Berdych: Brakuje punktu, czyli dużo - wypowiedzi po drugim dniu finału Pucharu Davisa

- Wspominam mecz z Brazylią: przegrywaliśmy po deblu, ale potrafiliśmy doprowadzić do zwycięstwa - mówił po grze podwójnej finału Pucharu Davisa w Pradze Àlex Corretja, kapitan Hiszpanii.

Tomáš Berdych: Zajęło mi seta przystosowanie się do ich gry. Nasze rozwiązanie polegało na tym, że dostosowaliśmy się do nich i w rezultacie wygraliśmy trzy kolejne sety. Nasza gra zaczęła się w drugiej partii i odtąd zawsze byliśmy jakby krok przed nimi - dlatego wywieraliśmy na nich większą presję niż oni na nas. Co będzie jutro? Brakuje nam punktu, czyli bardzo wiele. Fizycznie czujemy się dobrze, prowadzenie daje nam dodatkową energię.

Radek Štěpánek: Oddałem mojego pierwszego gema serwisowego i to było jak woda na ich młyn, zaczęli grać niesamowicie dobrze. Czułem, że przyjechali z Mastersa na wielkiej pewności siebie. Ale my powoli podnosiliśmy poziom naszej gry, zaczęliśmy kontrolować sytuację na korcie. Marcel jest jednym z niewielu zawodników z szerokiej czołówki grającym debla i kiedy przychodzi ci z takim grać tego debla, czujesz to, czujesz że jest to ktoś prezentujący najwyższy poziom tenisowy: zawsze to coś ekstra, dającego przewagę nad graczami występującymi tylko w deblu.

Marcel Granollers: Nie patrzyliśmy na rywali, byliśmy skupieni na nas. Zakwalifikowaliśmy się do Mastersa, wygraliśmy ten turniej. Dziękujemy kapitanowi za zaufanie, jakim nam obdarzył i choć potrafiliśmy w tym sezonie zdobyć dla reprezentacji tylko jeden punkt [w czterech meczach], to jesteśmy dumni z naszej postawy.

Marc López: Byliśmy pewni siebie, zagraliśmy dobry mecz, było blisko, bo przecież wygraliśmy pierwszego seta i mieliśmy szansę zgarnąć także drugiego, ale nie wykorzystaliśmy break pointa przy 5:5, potem była także zacięta trzecia partia. Czuliśmy się nerwowo, bo przecież to finał Pucharu Davisa: nie gra się takiego meczu codziennie. Próbowaliśmy wszystkiego, by wygrać, daliśmy z siebie wszystko.

Àlex Corretja (kapitan Hiszpanii): Taktycznie byliśmy perfekcyjni od początku, ale nie wykorzystaliśmy break pointa przy 5:5 w drugim secie, a oni zrobili to chwilę potem - przy podaniu Marka, kiedy reagowali na wydarzenia bardzo, bardzo szybko. To był wysoki poziom ze strony moich zawodników; rywale byli tylko trochę lepsi. Nie mogę mieć do chłopaków z kadry żadnego zarzutu. Realnie patrząc, przed meczem, pierwszy punkt w singlu wydawał się być trudny, a debel miał być skomplikowany - i tak było - a i jutro szykuje nam się przeprawa. Wspominam Mar del Plata [finał edycji 2008], albo nie... wspominam mecz z Brazylią [1998; grał Corretja], choć to było nie w hali, ale wtedy także przegrywaliśmy po deblu, ale potrafiliśmy doprowadzić do zwycięstwa. A zatem znamy już to doświadczenie, możemy zrobić to ponownie, choć będzie bardzo ciężko, ale absolutnie nie jest to niewykonalne. My wychowaliśmy się na kortach ziemnych, oni [Czesi] na takich, jaki jest tutaj, ale przecież wczoraj pokazaliśmy, że my też możemy zrobić im krzywdę na ich nawierzchni. Jeżeli zaprezentujemy znów ten sam poziom, to mamy szansę wygrać. Tu nie chodzi o to, że oni mogą być zmęczeni, bo liczy się nasz system, nasze podejście do ostatnich gier: mamy grać długą piłką, mamy być agresywni. Oni są zmęczeni, ale prowadzą - ja też bym tak wolał.

Krzysztof Straszak
z Pragi
krzysztof.straszak@sportowefakty.pl

Źródło artykułu: