Na Li pogrzebała nadzieje Agnieszki Radwańskiej na pierwszy w karierze półfinał na kortach Melbourne Park. Chinka pomimo że popełniła w całym spotkaniu aż 40 niewymuszonych błędów, o 19 więcej niż Polka, okazała się lepsza, wygrywając 7:5, 6:3 ten trwający 102 minuty ćwierćfinałowy pojedynek.
Już premierowy gem partii otwarcia trwający ponad 12 minut pokazał jak trudne zadanie stoi przed obiema tenisistkami. Wraz z upływem czasu sytuacja na korcie nie zmieniała się. Li starała się prowadzić grę, szukać uderzeń wygrywających, ale popełniała przy tym ogromną ilość niewymuszonych błędów. Natomiast Radwańska w swoim stylu dawała się wyszumieć przeciwniczce w ataku, świetnie spisywała się w defensywie, a także do minimum ograniczyła ilość błędów własnych. Gemy były długie, wyrównane, a zarówno Polka jak i Chinka nie miały problemów z przełamywaniem serwisu rywalki. Radwańska uzyskując przewagę breaka w gemie numer dziewięć stanęła przed wielką szansą na zakończenie pierwszej partii. Niestety, Li natychmiast odrobiła straty, odbierając serwis Polce "na sucho". Rozochocona tenisistka z Wuhan poszła za ciosem, w dwunastym gemie po raz czwarty przełamując Radwańską i wygrywając tę niezwykle wyrównaną odsłonę 7:5.
Początek drugiego seta należał do Radwańskiej. Turniejowa "czwórka" z łatwością wyszła na prowadzenie 2:0. Od tego momentu na korcie istniała już tylko Chinka. Potężne uderzenia z linii końcowej całkowicie wybiły z rytmu reprezentantkę Polski. Li opanowała sytuację na korcie, z łatwością zdobywając kolejne punkty i gemy. W tym fragmencie meczu bezradna Radwańska nie miała nic do powiedzenia, łupem Chinki padło pięć gemów z rzędu, zaś krakowianka stanęła pod ścianą, przegrywając 2:5. Po imponującej serii rywalki, Radwańska w końcu wygrała gema, poprawiając wynik na 3:5, lecz to Li była w uprzywilejowanej sytuacji, albowiem w dziewiątym gemie serwowała na mecz. 30-latka zaczęła tego gema od przegrania dwóch piłek, następnie zrobiło się 15-40 i zapaliła się iskierka nadziei, że Polka może jeszcze wrócić do gry. Jednakże ta nadzieja była płonna, finalistka imprezy sprzed dwóch lat doprowadziła do stanu równowagi, po chwili wywalczyła sobie meczbola, którego wykorzystała wymuszając błąd Radwańskiej w długiej wymianie.
- Dziękuję wszystkim kibicom, którzy mnie wspierali - powiedziała po meczu uśmiechnięta zwyciężczyni. - Ten sukces to wielka zasługa mojego trenera, Carlosa Rodrigueza. On w okresie przygotowawczym zmuszał mnie do dodatkowej pracy, która teraz daje efekty - dodała mistrzyni Roland Garros 2011.
Pomeczowe statystyki w pełni oddają przewagę jaką w tym starciu posiadała Chinka. 30-latka z prowincji Wuhan sześciokrotnie odebrała serwis przeciwniczce, zaserwowała dwa asy, zaliczyła 32 uderzenia wygrywające, ale też 40 niewymuszonych błędów. Łącznie zdobyła też o 12 punktów więcej niż Radwańska. Najwyżej klasyfikowana polska tenisistka cztery razy przełamała rywalkę, zaserwowała tylko jednego asa, zapisano jej zaledwie dziesięć piłek wygrywających i 21 niewymuszonych błędów.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród 30 mln dolarów
wtorek, 22 stycznia
ćwierćfinał gry pojedynczej kobiet:
Na Li (Chiny, 6) - Agnieszka Radwańska (Polska, 4) 7:5, 6:3
Program i wyniki turnieju kobiet
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
Aga co prawda odpadła, ale Wielkie emocje dop Czytaj całość