WTA Toronto: Li - Cirstea w półfinale, niespodziewana porażka Kvitovej

Nie będzie powtórki z zeszłorocznego finału. Petra Kvitova uległa Soranie Cîrstei po zaciętym, trzysetowym boju. Do półfinału awansowała Chinka Na Li.

Po meczu Agnieszki Radwańskiej z Sarą Errani w sesji dziennej piątego dnia turnieju Rogers Cup pojawiły się zeszłoroczne finalistki. Chinka Na Li zagrała z najlepszą Słowaczką Dominiką Cibulkovą. Broniąca tytułu Petra Kvitová skrzyżowała rakiety z mocno uderzającą Rumunką Soraną Cîrsteą. Rodaczka Simony Halep wyeliminowała już w Toronto m.in. Jelenę Janković oraz Karolinę Woźniacką.

Drugim ćwierćfinałowym spotkaniem była batalia pomiędzy Dominiką Cibulkovą a Na Li. Słowaczka rozpoczęła mecz z dużym impetem, objęła prowadzenie 2:0. Jednak od tego momentu mistrzyni Roland Garros 2011 opanowała nerwy i odrobiła stratę przełamania. W pierwszej partii żadna z tenisistek nie zdobyła później znacznej przewagi. Losy seta musiały się rozstrzygnąć w 13. gemie, w którym Chinka nie pozostawiła złudzeń rywalce. Najpierw wygrała trzy punkty z rzędu, a potem (po zakończeniu serii jednym niewymuszonym błędem Chinki) cztery. Pierwszy set trwał godzinę i minutę.

Druga partia trwała o 25 minut mniej. Li ograniczyła błędy własne, a Słowaczka ciągle wyrzucała łatwe piłki. Dzięki dwóm przełamaniom serwisu Cibulkovej to Chinka awansowała do 1/2 finału Rogers Cup. W całym meczu turniejowa "czwórka" zanotowała zarówno 33 uderzenia kończące, jak i niewymuszone błędy. Jej rywalka prawie dorównała w ilości oddanych za darmo piłek (naliczono jej 29), ale główną przyczyną porażki było skończenie zaledwie dziewięciu winnerów. Jest to piąty półfinał Chinki w tym sezonie, po raz ostatni przez barierę 1/4 finału przebrnęła w kwietniu, kiedy to uległa Marii Szarapowej w finale turnieju rozgrywanego w Stuttgarcie.

W ostatniej rywalizacji sesji dziennej Petra Kvitova rozpoczęła piąte w karierze spotkanie z Soraną Cirsteą. W dotychczasowej rywalizacji prowadziła Czeszka, która pokonała Rumunkę 6:2, 5:7, 6:2 w Rzymie przed rokiem. Pierwszy set ich szóstego meczu rozpoczął się od szybkiego prowadzenia Czeszki 3:0. Kvitová swoimi szybkimi uderzeniami zmuszała swoją rywalkę do błędów. Jednak podopieczna Davida Kotyzy sama straciła koncentrację i doszło do wyrównania. Cîrstea, przegrywająca 3:4, miała do dyspozycji nowe piłki. Jednak nie pomagały one serwującej tenisistce. Najpierw reprezentantka naszych południowych sąsiadów przełamała na 5:3 dzięki m. in. fenomenalnemu minięciu forhendem po linii. Dziewiąty i dziesiąty gem padł łupem returnującej tenisistki, w skutek czego po godzinie gry Kvitová wygrała seta 6:4.

Druga odsłona tego meczu rozpoczęła się od lawiny błędów Czeszki. Rumunka mądrze pozwalała psuć rywalce i odskoczyła na 4:0. Gdy tylko faworytka ograniczyła błędy to pogromczyni Woźniackiej zaczęła wyrzucać piłki poza kort. Tak Kvitová wygrała pięć gemów z rzędu i była trzy piłki od awansu do półfinału. Jednak Cîrstea przetrzymała napór rywalki i utrzymała serwis na 5:5. Następnie przełamała na 6:5, gdy turniejowa "szóstka" popełniła siódmy podwójny błąd. Utrzymanie podania dało Rumunce wyrównanie stanu meczu po 49 minutach drugiej partii.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

W przerwie między drugim, a trzecim setem Czeszka udała się do toalety. Nie zmienił się jednak obraz gry. Cîrstea, podobnie jak w poprzedniej partii, szybko wyszła na prowadzenie 4:0. Co ciekawe, Kvitová oddała swój serwis dwukrotnie, za każdym razem popełniając podwójny błąd na koniec. Wynik otworzyła dopiero w piątym gemie, gdy wygrała swoje podanie dzięki serii dobrych forhendów. Nie powtórzyła się sytuacja z poprzedniej partii i Rumunka objęła prowadzenie 5:1, w siódmym gemie miała nawet dwie piłki meczowe, które obroniła Czeszka. Spotkanie zakończyło się po 133 minutach gdy dropszot Kvitovej nie przeleciał przez siatkę. Ogromnie szczęśliwa Rumunka nie kryła wzruszenia: - Jestem po prostu szczęśliwa z wyniku, jaki osiągnęłam, z miejsca, w którym jestem.

Rogers Cup, Toronto (Kanada)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,369 mln dol.
piątek, 9 sierpnia

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Na Li (Chiny, 4) - Dominika Cibulková (Słowacja) 7:6(1), 6:2
Sorana Cîrstea (Rumunia) - Petra Kvitová (Czechy, 6) 4:6, 7:5, 6:2

Program i wyniki turnieju

Komentarze (15)
avatar
Fabulous_Killjoy
10.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dokładnie to przeczuwałam. Kvitova zawsze tak robi- rozbudza nadzieje, a potem w fatalnym stylu i po wręcz astronomicznej liczbie niewymuszonych błędów przegrywa z przeciętną zawodniczką. Okej- Czytaj całość
avatar
iva
10.08.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Red. Wróbel chyba celowo pominął statystyki z meczu Petry i Sorany ;)
Petra 12/55
Sori 18/47
...???
Totalny shitfest. Dobrze, że chociaż Serenka trzyma jakiś poziom. 
avatar
brendan
10.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sorana przeszła wczoraj samą siebie. Co innego, że Kvitova w słabej formie, ale Rumunka wszystko wczoraj trafiała. Nic nie mam do komentującego ten mecz, ale niech mnie ktoś oświeci, jak się po Czytaj całość
avatar
justyna7
10.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może Soranie uda się wyeliminować Li? ;) 
avatar
justyna7
10.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda, że Cebulka nie pokonała Li. ;(