Andy Murray nie mógł sobie wyobrazić lepszego rywala w premierowym meczu nowego sezonu. Klasyfikowany na 199. miejscu w rankingu ATP John Millman miał być łatwym kąskiem dla Szkota. Rzeczywiście, pierwsza partia przebiegała ściśle pod dyktando Murraya, który czarował skrótami, bajecznymi lobami oraz wspaniałą pracą w defensywie. Millman robił wszystko co mógł, ale z tak dysponowanym Szkotem stać go było tylko na wygranie jednego gema.
Sytuacja na korcie diamentralnie zmieniła się w drugiej odsłonie. Szkocki tenisista zaczął w końcu popełniać błędy, widząc to reprezentant gospodarzy postanowił narzucić własne warunki. Ku zdumieniu wszystkich obserwatorów, Millman w siódmym gemie odebrał podanie zawodnikowi z Dunblane. Murray jednak nie zamierzał się poddawać. W dziewiątym gemie przy stanie 5:3 dla Australijczyka, obronił trzy piłki setowe, natomiast w kolejnym przełamał swego rywala. To tylko rozdrażniło australijskiego kwalifikanta, która z furią ruszył do ataku i w 11 gemie przełamał podanie Murraya bez straty punktu. Stojąc przed drugą szansą na zakończenie seta własnym podaniem Millman nie dał ponieść się emocjom, utrzymał nerwy na wodzy i wygrał gema oraz całego seta 7:5.
W decydującym secie mistrz US Open 2012 wrócił na właściwe tory. W trzecim gemie obronił break pointa, a w szóstym przełamał serwis przeciwnika. Wypracowanej przewagi nie oddał już do końca seta, który zakończył się wynikiem 6:3.
W meczu dwóch młodych, niezwykle utalentowanych tenisistów Grigor Dimitrow niespodziewanie pokonał 6:3, 6:4 Milosa Raonicia, odnosząc tym samym swoje 50. zwycięstwo w karierze na szczeblu ATP World Tour. Spotkanie od początku było bardzo ciekawe i niezwykle wyrównane. Losy pierwszego seta rozstrzygnęły się w szóstym gemie, w którym Dimitrow przełamał serwis przeciwnika. Druga partia była bliźniaczo podobna do pierwszej. Obaj gracze w początkowej fazie dość pewnie wygrywali własne gemy serwisowe. Gem dziewiąty tej odsłony okazał się być kluczowym dla losów całego pojedynku. Bułgar przełamał rywala i wyszedł na prowadzenie 5:4, w kolejnym gemie serwując na mecz nie dał się ponieść emocjom i za trzecią piłką meczową zakończył trwający tylko 62 minuty mecz. Wielkie wrażenie robią statystyki serwisowe bułgarskiego tenisisty, który ani razu nie dal się przełamać, zaserwował 10 asów, a po trafionym pierwszym podaniu nie przegrał ani jednego punktu.
Lleyton Hewitt sprawił zawód licznie zgromadzonej publiczności na trybunach kortu Pat Rafter Arena przegrywając 5:7, 5:7 z Denisem Istominem. Rosjanin reprezentujący barwy Uzbekistanu świetnie serwował w najważniejszych momentach pojedynku, a także często zaskakiwał bardzo pasywnego Hewitta bekhendem po linii. Pierwszy set przyniósł tylko jedno przełamanie, natomiast sytuacja na korcie w drugiej partii zmieniała się jak w kalejdoskopie. Australijczyk przełamał podanie oponenta na 3:2, jednakże w następnym gemie oddał serwis, w ósmym gemie obronił dwa break pointy, a w 11. nie wykorzystał szansy na breaka. W 12. gemie Istomin doczekał się meczbola, którego jednak nie wykorzystał, lecz w następnym punkcie reprezentant gospodarzy posłał w aut uderzenie bekhendowe - druga meczowa szansa dla Uzbeka, której tym razem nie zmarnował, zaskakując Hewitta ostrym bekhendem po linii.
- Nie wykorzystałem swoich szans - powiedział po meczu strapiony 31-latek. - Starałem się, robiłem co mogłem, ale to był jeden z tych dni w których niewiele się udaje. Rozegranie dwóch spotkań w tym tygodniu traktuję jak taki bonus, ale miło byłoby rozegrać ich jeszcze kilka - zakończył australijski tenisista.
Świeżo upieczony tata, Jürgen Melzer pokonał 6:4, 7:6(4) utalentowanego Belga Davida Goffina. Austriak nie przystępował do tego meczu w roli faworyta, jednak swą postawą na korcie pokazał, że faworyzowanie Goffina było błędem. Melzer w piątym gemie pierwszej odsłony przełamał podanie rywala, co w późniejszym rozrachunku dało mu zwycięstwo w tym secie. Druga partia była bardziej wyrównana. O jej losach decydował tie break, który mimo nie najlepszego początku zakończył się triumfem gracza z Wiednia.
Brisbane International, Brisbane (Australia)
ATP World Tour 250, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 436 tys. dolarów
poniedziałek-czwartek, 31 grudnia-3 stycznia
II runda gry pojedynczej:
Andy Murray (Wielka Brytania, 1) - John Millman (Australia, Q) 6:1, 5:7, 6:3
Gilles Simon (Francja, 3) - Alejandro Falla (Kolumbia) 7:6(5), 7:6(5)
Ołeksandr Dołgopołow (Ukraina, 4) - Jarkko Nieminen (Finlandia) 6:2, 4:1 i krecz
Kei Nishikori (Japonia, 5) - Tommy Roberedo (Hiszpania) 6:3, 6:3
Jürgen Melzer (Austra, 7) - David Goffin (Belgia) 6:4, 7:6(4)
Grigor Dimitrow (Bułgaria) - Miloš Raonić (Kanada, 2) 6:3, 6:4
Marcos Baghdatis (Cypr) - Florian Mayer (Niemcy, 6) 6:4, 6:2
Denis Istomin (Uzbekistan) - Lleyton Hewitt (Australia, WC) 7:5, 7:5
I runda gry pojedynczej:
Kei Nishikori (Japonia, 5) - Marinko Matošević (Australia) 7:5, 6:2
Florian Mayer (Niemcy, 6) - Santiago Giraldo (Kolumbia) 6:4, 6:4
Jürgen Melzer (Austra, 7) - Denis Kudla (USA, Q) 2:6, 6:4, 6:4
Denis Istomin (Uzbekistan) - Martin Kližan (Słowacja, 8) 6:1, 6:2
John Millman (Australia, Q) - Tatsuma Itō (Japonia) 6:4, 6:1
Lleyton Hewitt (Australia, WC) - Igor Kunicyn (Rosja, LL) 6:3, 4:6, 6:2
Jarkko Nieminen (Finlandia) - Julien Benneteau (Francja) 6:3, 2:6, 6:1
Tommy Robredo (Hiszpania) - Ryan Harrison (USA, Q) 6:4, 7:6(4)
Marcos Baghdatis (Cypr) - Benjamin Mitchell (Australia, WC) 6:4, 6:4
Alejandro Falla (Kolumbia) - Jesse Levine (Kanada, Q) 6:1, 7:6(8)
David Goffin (Belgia) - Matthew Ebden (Australia, WC) 6:2, 6:2
Grigor Dimitrow (Bułgaria) - Brian Baker (USA) 6:3, 7:6(8)
wolne losy: Andy Murray (Wielka Brytania, 1); Miloš Raonić (Kanada, 2); Gilles Simon (Francja, 3); Ołeksandr Dołgopołow (Ukraina, 4)
Trzy sety ze 199 tenisistą globu? Nie wygląda mi ten wynik dobrze, biorąc pod uwagę aspiracje Andy'ego na zgarnięcie kolejnego Szlema. Mam nadzieję, że ze Szkotem jest jak w poprzedni Czytaj całość