Jesteśmy jak wielka tenisowa rodzina - rozmowa z Tomaszem Wiktorowskim

Robert Pałuba
Robert Pałuba

Wróćmy do gry, choć niekoniecznie do meczu z Robson. Jak się "zmiękcza" czy zniechęca zawodniczkę, która mocno uderza? Na przykład Ivanović to jest trochę inna tenisistka, ale Radwańska sobie z nią radzi. Także Szarapowej potrafi napsuć krwi.

- Można by sobie siedzieć i dywagować na ten temat przez pół godziny. Zawsze kluczami są return i serwis. To są pierwsze piłki, które tak naprawdę ustawiają wymianę. Jeżeli duża dziewczyna, grająca potężnie, ustawi sobie punkt mocną piłką, to bardzo często jest już "pozamiatane". Wiadomo, im dłużej punkt trwa, tym taka dziewczyna ma mniejsze szanse, ale to też nie jest tak, że Iśka może sobie pozwolić na to, żeby przedłużać wymianę. W momencie, kiedy Aga zostaje zepchnięta do defensywy, musi zrobić wszystko, żeby utrzymać się w grze jak najdłużej i szukać szansy na przejęcie inicjatywy, a wiadomo, że jej możliwości są trochę mniejsze niż tych dużych dziewczyn. We współczesnym tenisie, generalnie należy dążyć do tego, by zarówno serwisem, jak i pierwszą piłką po serwisie, oraz returnem, odepchnąć, a nie zostać odepchniętą.

Każdy zawodnik gdy trochę gorzej się porusza, czuje się niepewnie, nie jest w stanie już wybiegać punktu. Na hardzie, Agnieszka porusza się fantastycznie. W zasadzie w pełnej prędkości umie zmienić kierunek biegu. Nawet jeżeli losy wymiany toczą się nie po jej myśli, to jest w stanie wrócić, skontrować i często wygrać punkt nawet winnerem. Natomiast tutaj już takiej możliwości nie ma. To się przytrafiło z Robson.
Wiktorowski tłumaczy, że kluczem do poprawy podania Radwańskiej jest wyrzut i płynność ruchu serwisowego Wiktorowski tłumaczy, że kluczem do poprawy podania Radwańskiej jest wyrzut i płynność ruchu serwisowego
Mówił pan o serwisie. Radwańska go bardzo poprawiła w ostatnim czasie.

- Tak, ale to nie jest też tak, że ten serwis będzie zawsze funkcjonował. Zakładam, że nawiązujecie do procentu pierwszego serwisu w meczu z Robson?

Chcieliśmy się generalnie dowiedzieć, jak się taki serwis poprawia. Czy to jest rozwijanie mięśni klatki piersiowej, poprawa płynności uderzenia, jak to jest z tym przeniesieniem ciężaru?

- W przypadku Agnieszki kwestia przede wszystkim tkwi w podrzucie. I to jest nadal ten element, o który musi dbać. Tu już nie chodzi o trenera, bo czy ściągniemy tutaj Brada Gilberta, czy ona będzie na korcie sama: wiele elementów zawodniczka może poprawić bez niczyjej pomocy, bo ona to czuje. Ja nie muszę jej poprawiać podrzutu, bo mówi sobie sama "ooooj, znowu sobie za wysoko podrzuciłam". Kwestia jest w koncentracji i wytrzymaniu pozycji podczas serwisu. Natomiast jeżeli chodzi o motorykę i dynamikę, to tutaj jest już więcej do zrobienia ćwiczeniami poza kortem, przede wszystkim na siłowni z piłką lekarską. Dla nas to są takie małe piłki o wadze, kilogram do dwóch.

Jeżeli chodzi o rytm serwisu, to jest kwestia, o której wspomniałem chyba po Fed Cupie. Otóż Agnieszka miała ogromne problemy z barkiem i te problemy wracają. Ten ból był wręcz nie do zniesienia. Mogła grać wszystko poniżej poziomu barku, a ból pojawiał się kiedy miała łokieć podniesiony powyżej tego poziomu. To wymusiło na niej, że ruch serwisowy musiał być bardzo płynny, idealny pod względem kinetyki  ruchu, mechaniki ruchu, żeby na żadnym odcinku nie pojawił się ból. Ona cały czas z tym jakoś funkcjonowała, ale musiała dopasować swój ruch serwisowy. To spowodowało, że ten ruch stał się płynniejszy w takim prawidłowym rytmie, czyli: bardzo zwolniony początek, tak zwany "loading" (ciężko znaleźć do tego polskie słowo), ładowanie i napięcie ciała, i potem (mówiąc już po polsku) eksplozja na górze. Te kilka czynników spowodowało, że serwis się trochę poprawił, aczkolwiek są jeszcze na pewno potrzeby z nim związane.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×