ATP Tokio: Rewelacyjny Raonić zrewanżował się Murray'owi, o tytuł z Nishikorim

Jeden punkt dzielił Milosa Raonicia od przegranej w półfinale turnieju w Tokio. Kanadyjczyk po zaciętym meczu pokonał Andy'ego Murraya, a drugim finalistą został Kei Nishikori.

Robert Pałuba
Robert Pałuba

Po obronie piłki meczowej w ćwierćfinale z Janko Tipsareviciem, także w półfinałowej konfrontacji z Andym Murray'em Milos Raonić był o krok od porażki. Podobnie jak w meczu z Serbem, Kanadyjczyk w końcówce trzeciego seta był zagrożony przy własnym podaniu i Szkot miał dwie okazje na zakończenie pojedynku.

Murray fatalnie rozpoczął spotkanie, oddając podanie już w pierwszym gemie meczu. Raonić nie potrzebował większej zachęty i zabrał się za realizowanie wypracowanej przewagi. Z pomocą przychodził potężny serwis Kanadyjczyka, który pomógł mu wygrać trudnego szóstego gema, w którym Murray wypracował sobie pierwszego break pointa w meczu. Była to jednak tylko chwila słabości Raonicia, nie mającego problemów w pozostałej części partii otwarcia. Przy 3:5 Murray ponownie oddał podanie, przegrywając pierwszego seta 3:6.

W partii drugiej Murray, jeden z najlepiej returnujących zawodników na świecie, nie dostał od Kanadyjczyka żadnej szansy na przełamanie. Szkot sam odparł wszystkie trzy szanse i wygrał partię po zaciętym tie breaku, w którym przy stanie 5-5 był dwie piłki od przegranej. Szkot niezwykle solidnie zagrał trzynastego gema, wygrywając wszystkie punkty przy własnym podaniu.

Gdy Murray w trzecim secie po raz pierwszy przełamał rywala, mogło się zdawać, że mistrz US Open wreszcie przejął kontrolę nad spotkaniem. Niezwykle agresywny Raonić zdołał jednak wywalczyć breaka powrotnego, a przy stanie 6:5 dla Szkota odparł dwie piłki meczowe. Poirytowany Murray nie nawiązał walki w tie breaku i to Kanadyjczyk przy stanie 6-3 dysponował trzema piłkami meczowymi. Podwójny błąd popełniony przy pierwszej z nich nie wpłynął na końcowe rozstrzygnięcie i Raonić przy drugiej okazji zakończył pojedynek, odnosząc największy sukces w karierze (po raz pierwszy pokonał zawodnika mającego na koncie wygrany turniej wielkoszlemowy).

- Raonić znakomicie grał po pierwszym serwisie, wywierał na mnie presję - komentował na pomeczowej konferencji szkocki mistrz US Open. - Mój rywal dobrze zaczął mecz, a ja byłem na początku nieco ospały. Ostatnie trudne miesiące na pewno będą zostawiały ślad w mojej grze - tłumaczył przyczynę wolnego wejścia w mecz.

Kanadyjczyk pokonał Murraya po raz drugi w sezonie (wcześniej był lepszy na kortach ziemnych w Barcelonie) i zrewanżował się Szkotowi za dotkliwą porażkę poniesioną w IV rundzie US Open. Raonić zagra w niedzielę w czwartym finale w sezonie (wygrał imprezy w Madrasie i San Jose) i w przypadku zwycięstwa awansuje na 10. miejsce w rankingu Race.

Rywalem Raonicia w finale będzie druga rewelacja imprezy, Kei Nishikori. Japończyk, który w ćwierćfinale wyeliminował w dwóch setach rozstawionego z numerem drugim Tomáša Berdycha, w sobotę nie dał najmniejszych szans Marcosowi Baghdatisowi, któremu oddał zaledwie cztery gemy. W trwającym nieco ponad godzinę pojedynku, Nishikori nie dał rywalowi ani jednej szansy na przełamanie, samemu wykorzystując aż cztery okazje.

Japończyk wystąpi w pierwszym finale w sezonie i czwartym w karierze. Dwaj czołowi przedstawiciele młodego pokolenia tenisistów jeszcze nie mierzyli się ze sobą na zawodowych kortach. Nishikori został pierwszym Japończykiem, który osiągnął finał (wcześniej - półfinał) zawodów w stolicy Kraju Kwitnącej Wiśni.

Program i wyniki turnieju

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×