ATP Bangkok: Lekcja tenisa dla Simona, koniec dwuletniej posuchy Gasqueta

Richard Gasquet w swoim turniejowym debiucie zwyciężył w międzynarodowych mistrzostwach Tajlandii rozgrywanych w Bangkoku. Francuz w niedzielnym finale rozbił w 68 minut rodaka, Gillesa Simona.

Na siódmy w karierze triumf Richard Gasquet czekał od maja 2010 roku, kiedy to okazał się najlepszy podczas zawodów organizowanych na kortach ziemnych w Nicei. W obecnym sezonie 26-letni tenisista dwukrotnie docierał do finału, w Estoril oraz Toronto, lecz za każdym razem zmuszony był uznać wyższość rywali. Udało się dopiero za trzecim razem, w Bangkoku, gdzie reprezentant Trójkolorowych w swoim 17. finale w karierze pewnie ograł 6:2, 6:1 Gillesa Simona.

- Grałem przeciwko francuskiemu zawodnikowi, który w dodatku jest moim przyjacielem, więc było to trochę dziwne. Dla mnie jednak jest to cenny tytuł, miałem w tym tygodniu kilka trudnych spotkań, więc jestem bardzo szczęśliwy z tego zwycięstwa - powiedział Gasquet, który z tajlandzką imprezą mógł pożegnać się już znacznie wcześniej. Rozstawiony z numerem drugim tenisista był bliski eliminacji najpierw w pojedynku z Bułgarem Grigorem Dimitrowem, a w starciu z Jarkko Nieminenem przegrywał nawet 3:6, 0:4 (Fin podawał po mecz przy stanie 5:4 w drugiej partii). Oba te spotkania zakończyły się jednak ostatecznie trzysetowymi zwycięstwami Francuza.

Niedzielny finał nie zanosił się na jednostronne widowisko, tym bardziej że to 27-letni Simon przełamał serwis młodszego od siebie o rok rodaka już w pierwszym gemie. Odpowiedź grającego bardziej urozmaicony tenis Gasqueta była jednak błyskawiczna, gdyż od stanu 2:2 pewnie zapisał on na swoje konto cztery kolejne gemy i tym samym całą premierową odsłonę. W drugiej partii obraz gry zasadniczo nie uległ zmianie, wyżej notowany z reprezentantów Trójkolorowych nie dał swojemu krajanowi już żadnej okazji na breaka, a sam dwukrotnie przełamał jego serwis.

- Wczoraj, przeciwko Janko Tipsareviciowi, grałem swój najlepszy tenis w karierze, ale dzisiaj po prostu w ogóle nie potrafiłem grać. Thierry Tulasne [trener Simona - przyp. red.] był tutaj, aby mnie zobaczyć, a że to nasz ostatni wspólny tydzień, więc bardzo chciałem wygrać - stwierdził pokonany w finale Francuz. Simon przegrał z Gasquetem już szóste kolejne spotkanie w głównym cyklu zawodowym, odnosząc nad swoim rodakiem zwycięstwo tylko podczas Challengera organizowanego przed dwoma laty w amerykańskim Sunrise.

Za triumf w Bangkoku Gasquet otrzyma czek na sumę 99465 dolarów oraz 250 punktów do światowej klasyfikacji, co pozwoli mu zachować 14. pozycję. Simon z kolei będzie musiał się zadowolić kwotą 52390 dolarów i 150 punktami do rankingu ATP, dzięki czemu przesunie się z 19. na 18. lokatę.

Wielką radość sprawił w niedzielę swoim rodakom 31-letni Danai Udomchoke, który wystąpił wraz z Yen-Hsun Lu w finale gry podwójnej. Tajsko-tajwańska para pokonała 6:3, 6:4 Amerykanina Erica Butoraca i Australijczyka Paula Hanleya, dzięki czemu tenisista z Bangkoku zdobył swoje pierwsze w karierze trofeum zawodów głównego cyklu. - Najszczęśliwsza dla mnie chwila nastąpiła podczas meczbola, ponieważ zawsze marzyłem o triumfie w międzynarodowych mistrzostwach Tajlandii. Jestem niezwykle dumny, że dokonałem tego właśnie dzisiaj - wyznał po meczu reprezentant gospodarzy.

Thailand Open, Bangkok (Tajlandia)
ATP World Tour 250, kort twardy w hali, pula nagród 551 tys. dol.
niedziela, 30 września

finał gry pojedynczej:

Richard Gasquet (Francja, 2) - Gilles Simon (Francja, 4) 6:2, 6:1

Komentarze (3)
avatar
ka
1.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przyznaję, że Gasquet w pełni zasłuzył na triumf . Tak jak on wrócić wprost spod stryczka i wygrać - noooo, to szacun.
No i naczekał się chłop 
avatar
RvR
30.09.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo Richard! Cieszę się szczególnie z tytułu Danaia, nie ukrywam, że bardzo lubię tego zawodnika. Tajlandia wreszcie może być z niego dumna! :) 
avatar
vamos
30.09.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo Rychu, ale możliwości to masz znacznie większe niż jakaś marna 250 na końcu świata!