Puchar Federacji: Safarova dała Czeszkom tytuł, Ivanović uratowała honor Serbek

Drużyna Czech po raz drugi z rzędu wygrała Puchar Federacji. Tytuł zapewniła jej Lucie Safarova, która pokonała Jelenę Janković 6:1, 6:1.

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek

Lucie Safarova wcześniej mierzyła się z Jeleną Janković sześć razy i była lepsza tylko w jednej konfrontacji. W Pucharze Federacji Czeszka była bezkonkurencyjna i zapewniła swojej drużynie drugi z rzędu i siódmy w historii tytuł. W ciągu 77 minut 25-latka z Brna zanotowała 32 kończące uderzenia i popełniła tylko 11 niewymuszonych błędów. Janković miała osiem piłek wygranych bezpośrednio i 15 błędów własnych. Šafářová miała 100 proc. skuteczność w akcjach przy siatce (10 z 10).

Šafářová przełamała Janković w pierwszym i długim trzecim gemie, a w czwartym obroniła dwa break pointy i prowadziła 4:0. W piątym gemie Czeszka efektownym wolejem forhendowym uzyskała szansę na kolejne przełamanie, ale Serbka zdobyła trzy punkty i nie przegrała seta do zera. Return forhendowy w siódmym gemie dał 25-latce z Brna setbola i I partia została zakończona, gdy minięcie bekhendowe byłej liderki rankingu nie trafiło w kort. Koncert gry 25-latki z Brna trwał w II secie. Po zaliczeniu przełamania w czwartym i szóstym gemie, Safarova tytuł przypieczętowała w siódmym gemie forhendem po linii.

Wspaniałym zwycięstwem nad mistrzynią Wimbledonu 2011 Petrą Kvitovą triumfatorka Rolanda Garrosa 2008 Ana Ivanović dała Serbii nadzieję, że jeszcze nie wszystko stracone. W trwającym jedną godzinę i 47 minut pojedynku była liderka rankingu zapisała na swoje konto 29 kończących uderzeń (16 z forhendu - doskonale funkcjonował jej return) robiąc przy tym 22 niewymuszone błędy. Czeszka przy 24 piłkach wygranych bezpośrednio zrobiła 25 błędów własnych. W ten sposób dobiegła końca znakomita passa tenisistki z Fulnek, która w Pucharze Federacji nie przegrała 11 kolejnych singlowych gier (jako ostatnia pokonała ją Flavia Pennetta w 2010 roku). Ivanović odniosła nad Kvitovą czwarte zwycięstwo w piątym meczu.

W gemie otwarcia I seta Kvitová wróciła z 0-30 zdobywając cztery ładne punkty - minięcie forhendowe, bekhend na linię wymuszający błąd, kombinacja krosa bekhendowego i forhendu, a na koniec zaserwowała asa. W piątym gemie Czeszka popełniła kilka prostych błędów i została przełamana, gdy wyrzuciła bekhend, po tym jak dostała szybki return pod nogi. Efektowny gem serwisowy z minięciem bekhendowym i asem dał Ivanović prowadzenie 4:2.

W maratońskim dziewiątym gemie Kvitová obroniła sześć piłek setowych (jedną krosem bekhendowym z prędkością 133 km/h, jedną pięknym wolejem), ale grająca najlepszy tenis od wielu miesięcy Serbka kończącym returnem forhendowym (już piątym tylko w tym jednym gemie) uzyskała siódmą. Piłka zagrana przez Czeszką przetoczyła się na stronę Serbki po taśmie, która dopadła do niej i drop szotem z woleja zamknęła I partię.

W drugim gemie II seta Ivanović zmarnowała trzy break pointy, ale szybko wyrzuciła to z pamięci i w kolejnym utrzymała podanie na sucho. Czwartego gema Serbka rozpoczęła od efektownego minięcia bekhendowego po krosie, a nieudany drop szot rywalki dał jej trzy break pointy - przy trzecim bekhend Czeszki zatrzymał się na taśmie. Przy 1:3 mistrzyni Wimbledonu 2011 doprowadziła do równowagi (serwująca przeciwniczka miała 40-15), by następnie wyrzucić return i wrzucić w siatkę bekhendowego slajsa.

W ósmym gemie Kvitová wróciła z 15-30, a w dziewiątym popisała się forhendem po linii oraz skorzystała z dwóch bekhendowych błędów Ivanović i odrobiła stratę przełamania. Łatwy gem serwisowy pozwolił 22-latce z Fulnek z 2:5 wyrównać na 5:5. Końcówka należała jednak do Ivanović, która trzecią grę finału zakończyła forhendem po linii wykorzystując trzeciego meczbola w 12. gemie.

- Wygrać u siebie, przy tych kibicach - tego uczucia nie da się opisać - powiedziała Šafářová po zdobyciu decydującego punktu. - Jest tyle emocji i szczęścia - na takie chwile pracujemy codziennie, nawet jeśli czasem nie ma się nastroju do pracy.

Puchar z rąk prezydenta Międzynarodowej Federacji Tenisa Ricciego Bitti odebrał kapitan Petr Pala, który po meczu dziękował Serbkom za walkę i życzył im powodzenia w przyszłości. Komplementował również czeskich kibiców: - To jest wyjątkowe. Kibice są niesamowici, oni również na to zasłużyli.

Dla Serbii, która debiutowała w rozgrywkach w 1995 roku, był to pierwszy finał. Czechy z siedmioma tytułami stały się drugą najbardziej utytułowaną drużyną, do spółki z Australią - więcej razy Puchar Federacji wygrała jedynie ekipa Stanów Zjednoczonych (17). Šafářová i Andrea Hlaváčková wygraną celebrowały tańcem do piosenki Carly Rae Jepsen Call Me Maybe. Prezentując specjalnie wcześniej przygotowany układ Czeszki rozbawiły publiczność.

W dniach 16-18 listopada, również w O2 Arenie w Pradze, odbędzie się finał Pucharu Davisa. Jeśli gospodarze pokonają Hiszpanów Czechy zostaną pierwszym krajem w historii, który w jednym sezonie wygra Puchar Hopmana (pary mieszane), Puchar Federacji (kobiety) i Puchar Davisa (mężczyźni).

Czechy - Serbia 3:1, kort twardy (Novacrylic Ultracushion®) w hali, O2 Arena, Praga (Czechy)

Gra 1.: Lucie Šafářová - Ana Ivanović 6:4, 6:3
Gra 2.: Petra Kvitová - Jelena Janković 6:4, 6:1
Gra 3.: Petra Kvitová - Ana Ivanović 3:6, 5:7
Gra 4.: Lucie Šafářová - Jelena Janković 6:1, 6:1
Gra 5.: Andrea Hlaváčková / Lucie Hradecká - Bojana Jovanovski / Aleksandra Krunić nie grano

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×