ATP Brisbane: Murray wygrywa po kreczu Nishikoriego, pierwszy finał Dimitrowa

Andy Murray bez problemu wywalczył awans do finału turnieju ATP w Brisbane. Półfinałowy rywal Szkota, Kei Nishikori skreczował na początku drugiej partii. W meczu o tytuł zobaczymy także Dimitrowa.

Zaledwie 46 minut spędzonych na korcie potrzebował Andy Murray, aby wywalczyć sobie awans do finału turnieju w Brisbane. Przeciwnik Szkota, Kei Nishikori  z powodu urazu kolana skreczował na początku drugiego seta.

Nishikori rozpoczął pojedynek z wielkim animuszem i już na samym początku przełamał podanie rywala. Murray szybko otrząsnął się po niemrawym początku i stopniowo zaczął przejmować inicjatywę na korcie, zaowocowało to odrobieniem straty w gemie numer siedem. Następny gem serwisowy japońskiego tenisisty znów przyniósł przełamanie, Murray pokrzepiony wyjściem na prowadzenie 5-4, bardzo pewnie wygrał przy własnym podaniu dziesiątego gema, czym zakończył pierwszego seta.

W przerwie między pierwszą, a drugą partią Japończyk poprosił o pomoc fizjoterapeuty. Okazało się, że na problemy z lewym kolanem, które przeszkadzało mu już podczas ćwierćfinałowego boju z Ołeksandrem Dołgopołowem. Po krótkiej interwencji medycznej, tenisiści mogli zacząć drugą odsłonę tego pojedynku. Nishikori zaczął bardzo ospale, miał problem z poruszaniem się po korcie. Murray szansy nie zmarnował i już w pierwszym gemie drugiego seta przełamał oponenta. Po przegraniu następnego gema bez wygrania choćby punktu i nasilających się problemach z poruszaniem, japoński gracz podjął decyzję o kreczu.

- Czułem się źle już podczas meczu z Dołgopołowem, rano było jeszcze gorzej, ale zdecydowałem się grać - powiedział 23-latek. - Nie chciałem ryzykować zbyt wiele, więc postanowiłem skreczować. Rozmawiałem z lekarzem i powiedział mi, że nie jest to poważny uraz, problem dotyczy ścięgien i rzepki. Lepiej dla mnie będzie jak wezmę kilka dni wolnego, by się wyleczyć, to powinno mi pomóc - wyjaśniał Japończyk.

Murray po meczu był bardzo zadowolony ze swojego serwisu - Cieszy mnie to, że z każdym meczem turnieju serwuje coraz lepiej - stwierdził. Odniósł się także do swojego finałowego rywala: - Dimitrow gra bardzo urozmaicony tenis, jest jednym z niewielu graczy operujących jednoręcznym bekhendem, często tez używa slajsa. Nie mam pojęcia, czy w niedzielnym meczu Grigor będzie nerwowy, w takich sytuacjach każdy zachowuje się inaczej. Wszystkiego dowiemy się jutro - zakończył obrońca tytułu.

Grigor Dimitrow wywalczył awans do pierwszego w karierze finału turnieju z cyklu ATP World Tour ogrywając 6:3, 5:7, 7:6(5) Marcosa Baghdatisa. Spotkanie od początku było bardzo wyrównane i stało na wysokim poziomie.

W pierwszym secie Dimitrow wywalczył breaka w drugim gemie. Uzyskaną przewagę bezproblemowo utrzymał do końca tej partii. Druga odsłona, tak ja pierwsza, świetnie rozpoczęła się dla bułgarskiego gracza, który w trzecim gemie odebrał podanie przeciwnikowi. Jednakże Baghdatis nie zamierzał się poddawać i szybko odrobił stratę. Losy tego seta rozstrzygnęły się w 12. gemie. Cypryjczyk przy serwisie przeciwnika wywalczył dwie piłki setowe, które Dimitrow obronił w dobrym stylu, lecz przy trzecim setbolu Bułgar popełnił podwójny błąd serwisowy, co oznaczało wygraną partię przez Baghdatisa 7:5.

W decydującym secie obaj gracze skupili się na wygrywaniu własnych gemów serwisowych. Nie mieli z tym większych problemów, tak więc doszło do tie breaka. Przy wyniku 3-2 dla Dimitrowa, Baghdatis został upomniany przez panią arbiter Ewę Asderaki za przekraczanie czasu pomiędzy wymianami. Jako że było to już drugie upomnienie dla cypryjskiego zawodnika, został ukarany odebraniem pierwszego serwisu, co przyjął z wielkim niezadowoleniem, głośno manifestując swoją frustrację. Po kapitalnym bekhendowym minięciu Bułgar objął prowadzenie 5-4 z przewagą miniprzełamania. Cypryjczyk w kolejnym punkcie odrobił stratę, ale następny punkt wpadł na konto Dimitrowa. 6-5 i meczbol dla 21-latka. Przy piłce meczowej niebywałego pecha miał Baghdatis, uderzona przez niego nieczysto z forhendu piłka wyfrunęła poza kort. Bułgarski tenisista mógł zacząć świętowanie pierwszego w karierze finału na szczeblu ATP.

- Jestem bardzo szczęśliwy. Muszę powiedzieć, że to szczególne uczucie rozpocząć sezon awansem do finału. Najtrudniejszy był trzeci set, ale na szczęście udało mi się opanować nerwy - komentował na gorąco Dimitrow.

Brisbane International, Brisbane (Australia)
ATP World Tour 250, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 436 tys. dolarów
sobota, 5 stycznia

półfinał gry pojedynczej:

Andy Murray (Wielka Brytania, 1) - Kei Nishikori (Japonia, 5) 6:4, 2:0 i krecz
Grigor Dimitrow (Bułgaria) - Marcos Baghdatis (Cypr) 6:3, 5:7, 7:6(5)

Źródło artykułu: