Sprawczynią największej niespodzianki czwartego dnia zawodów została Kiki Bertens. Holenderka, która w Paryżu występuje jako szczęśliwa przegrana z eliminacji, pokonała 7:5, 6:4 rozstawioną z numerem czwartym Dominikę Cibulkovą. Finalistka turnieju z Sydney, gdzie w finale przegrała 0:6, 0:6 z Agnieszką Radwańską, przez całe spotkanie miała kłopoty z wyprowadzaniem skutecznych ataków.
W pierwszej odsłonie Słowaczce pomagała słabo grająca Bertens, która hurtowo popełniała niewymuszone błędu, a przy stanie 5:4 i podaniu Bertens Cibulková miała nawet piłkę setową. Szansy słowacka tenisistka nie wykorzystała, a w kolejnym gemie sama oddała podanie, by chwilę później przegrać seta.
Poprawy w drugiej odsłonie nie było. Rozchybotana Cibulková popełniała mnóstwo błędów, a w defensywie dobrze pracowała Bertens. Holenderka, jedno z odkryć minionego sezonu (w Fezie wywalczyła swój pierwszy tytuł, wcześniej przebijajac się przez eliminacje), szybko przełamała przeciwniczkę, ale z prowadzenia nie cieszyła się długo. Drugie przełamanie dla tenisistki z Niderlandów było już wystarczającą zaliczką. Bertens pewnie utrzymała serwis już do końca pojedynku, zamykając drugiego seta 6:4.
- W czasie eliminacji tak bolały mnie plecy, że chciałam już wracać do domu. Trener polecił jednak zostać, bo byłam pierwsza w kolejce na liście oczekujących. W środę dowiedziałam się, że zagram - Holenderka opowiadała o okolicznościach swojego występu.
Ćwierćfinałową przeciwniczką Holenderki będzie Lucie Safarova, która po zaciętym pojedynku pokonała 6:2, 4:6, 6:2 Alize Cornet. - Myślę, że grałam dobrze, cały czas byłam skoncentrowana. Początek trzeciego seta stał na naprawdę wysokim poziomie, walczyłyśmy o każdy punkt. Potem wywalczyłam przełamanie i było łatwiej - analizowała Czeszka na pomeczowej konferencji.
- Bardzo lubię grać w Paryżu, świetnie czuję się w hali - przyznała Šafářová. - Bardzo lubię grać w stabilnych warunkach, które odpowiadają mojej grze. Poza tym, Paryż to piękne miasto - dodała zadowolona ze zwycięstwa dwukrotna finalistka paryskiej imprezy.
Po zaledwie 26 minutach pojedynku z Magdaleną Rybarikovą w ćwierćfinale imprezy zameldowała się najwyżej rozstawiona w turnieju Sara Errani. Słowaczka po przegraniu pierwszych czterech gemów najpierw poprosiła o pomoc fizjoterapeuty, a po krótkich oględzinach poddała spotkanie.
Kolejną sympatyczną niespodziankę francuskim kibicom sprawiła 19-letnia Kristina Mladenović. Po pokonaniu Julii Görges, reprezentantka gospodarzy wyeliminowała Yaninę Wickmayer, która w ubiegłym roku osiągnęła we francuskiej stolicy półfinał.
Open GDF Suez, Paryż (Francja)
WTA Tour Premier, kort twardy w hali, pula nagród 690 tysięcy dolarów
czwartek, 31 stycznia
II runda:
Sara Errani (Włochy, 1) - Magdaléna Rybáriková (Słowacja, Q) 4:0 i krecz
Lucie Šafářová (Czechy, 6/WC) - Alizé Cornet (Francja) 6:2, 4:6, 6:2
Kiki Bertens (Holandia, LL) - Dominika Cibulková (Słowacja, 4) 7:5, 6:4
Carla Suárez (Hiszpania) - Klára Zakopalová (Czechy, 8) 6:4, 6:3
Kristina Mladenović (Francja, WC) - Yanina Wickmayer (Belgia) 6:4, 6:4
Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!