Michał Przysiężny miał nie grać w głównej drabince turnieju ATP w Tokio, ponieważ w finałowej rundzie eliminacji przegrał z Benjaminem Beckerem, ale uśmiechnęło się do niego szczęście, bowiem z imprezy wycofał się Gilles Simon i głogowianin wskoczył na miejsce Francuza jako tzw. lucky loser. Polak skorzystał z drugiej szansy od losu, którą otrzymał, pokonał w I rundzie Marcela Granollersa, a w 1/8 finału przyszło mu się zmierzyć z Jarkko Nieminenem.
Mecz z Finem miał dla Przysiężnego bardzo ważne znaczenie. W przypadku zwycięstwa 29-letni głogowianin wywalczyłby nie tylko pierwszy w karierze awans do ćwierćfinału turnieju rangi ATP World Tour 500, ale także zapewniłby sobie miejsce w czołowej setce rankingu na koniec sezonu i miejsce bez eliminacji w wielkoszlemowym Australian Open, ruszającym w styczniu. Warunek był jeden - Przysiężny musiał pokonać Nieminena.
Dwa poprzednie pojedynki głogowianina z mańkutem z Maskuu były wyrównane, ale kończyły się zwycięstwami Fina. W środę, na korcie numer 4 w Tokio, Przysiężny od początku ostro ruszył do ataku. Polak już w gemie otwarcia oddalił break pointa, w kolejnych miał swoje szanse przy serwisie Nieminena, ale Fin także nie dał się przełamać. W 12. gemie Przysiężny obronił piłkę setową, a decydującego, pełnego mini breaków, tie breaka zapisał na swoje konto, wygrywając 7-4.
Po wygranej w pierwszym secie, drugi niezbyt korzystnie zaczął się dla naszego reprezentanta. Nieminen wykorzystał moment rozluźnienia Przysiężnego i w premierowym gemie wywalczył przełamanie. Popularny Ołówek, podobnie jak w pierwszej partii, znów miał swoje szanse na odrobienie strat, lecz Fin znakomicie spisywał się przy break pointach, nie dał sobie odebrać podania i wygrał tę odsłonę 6:4.
Kluczem do sukcesu Przysiężnego w tym spotkaniu był serwis. Polak w pierwszym secie przegrał zaledwie trzy punkty po trafionym pierwszym podaniu, w drugim wprawdzie tylko dwa, ale wprowadzał go w kort z mniejszą skutecznością, zaś w trzeciej odsłonie podanie głogowianina było już na o wiele niższym poziomie.
Nieminen znów w gemie otwarcia zanotował breaka, który pozwolił mu kontrolować wydarzenia na placu gry w decydującym secie. Ostateczny cios 32-letni Fin zadał w
gemie piątym, po raz kolejny przełamując Polaka. Tak pokaźnych strat Przysiężny nie był w stanie już odrobić i po dwóch godzinach gry to najwyżej klasyfikowany tenisista ze Skandynawii mógł się cieszyć z awansu do ćwierćfinału.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
W całym meczu Polak zaserwował 11 asów, popełnił dwa podwójne błędy serwisowe, po trafionym pierwszym podaniu przegrał tylko 12 punktów i nie wykorzystał ani jednej z ośmiu piłek na przełamanie. Natomiast Fin posłał na drugą stronę kortu cztery asy, zanotował cztery podwójne błędy, wykorzystał trzy z pięciu break pointów, a łącznie wygrał pięć punktów więcej od głogowianina.
W ćwierćfinale przeciwnikiem Nieminena będzie Ivan Dodig. Chorwat niespodziewanie wygrał w dwóch setach z rozstawionym z numerem drugim Francuzem Jo-Wilfriedem Tsongą.
Rakuten Japan Open Tennis Championships, Tokio (Japonia)
ATP World Tour 500, kort twardy, pula nagród 1,297 mln dolarów
środa, 2 października
II runda gry pojedynczej:
Jarkko Nieminen (Finlandia) - Michał Przysiężny (Polska, LL) 6:7(4), 6:4, 6:2