Radek Štěpánek: Ciągle żyję we śnie i myślę, że podobnie czują się dzisiaj wszyscy, cały kraj. Szczerze, to było moje życiowe marzenie. Ciężko na to zapracowaliśmy, włożyliśmy w to nasze serca, wszystko. Sięgnęliśmy po Puchar Davisa, który zostanie z nami na cały rok, znów po 32 latach. To zostanie zapamiętane na, mam nadzieję, zawsze, ponieważ chciałbym powiedzieć ludziom, którzy wygrali rozgrywki w 1980 roku, że byli dla nas inspiracją. Dla mnie byli idolami. Dzisiaj grałem w najlepszej tenisowej atmosferze w życiu, choć coś podobnego przeżyliśmy w 2007 roku grając przeciw Szwajcarii. Nieważne gdzie graliśmy, kibice zawsze byli z nami: w Argentynie i Chorwacji. Wiemy, ile pieniędzy kosztują ich te mecze. Będę grał w reprezentacji także w przyszłym sezonie. Nie jesteśmy tutaj jako singliści, gramy mecze jako singliści, ale stanowimy zespół. Nie jest ważne, czy to ja zdobędę dwa i pół punktu, czy zrobi to Tomáš, bo chcemy zrobić trzy jako drużyna. Myślę, że zdecydowanie także my będziemy legendami. Chciałem jeszcze powiedzieć jedną rzecz: my, cały zespół, chcemy pogratulować ekipie hiszpańskiej, ponieważ wszyscy oni, myślę, walczyli jak szaleni; są jednym z najbardziej utytułowanych zespołów w historii Pucharu Davisa; zasłużyli na szacunek za to, co tutaj zrobili.
Nicolás Almagro: To nie była misja niemożliwa do wykonania, ale dzisiaj [Štěpánek] był lepszy ode mnie na korcie. Jedyne, co nam pozostaje, to pogratulować rywalom. My jesteśmy gotowi do tego, by pracować na nowo na to, by znów się znaleźć w finale. Nie było łatwo z tą publicznością, przecież nie oczekiwałem, że ktoś z praskiej widowni będzie mnie wspierał. Ja miałem swoich kibiców: to są najlepsi kibice na świecie, są z Hiszpanii. Ciężko mi powiedzieć, czego się nauczyłem z tego doświadczenia, które było fantastyczne, bo zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, walczyliśmy o każdy punkt. To była dla mnie przyjemność być częścią tego zespołu.
Àlex Corretja (kapitan Hiszpanii): Radek wykonał świetną robotę. Wiedział dokładnie, jak chciał zagrać: poruszał się i serwował bardzo dobrze, chodził do siatki, uderzał płasko z obu stron. Myślę, że pod koniec był bardzo zmęczony. Atmosfera była piękna, na to nie narzekam. Także kort był przygotowany właściwie. Nie jest to dobry moment, pół godziny po meczu, mówić o tym, w których momentach mogliśmy odmienić jego losy. Mieliśmy okazję pierwszego dnia, kiedy Nico wrócił w czwartym secie, na początku piątego: to mógł być wielki krok dla nas.
Krzysztof Straszak
z Pragi
krzysztof.straszak@sportowefakty.pl