WTA Quebec City: Czwarty finał Eraković w karierze, Nowozelandka z Safarovą o tytuł

O drugi tytuł w stolicy Kanady powalczy Marina Eraković. Nowozelandka w dwóch setach uporała się z Christiną McHale, a w finale zagra z Lucie Safarovą. Czeszka pokonała Kanadyjkę, Eugenię Bouchard.

Dwunasty dla jednej, czwarty dla drugiej. Mowa o finałach turniejowych, w których obie zawodniczki nie grzeszą wysoką skutecznością. Lucie Safarova wygrała cztery imprezy rozgrywane pod egidą WTA, zaś Marina Erakovic dotychczas wygrała tylko raz, w Memphis. Droga tych tenisistek do finału kanadyjskich zawodów nie była łatwa.

Czeszka w półfinale potrzebowała trzech setów, żeby zwyciężyć. Eugenie Bouchard niesiona dopingiem rodaków w pierwszej partii grała na wysokim poziomie. Jej przeciwniczka przegrała głównie przez niski procent pierwszego podania (zaledwie 54 proc.). Kanadyjka świetnie wykorzystywała słabe drugie podanie, po którym wygrała dziewięć z dziesięciu piłek.

Szala zwycięstwa odwróciła się w drugiej odsłonie półfinałowej batalii. Šafářová jako pierwsza przełamała w tym secie na 4:3 i od tego momentu wygrała 27 z 34 kolejnych piłek. Jej fantastyczna seria zakończyła się przy wyniku 4:0, gdy Bouchard utrzymała swój serwis. Po godzinie i 47 minutach awansowała do pierwszego od ponad roku finału (wcześniej dotarła do finału Charleston 2012, przegrała z Sereną Williams).

- Ona gra bardzo szybko i uderza piłkę zaraz po koźle, więc na początku nie mogłam złapać swojego rytmu. Po pierwszym secie podniosłam poziom swojej gry, a po przełamaniu na początku trzeciej partii Genie obniżyła poziom swojego tenisa. Cieszę się, że wykorzystałam tę sytuację - podsumowała 48. na świecie tenisistka.

Bouchard jednak nie narzeka na swój wynik: - Mogłam zagrać trochę lepiej w tym turnieju, ale jestem zadowolona z tego co dokonałam w tym turnieju. Zagrałam kilka dobrych spotkań w tym turnieju, a w 1/2 finału grałam z bardzo dobrą zawodniczką. Lucie po pierwszym secie grała jeszcze lepiej. Musze się nauczyć jak podnosić poziom tenisa w kluczowych momentach - skwitowała tenisistka, która współpracowała z Nathalie Tauziat.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Finałową rywalką Šafářovej będzie Marina Eraković. Nowozelandka w dość dziwnie przebiegającym spotkaniu pokonała Christinę McHale. W pierwszym secie Amerykanka prowadziła już 4:3 40-15, ale przegrała tego gema, jak i sześć następnych. Przebudziła się przy wyniku 0:5 w drugiej partii, ale energii wystarczyło tylko na obronienie dwóch piłek meczowych i wygrania trzech gemów. Piękny kros forhendowy grany ze środka kortu zapewnił Eraković drugi finał w tym roku.

- Lubię ten turniej. Quebec City to piękne miasto, wszyscy są tutaj bardzo uprzejmi i pomocni. Bardzo chciałabym, żeby moje nazwisko widniało na plakacie reklamującym Challenge Bell - optymistycznie zakończyła zawodniczka, która dwa lata temu grała również w finale, gdzie przegrała z Zahlavovą-Strycovą.

Finalistki Challenge Bell grały ze sobą dotychczas tylko raz. W 2009 roku rozstawiona na Australian Open Czeszka wygrała w długim thrillerze, 6:1, 3:6, 9:7. Obie dobrze pamiętają to spotkanie, jednak to Nowozelandka wydaje się być w bardziej bojowym nastroju na rewanż za bolesną porażkę.

Challenge Bell, Quebec City (Kanada)
WTA International, kort twardy, pula nagród 235 tys. dol.
sobota, 14 września
półfinał gry pojedynczej:

Lucie Šafářová (Czechy, 3/WC) - Eugenie Bouchard (Kanada, 5) 3:6, 6:3, 6:2
Marina Eraković (Nowa Zelandia, 6) - Christina McHale (USA) 6:4, 6:3

Komentarze (5)
avatar
crzyjk
15.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lucynka ma 5-ty tytuł WTA! Brawo! 
Armandoł
15.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lucyna grała bezmyślnie i od drugiego seta trafiała. :( w trzecim za to wchodziło jej WSZYSTKO. biedna Eugenie, tak jej zależało... aż rakieta dwukrotnie ucierpiała. 
avatar
justyna7
15.09.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Safarowa po tytuł!