Trzeba sobie spojrzeć w oczy - rozmowa z Agnieszką Radwańską

Robert Pałuba
Robert Pałuba

W znacznej mierze dzięki pani występom, Polska reprezentacja po trzech latach wróciła do Grupy Światowej II Pucharu Federacji. Jak radzi sobie pani w roli filaru drużyny?

- Nie da się ukryć, że ciąży na mnie presja, bo muszę zdobywać punkty. Przede wszystkim jednak się cieszę, że w końcu jesteśmy w Grupie Światowej II, nie trzeba będzie wracać do grania kilku spotkań dzień po dniu w niższej grupie. O to chodziło, to był nasz cel od paru lat i mam nadzieję, że tym razem utrzymamy się trochę dłużej niż poprzednim razem.

Jakie są najistotniejsze różnice między takim spotkaniem a pojedynkiem turniejowym?

- Mecz jak mecz, jest taki sam jak na turnieju, niczym się nie różni. Może tym, że Tomek [Wiktorowski, trener Radwańskiej i kapitan drużyny narodowej] siedzi na ławce i doping jest o wiele głośniejszy, czasem niesportowy. Różnice są przede wszystkim w emocjach poza kortem, ale samo spotkanie, od strony czysto tenisowej jest takie samo jak w turnieju WTA. Tym bardziej, że z tymi dziewczynami mogę zagrać w kolejnym tygodniu. Niedawne play-offy to były fajne dwa pojedynki, które były przy okazji dobrym treningiem po krótkiej przerwie.

Patrząc na regularność pani startów, można odnieść wrażenie, że z przyjemnością reprezentuje pani kraj w rozgrywkach Pucharu Federacji.

- Rzeczywiście, od 2006 roku grałam chyba wszystkie mecze w Pucharze Federacji. Jakby sobie je policzyć, to sporo się tego uzbierało, ponad 40 pojedynków. Teraz z Ulą jesteśmy ostoją silnego zespołu, więc może uda nam się nawet awansować do najwyższej grupy.
Agnieszka Radwańska wierzy, że tegoroczne sukcesy w Pucharze Federacji były pierwszym krokiem ku tenisowej elicie. Agnieszka Radwańska wierzy, że tegoroczne sukcesy w Pucharze Federacji były pierwszym krokiem ku tenisowej elicie.
Czym charakteryzują się pani relacje trenerskie z Tomaszem Wiktorowskim? Jak inne są od tych z ojcem?

- Ciężko porównywać członka rodziny do obcej osoby. Tomek ma większy dystans. Nie da się ukryć, tata, jak to rodzic, chce bardzo, czasem aż za bardzo i ciśnienie jest trochę większe. Zresztą dlatego była ta przerwa i zmiana, to był główny powód. Z Tomkiem od dwóch lat dogadujemy się doskonale, strasznie szybko ten czas leci.

Ma w sobie coś z psychologa?

- Dobrze rozumiemy się na korcie i poza nim, to jest najważniejsze. Zwłaszcza, że jest osobą, z którą praktycznie wszędzie jeżdżę i spędzam bardzo dużo czasu. Gdyby mnie taka osoba zdenerwowała, to coś by było nie w porządku i pewnie odbiłoby się to na mojej grze. Znamy się od tylu lat, chyba od dziesięciu. Nie działamy sobie na nerwy i to jest klucz.

Z pewnością potrafi jednak ostro wyrazić swoje zdanie.

- Pewnie. To przede wszystkim musi polegać na tym, że mówi się to, co się myśli. W przeciwnym razie byłoby ciężko. Trzeba być szczerym i otwartym, jeśli coś się nie podoba, to od razu to mówimy i staramy się znaleźć kompromis.

Miała pani już okazję zmierzyć się z licznymi przedstawicielkami młodszego pokolenia tenisistek. Któraś zawodniczka szczególnie pani zaimponowała?

- Ciężko wyłowić jedno nazwisko, powiedzieć, która będzie liderką, tego nie wiadomo. Patrząc na mecze Madison Keys odnosiłam wrażenie, że może grać bardzo dobrze i zapowiada się na tenisistkę, która może odnieść świetne wyniki. Donna Vekić też ma bardzo dobre warunki, ale musi nabrać doświadczenia. Sloane Stephens to tenisistka, która rzeczywiście wszystko umie, ma taką lekkość grania i nie widzę żadnych powodów, by miała nie zagościć w ścisłej czołówce.

Jak wyglądają relacje ulubionej tenisistki kibiców z jej sympatykami?

- Robię, co mogę. Wiadomo, że nie mam za dużo czasu na takie rzeczy. Trenowanie i mecze to jedno, ale mam też mnóstwo obowiązków poza kortem. Staram się jednak, jak mogę. Z przyjemnością udzielę wywiadu czy zrobię coś dla fanów.

niedziela, 5 maja 2013

Robert Pałuba
z Madrytu
robert.paluba@sportowefakty.pl


Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×