Clijsters troszczy się o rodzinę i z uwagą przygląda się wydarzeniom na kortach

Kim Clijsters zakończyła karierę w 2012 roku, ale wciąż pragnie aktywnie być związana z tenisem. Belgijka opowiedziała o swoim życiu prywatnym oraz imprezie, którą zorganizowała w zeszłym tygodniu.

- Było zabawnie, mieliśmy dobry mecz. Wesoło było zagrać znowu z Xavierem. Atmosfera przypominała mi czasy, kiedy przed kilkoma laty grałam pokazówkę w Wimbledonie. Poczuć to znów było niesamowicie. Doceniam wszystkich, którzy przyszli. Mam nadzieję, że będziemy w stanie kontynuować tę tradycję w każdym kolejnym roku - powiedziała Kim Clijsters, która wspólnie z Aną Ivanović, Kirsten Flipkens, Xavierem Malissem i Henrim Lecontem uczestniczyła w specjalnie zorganizowanej przez nią w zeszłym tygodniu imprezie pokazowej w Antwerpii.

Clijsters oficjalnie zakończyła karierę w 2012 roku. 12 miesięcy po niej uczynił to także Malisse, który w prezencie otrzymał od swojej utytułowanej rodaczki czekoladową rakietę. Belgijka cieszyła się z realizacji całych zawodów. Przyznała również, że w wyniku przejścia na tenisową emeryturę, znacznie ograniczyła się liczba jej kontaktów z zawodniczkami z Touru. - Nie mam ich zbyt wielu. Jest kilka zawodniczek, z którymi utrzymuję kontakt, ale tylko za pomocą e-maila lub SMS-a. Właściwie to bardziej związana jestem z tenisistkami, które już zakończyły swoje kariery, niż z tymi, które jeszcze grają w Tourze, ponieważ one są najprawdopodobniej bardzo zajęte - wyznała 30-latka z Bree.

[wrzuta=3DPJaXP6Tvn,amonte]

Mimo tego, triumfatorka czterech turniejów wielkoszlemowych stara się oglądać w akcji najlepsze zawodniczki globu, jak tylko ma ku temu okazję. - Oglądałam trochę spotkań. Oczywiście, śledziłam uważnie Kirsten Flipkens [z którą współpracuje - przyp. red.], widziałam jak grała w Wimbledonie. Zawsze z uwagą przyglądam się najważniejszym turniejom. Nie mam zbyt wiele czasu, by tylko siedzieć przed telewizorem i oglądać cały mecz, ale kiedy pokazują trochę tenisa, to starać się patrzeć. Do tego także śledzę wyniki w Internecie - dodała.

Od kilku lat najważniejsza dla utytułowanej Belgijki jest rodzina, która w 2013 roku powiększyła się o kolejnego członka. - Jack urodził się 18 września, to wspaniały, mały mężczyzna. Oczywiście, musieliśmy się ponownie przyzwyczaić do tego, że mamy w domu dziecko, ponieważ Jada już skończyła pięć lat i potrafi wiele rzeczy robić sama. Ale wspaniale jest mieć w domu małego chłopczyka - stwierdziła z wielką radością.

- Jada jest zachwycona. Myślę, że potrzebowała troszkę czasu, by się przyzwyczaić do swojego małego braciszka. W pierwszym tygodniu nie podobało jej się to, że musiała iść do łóżka wcześniej, gdyż nie mogła zrozumieć, dlaczego jej brat może zostać razem z nami trochę dłuższej niż ona. Z czasem jednak pokochała go coraz bardziej. Uważa, że to najmilsza rzecz na świecie. To wszystko sprawdza się - wyznała.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Clijsters z chęcią opowiedziała również o karierze swojego męża: - Brianowi idzie świetnie, uwielbia pracować jako asystent trenera w Antwerpii. Grał w koszykówkę przez wiele lat, to jego pasja, dlatego wspaniale jest widzieć, jak coraz więcej się uczy i staje się coraz lepszym szkoleniowcem. Oraz o swojej aktywności na korcie i poza nim: - Nie grałam zbyt wiele. Pracowałam i starałam się dojść do właściwej sylwetki po urodzeniu dziecka. Ale nasz klub ma się dobrze, prawie skończyliśmy jego renowację. Nasza akademia działa sprawnie. Spodziewam się oficjalnego otwarcia klubu już w lutym.

Święta Bożego Narodzenia Clijsters spędzi w gronie najbliższych. - Na Boże Narodzenie zjedzie do nas cała rodzina, a na Nowy Rok będziemy razem z moją mamą, siostrą i wszystkimi dzieciakami. Naprawdę nie możemy się już doczekać tych świąt - powiedziała Belgijka, życząc wszystkim zdrowego i szczęśliwego 2014 roku oraz spełnienia wszelkich marzeń.

Komentarze (2)
avatar
RvR
19.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kim jest super! Bardzo mi jej w tourze brakuje. Henin i Clijsters to były czasy!