Roland Garros: Zwycięski dramat Bartoli, niezwykły powrót Janković, pewna Stosur

Marion Bartoli po dramatycznym meczu pokonała Olgę Goworcową 7:6(8), 4:6, 7:5 i awansowała do II rundy wielkoszlemowego Rolanda Garrosa. Szybkie zwycięstwo odniosła Samantha Stosur.

Marion Bartoli (nr 13.) w kluczowych fragmentach meczu zaczęła w końcu odwracać kierunek wymian (wcześniej uparcie wdawała się w wymiany po krosie, co niemal doprowadziło ją do ruiny). Popisując się kilkoma kończącymi uderzeniami wzdłuż linii odwróciła losy konfrontacji z Olgą Goworcową (WTA 63) i wygrała trzeci w sezonie mecz na korcie ziemnym. Półfinalistka Rolanda Garrosa sprzed dwóch lat od marca z czterech turniejów odpadła po pierwszym meczu, z czego z dwóch na kortach ziemnych (Oeiras, Strasburg).

Bartoli w I secie przegrywała już 3:5 i 0-30, a następnie także w tie breaku było 5-3 dla Goworcowej. Białorusinka w dogrywce miała nawet piłkę setową przy 6-5, ale Francuzka obroniła ją świetnym krosem forhendowym. Seta zakończył podwójny błąd 24-latki z Mińska. Wynik 5:3 po tym spotkaniu zdecydowanie nie będzie się dobrze kojarzył Goworcowej. Po wygraniu II seta, w decydującej odsłonie Białorusinka ponownie wyszła na takie dwugemowe prowadzenie, lecz serwując przy 5:4 zmarnowała dwie piłki meczowe.

W 11. gemie Bartoli zdobyła przełamanie, popisując się dwoma wspaniałymi bekhendami po linii, a po chwili zakończyła mecz serwisem. Zanim tego dokonała, w złożonym z 18 piłek 12. gemie, obroniła trzy break pointy (as, bekhend po linii, wygrywający serwis) i sama wykorzystała piątą piłkę meczową świetnym serwisem. W ciągu trzech godzin i 12 minut gry Francuzka popełniła 12 podwójnych błędów (Goworcowa miała ich dziewięć). Białorusince zanotowano więcej kończących uderzeń (57 do 40) oraz mniej niewymuszonych błędów (45 do 42), zdobyła też o dwa punkty więcej (131 do 129), ale to reprezentantka gospodarzy wygrała tę wyniszczającą, pełną zwrotów akcji bitwę.

Kolejną rywalką najwyżej klasyfikowanej Francuzki będzie pogromczyni Pauli Kani z kwalifikacji, Mariana Duque (WTA 162). Kolumbijka oddała dwa gemy Kristynie Plískovej (WTA 102) i po raz drugi zagra w II rundzie w Paryżu (2009), a w sumie po raz trzeci w Wielkim Szlemie (US Open 2008).W II rundzie są też dwie inne reprezentantki gospodarzy Alize Cornet (nr 31.) i Kristina Mladenović (WTA 46). Pierwsza pokonała Portugalkę Marię João Koehler (WTA 105) 7:5, 6:2, a druga wygrała z Amerykanką Lauren Davis (WTA 65) 6:0, 7:5. Cornet, która w sobotę wygrała turniej w Strasburgu, w I secie wróciła ze stanu 1:4.

Mladenović będzie kolejną rywalką finalistki imprezy z 2010 roku Samanthy Stosur (nr 9.), która rozbiła Kimiko Date-Krumm (WTA 83) 6:0, 6:2, mecz rozpoczynając od wygrania pierwszych dziewięciu gemów. W trwającym 64 minuty spotkaniu po stronie Australijki zapisano 21 kończących uderzeń i 18 niewymuszonych błędów. Japonce naliczono osiem piłek wygranych bezpośrednio i aż 20 błędów własnych. Date jedyną szansę na przełamanie Stosur stworzyła sobie w trzecim gemie II seta.

Półfinalistka turnieju z 2007, 2008 i 2010 roku Jelena Janković (nr 18.) pokonała Danielę Hantuchovą (WTA 61) 6:4, 7:6(7). Na skończenie I partii Serbka potrzebowała pięciu piłek setowych, a w II secie dokonała nie lada sztuki - wróciła z 0:5 po drodze odpierając sześć setboli. W II rundzie była liderka rankingu zagra z Hiszpanką Garbine Muguruzą (WTA 72). Ćwierćfinalistka paryskiej lewy Wielkiego Szlema z 2010 i 2012 roku Jarosława Szwiedowa (nr 27.) zwyciężyła Coco Vandeweghe (WTA 96) 6:0, 3:6, 6:2.

Mecz otwarcia wygrała półfinalistka turnieju z 2009 roku Dominika Cibulkova (nr 16.), która pokonała Łesię Curenko (WTA 75) 6:1, 6:4. Kolejną rywalką Słowaczki będzie Nowozelandka Marina Eraković (WTA 92), która zwyciężyła Brytyjkę Elenę Baltachę (WTA 200) 6:3, 6:0.

We wtorek Paryż nawiedziły opady deszczu. Gry rozpoczęły się z blisko trzygodzinnym opóźnieniem, a w ogóle nie doszły do skutku m.in. spotkania Wiktorii Azarenki i Petry Kvitovej.

Program i wyniki turnieju kobiet

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Źródło artykułu: