka stuprocentowa i murowana.