ATP Newport: Przysiężny nie wykorzystał szansy, Mahut w półfinale

Michał Przysiężny mógł uzyskać awans do półfinału turnieju ATP w Newport i zarazem zagwarantować sobie powrót do Top 100. Niestety, głogowianin nie wykorzystał szansy i przegrał z Nicolasem Mahutem.

Siedem lat czekał Michał Przysiężny, aby drugi w raz w karierze zagrać w ćwierćfinale turnieju z serii ATP World Tour. W lipcu 2006 roku głogowianin przegrał z Agustinem Callerim w imprezie w Sopocie. W czwartek, w meczu 1/4 finału Hall of Fame Tennis Championships, od Przysiężnego lepszy okazał się Nicolas Mahut. 29-latek nie wykorzystał więc okazji na pierwszy w karierze awans do półfinału zmagań najwyższego szczebla w męskim tenisie.

Zarówno Francuz jak i Polak znakomicie czują się na nawierzchni trawiastej, co udowadniali już od pierwszych piłek meczu. Obaj tenisiści dążyli do jak najszybszego zakończenia każdego punktu, dlatego też długich wymian było jak na lekarstwo, natomiast przeważały piłki zdobyte bezpośrednio serwisem bądź akcjami przy siatce.

Mahut, będący faworytem tej konfrontacji, starał się wywierać presję na przeciwniku, ale nie był w stanie przełamać Polaka, choć w drugim gemie miał trzy break pointy. Za to przed wielką szansą w 12. gemie stanął Przysiężny. Po podwójnym błędzie serwisowym Mahuta, głogowianin uzyskał setbola, jednak Francuz obronił się znakomitym serwisem, a po chwili doprowadził do tie breaka.

Mecze na nawierzchni trawiastej są bardzo specyficzne. Tu o zwycięstwie w secie czasem decydują jedna-dwie piłki - często mawiają tenisiści o grze na trawie. I ta maksyma potwierdziła się w tie breaku pierwszego seta, w którym trwała wyrównana walka punkt za punkt, a o triumfie Mahuta przesądził pech Przysiężnego, który przy setbolu popełnił podwójny błąd serwisowy.

W drugiej odsłonie inicjatywa na korcie należała do Francuza. 31-latek z Angers, grający w głównej drabince turnieju dzięki dzikiej karcie, był nie do zatrzymania dla Przysiężnego przy własnym serwisie (łącznie w drugim secie przegrał tylko dwa punkty przy swoim podaniu), a Polak niemal w każdym gemie serwisowym miał problemy.

Dwa premierowe gemy długiej odsłony (drugi i czwarty gem tej partii) głogowianin wygrał do 15, w gemie numer sześć musiał bronić trzech break pointów, a w gemie ósmym znów stanął pod ścianą, ale po raz kolejny z pomocą przyszedł serwis.

Przysiężny dzielnie się bronił, walczył z całych sił o przedłużenie swoich nadziei w tym meczu, ale skapitulował. W dziesiątym gemie Polak wyszedł ze stanu 0-30, lecz Mahut doprowadził do równowagi, a następnie wywalczył meczbola. Poddenerwowany całą sytuacją polski tenisista w celu rozładowania emocji wystrzelił piłkę w trybuny, za co otrzymał ostrzeżenie od arbitra stołkowego, ale piłki meczowej oddalić nie zdołał. W wymianie wyrzucił bekhend w aut, a zadowolony Mahut wzniósł ręce ku górze. Francuz w końcu dopiął swego - przełamał Przysiężnego i zakończył cały mecz.

Półfinałowym rywalem Mahuta, który ma szansę stać się drugim obok Andy'ego Murraya tenisistą z dwoma wygranymi w tym sezonie turniejami na nawierzchni trawiastej, będzie Michael Russell. Blisko 35-letni Amerykanin, najstarszy uczestnik tegorocznych zawodów w stanie Rhode Island, po dramatycznym pojedynku wygrał z oznaczonym numerem trzecim Igorem Sijslingiem z Holandii.

Hall of Fame Tennis Championships, Newport (USA)
ATP World Tour 250, kort trawiasty, pula nagród 455,7 tys. dolarów
czwartek, 11 lipca

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Nicolas Mahut (Francja, WC) - Michał Przysiężny (Polska) 7:6(5), 6:4

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Komentarze (3)
avatar
vamos
12.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mahut na trawie to oczywiście żaden cienias, ale szkoda tego setbola i ogólnie pierwszego seta. Była szansa dla Michała. Teraz walczyć o Top 100 i US Open bez kwalifikacji! :) 
Armandoł
12.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
plan minimum zostal wykonany. dobry wystep Michala i miejmy nadzieje, ze kolejne beda jeszcze lepsze. 
avatar
RvR
12.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda, ruszamy zatem do Bogoty na hard. :)