Po Marii Szarapowej, Serena Williams została kolejną tenisistką, która swój występ rozpoczęła od zwycięstwa 6:0, 6:0. Pięciokrotna mistrzyni turnieju potrzebowała 54 minut by zdemolować kompletnie bezradną Edinę Gallovits, w każdym aspekcie dominując na korcie. Rumunka w całym pojedynku zanotowała zaledwie jedno uderzenie kończące (przy 18 Amerykanki), nie wypracowała sobie także ani jednego break pointa.
Mimo że gładko wygrane, spotkanie może mieć dla Williams fatalne konsekwencje. Trzecia obecnie tenisistka rankingu WTA w piątym gemie pierwszej partii skręciła kostkę. Po wizycie lekarza na korcie i ponownym oklejeniu nogi Amerykanka była w stanie kontynuować spotkanie i zapewnia, że nie uraz nie zagraża jej dalszemu występowi.
- Pierwsze, co pomyślałam, to "Tylko nie to". Byłam w lekkim szoku, myślałam "Oby to nic groźnego, bo rok temu uraz był poważny" - mówiła po meczu Serena, która tę samą kostkę skręciła w ubiegłym roku podczas turnieju w Brisbane. - Oczywiście mnie boli, spuchnęła. Następnych kilka godzin będzie ważne, ale jeśli nie stanie się nic okropnego, to w czwartek wyjdę na kort. Nie przyjechałam tu by się tłumaczyć, tylko grać - dodała Amerykanka. Kolejną przeciwniczką 15-krotnej mistrzyni wielkoszlemowej będzie Garbiñe Muguruza, która pokonała po dramatycznym boju Magdalénę Rybárikovą, trzeciego seta wygrywając 14:12.
Kłopotów nie miała także Wiktoria Azarenka, choć jej dyspozycja pozostawiała sporo do życzenia. Obrończyni tytułu wyeliminowała Monicę Niculescu, choć w wygranym 6:1, 6:4 pojedynku drugi set trwał prawie godzinę, a Białorusinka popełniła w nim sporo niewymuszonych błędów.
- Styl Niculescu jest niecodzienny, ale znamy się jeszcze z rozgrywek juniorek. Grała wtedy jeszcze więcej podcinanych piłek, z obu stron tylko slajsy - wspomina liderka rankingu. - Gra niezwykle i próbuje uprzykrzać życie na korcie. Nie wiadomo, co robić, bo każda piłka nadlatuje pod innym kątem. Ważne, żeby utrzymać koncentrację i skupiać się na własnych uderzeniach - analizowała Azarenka.
Zadziwiać nie przestaje Kimiko Date, która wyeliminowała Nadieżdę Pietrową. 42-latka z Tokio została najstarszą zwyciężczynią pojedynku singlowego w Australian Open, poprawiając o ponad dwa lata dotychczasowy rekord Virginii Wade z roku 1985.
Dobrze spisały się przedstawicielki młodego pokolenia. Cenne zwycięstwo odniosła debiutująca w turnieju wielkoszlemowym 16-letnia Donna Vekić, która pokonała 6:1, 6:2, Andreę Hlavackovą. Do drugiej rundy awansowały także m.in. Julia Putnicewa, Annika Beck, Sloane Stephens, Laura Robson i Kristina Mladenović.
Program i wyniki turnieju kobiet
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!