31-letni Łukasz Kubot zakończył zmagania w Roland Garros na II rundzie i niemal błyskawicznie powrócił do Czech, by tam przygotowywać się do startów na trawie. Bilans naszego reprezentanta na półmetku tenisowego sezonu nie jest zadowalający: zaledwie cztery wygrane pojedynki w drabinkach singla zawodów głównego cyklu, co spowodowało wypadnięcie Polaka z najlepszej setki światowego rankingu. Lubinianin jest aktualnie 119. rakietą globu i w pierwszych turniejach po wielkoszlemowym Wimbledonie będzie musiał przechodzić przez eliminacje, by rywalizować o punkty z najlepszymi.
- To ostatni praktycznie turniej, do którego łapię się bez eliminacji. Dlatego muszę się dobrze do niego przygotować, wykorzystać szansę i liczyć na odrobinę szczęścia. Piękno tenisa polega na tym, ze każdy turniej może zupełnie zmienić karierę zawodnika, choćby przykład Jurka Janowicza w hali Bercy - wyznał w Paryżu Kubot, który przez poprawę wyników w Tourze chce uzyskać bezpośrednią przepustkę do nowojorskiej lewy Wielkiego Szlema - Na pewno powalczę o miejsce w głównej drabince US Open. To nie będzie łatwe, ale jestem optymistą i wierzę, że najbliższy okres gry na trawie będzie przełomowy. Jednak głównym celem jest dobry występ w Wimbledonie, gdzie ostatnio byłem w drugiej rundzie.
Pierwszym sprawdzianem Polaka na europejskich trawnikach będzie Tobias Kamke. 27-latek z Hamburga notuje ostatnio całkiem przyzwoite wyniki, dzięki czemu przybliżył się do najwyższego w karierze 64. miejsca, które zajmował na początku sezonu 2011. Niemiec przypomniał o sobie w Miami, gdzie w II rundzie dość niespodziewanie wyrzucił z turnieju Juana Martína del Potro. - To moje drugie zwycięstwo nad zawodnikiem z Top 10, poprzednie zanotowałem w 2010 roku i ono było jak dotychczas moją największą wygraną. Ale to dzisiejsze traktuję na równi z tamtym, więc uważam, że oba mecze są moimi najlepszymi i zarazem największymi triumfami w karierze - mówił na Florydzie tenisista naszych zachodnich sąsiadów, który przed trzema laty w Bazylei ograł notowanego wówczas na szóstym miejscu w świecie Tomáša Berdycha.
Kamke w tenisa zaczął grać w wieku pięciu lat, idąc za przykładem swojego starszego brata Phillipa. Urodzony w Lubece zawodnik nie był utytułowanym juniorem, ale uwielbiał spędzać czas na kortach. Jego pasja do uprawiania białego sportu omal sprawiła, że nie ukończył szkoły. W 2004 roku wykorzystał wakacyjną przerwę, by zagrać swój pierwszy zawodowy turniej. - Nie miałem pojęcia o chemii, a fizyka była dla mnie równie okropna. Moim marzeniem zawsze było zostać zawodowcem. Kiedy więc dotarłem do finału, byłem bardzo umotywowany, by już zacząć swoją karierę. Chciałem zakończyć moją edukację, ale miałem jeszcze przed sobą dwa lata szkoły - wspomina.
"Zadzwoń do szkoły i powiedz im, że nie będzie mnie w pierwszym dniu, ponieważ chcę zostać zawodowcem" - takimi słowami podczas rozmowy telefonicznej oznajmił ojcu swój pierwszy sukces Tobi. - Kiedy wróciłem, rozmawiałem o tym ze swoim tatą przez trzy lub cztery godziny i nawet trochę krzyczeliśmy na siebie - dodaje. - Musisz zostać w szkole, ponieważ to lepsze dla twojej przyszłości. Co będzie, jak po roku grania doznasz kontuzji? Wtedy nie będziesz już mógł iść na studia, bo nie skończyłeś 13 lat edukacji - argumentował ojciec Lutz.
Do dyskusji na temat przyszłości zdolnego nastolatka włączył się również jego największy idol, Michael Stich. - Michael powiedział do mnie: "Jeśli jesteś naprawdę taki dobry, aby zostać zawodowcem, to równie dobrze możesz to uczynić za dwa lata". Uznałem, że skoro tak wiele osób jest temu przeciwnych, to powinienem z tym jednak zaczekać. Ostatnie dwa laty były bardzo trudne, ale teraz jestem szczęśliwy, że posłuchałem tych rad i skończyłem szkołę - przyznaje.
W czasach, gdy największą gwiazdą niemieckiego tenisa był Boris Becker, rodzina Tobiasa zachwycała się wręcz grą Sticha. - Pochodził z północnych Niemiec, gdzie i ja się wychowałem, a poza tym bardziej uwielbiałem jego grę od Beckera. Kilka lat po tym, jak zakończył karierę, spotkałem go w Hamburgu, gdzie rozgrywałem mecze klubowe, a on przygotowywał się do pokazówek. Czasem trenowaliśmy, to dla mnie prawdziwy idol, nie tylko na korcie, ale także poza nim. Miałem 17 lat, kiedy go pierwszy raz poznałem i byłem najszczęśliwszym facetem na świecie, że mogłem z nim odbijać piłki przez 45 minut - wyznał Kamke.
Kamke przebojem wdarł się w 2010 roku do głównego cyklu, rywalizując wcześniej z powodzeniem w Challengerach wraz z innymi tenisistami, którzy w tamtym czasie zawitali do Top 100, m.in. z Kevinem Andersonem i Michałem Przysiężnym. Postawa Niemca, który w ciągu owego sezonu awansował z 254. na 67. pozycję, została doceniona przez ATP przyznaniem nagrody w kategorii Objawienie Roku. Krajowa federacja była zachwycona potencjałem rezydującego w Hamburgu zawodnika, ale od momentu jego wejścia do najlepszej setki nastąpiła wyraźna stabilizacja. Kamke kończył co prawda każdy kolejny sezon w Top 100, lecz nie potrafił przeskoczyć następnych barier, by awansować w rankingu jeszcze wyżej.
Reprezentant Niemiec, który w obecnym sezonie zadebiutował w kadrze narodowej w ramach meczu I rundy Grupy Światowej Pucharu Davisa przeciwko Argentynie, zawsze uważał Wimbledon za swój ulubiony turniej, a na kortach trawiastych w Newport zanotował w 2011 roku swój pierwszy półfinał w głównym cyklu. Kubot w świątyni tenisa był o krok od premierowego ćwierćfinału w Wielkim Szlemie i preferowany przez niego styl serwis i wolej wydaje się wręcz idealny na tę nawierzchnię.
Obaj panowie zmierzą się we wtorek ze sobą już po raz czwarty na zawodowych kortach. W pierwszym ich starciu, podczas helsińskiego Challengera w 2007 roku, górą był tenisista naszych zachodnich sąsiadów. Kolejne dwa pojedynki, w eliminacjach do turnieju w Dausze (2009 rok) oraz w I rundzie imprezy w Bazylei (2011 rok, jedyny ich mecz w drabince singla zawodów głównego cyklu) padły łupem lubinianina. Jeśli więc Polak pragnie mocnym akcentem zainaugurować występy na europejskich trawnikach i przybliżyć się do powrotu do Top 100, to musi reprezentanta gospodarzy wyeliminować.
Gerry Weber Open, Halle (Niemcy)
ATP World Tour 250, kort trawiasty, pula nagród 683,7 tys. euro
wtorek, 11 czerwca
I runda:
kort 1, od godz. 12:00
Łukasz Kubot (Polska) | bilans: 1-0 | Tobias Kamke (Niemcy) |
---|---|---|
119 | ranking | 68 |
31 | wiek | 27 |
190/86 | wzrost (cm)/waga (kg) | 178/74 |
praworęczna, oburęczny bekhend | gra | praworęczny, oburęczny bekhend |
Lubin | miejsce zamieszkania | Hamburg |
Jan Stočes | trener | Ralph Grambow |
sezon 2013 | ||
5-10 (5-10) | bilans roku (główny cykl) | 10-14 (10-13) |
II runda Roland Garros | najlepszy wynik | ćwierćfinał w Düsseldorfie |
4-3 | tie breaki | 4-3 |
70 | asy | 49 |
296 499 | zarobki ($) | 241 383 |
kariera | ||
2002 | początek | 2004 |
41 (2010) | najwyżej w rankingu | 64 (2011) |
84-105 | bilans w głównym cyklu | 38-64 |
0/2 | tytuły/finałowe porażki (główny cykl) | 0/0 |
3 163 947 | zarobki ($) | 1 246 514 |
Bilans spotkań pomiędzy Łukaszem Kubotem a Tobiasem Kamke (główny cykl):
Rok | Turniej | Etap | Zwycięzca | Wynik |
---|---|---|---|---|
2011 | Bazylea | I runda | Kubot | 5:7, 7:5, 6:2 |
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
Redaktorzy SF prześcigają się w jakości swego rzemiosła , no no :) !
Tak trzymać !