Alize Cornet od początku sezonu jest w znakomitej dyspozycji. W lutym zaliczyła półfinał w Paryżu, a w Dubaju w drodze do finału wyeliminowała Serenę Williams. Wreszcie w ubiegłym tygodniu w Katowicach wywalczyła swój czwarty tytuł (wcześniej Budapeszt 2008, Bad Gastein 2012, Strasburg 2013). W drodze po triumf w Spodku wygrała cztery trzysetowe mecze. Od początku sezonu rozegrała już 13 spotkań na pełnym dystansie i przegrała tylko dwa z nich. Jak przystało na zawodniczkę, której idolem jest Rafael Nadal, Francuzka imponuje walecznością, ale od strony fizycznej jeszcze nigdy nie była tak dobrze przygotowana.
Tuż po wspaniałym tygodniu w Polsce, Cornet udała się do St. Louis, gdzie w dniach 19-20 kwietnia odbędzie się baraż o Grupę Światową Pucharu Federacji. Francja zagra ze Stanami Zjednoczonymi o powrót do grona ośmiu najlepszych drużyn świata, w którym po raz ostatni była w 2011 roku. Cornet nie może się doczekać, by po raz kolejny zagrać w narodowych barwach. - To niesamowite grać dla swojego kraju - powiedziała klasyfikowana aktualnie na 21. miejscu Francuzka. - To zdarza się dopiero po raz drugi w roku i bardzo się to różni od WTA Tour, gdzie gramy indywidualnie, tylko dla siebie. Tam masz swój własny świat, swoją własną drużynę.
Początki w Pucharze Federacji były dla Cornet bardzo trudne. Przegrała osiem pierwszych gier w narodowej drużynie, ale w tym sezonie nastąpił przełom. Zdobyła dwa punkty w meczu ze Szwajcarią, w tym w decydującej grze deblowej w parze z Kristiną Mladenović. Dzięki temu Francja ma możliwość walki o powrót do elity po trzyletniej nieobecności i otwiera się przed nią spora szansa, bo o sile amerykańskiej drużyny mają decydować 21-letnia Sloane Stephens i młodsza dwa lata Madison Keys (obie w Pucharze Federacji legitymują się bilansem gier 1-1).
W reprezentacji Francji, której kapitanem jest Amelie Mauresmo, panuje znakomita atmosfera. - O tej porze roku możemy być razem, dzielić jakieś dobre chwile na korcie i poza nim oraz przeżyć kilka różnych emocji, więc bardzo nie mogę się doczekać tego weekendu - powiedziała Cornet. - Mamy szczęście, że tworzymy fajną drużynę. Dobrze się ze sobą dogadujemy, a to jest bardzo ważne dla grupy. Jest Caroline Garcia, która w Bogocie zdobyła swój pierwszy tytuł (w finale pokonała Jelenę Janković) w tym samym tygodniu, w którym swoje wielkie chwile w Katowicach przeżywała Cornet. Są także doświadczona Virginie Razzano oraz Claire Feuerstein, która może mieć szansę zadebiutować w narodowej drużynie Francji.
Kapitan USA Mary Joe Fernandez uczucia, które towarzyszą Cornet powtórzyła w odniesieniu do własnej drużyny. - Te dni są wyjątkowe i inne, ponieważ drużyna trenuje razem i robi prawie wszystko razem. To jest coś specjalnego, ponieważ łączymy się dla wspólnej sprawy i wszystkie wspieramy się wzajemnie. Fernandez bardzo ufa swojej młodej drużynie, która ma obronić dla USA miejsce w Grupie Światowej. Amerykanki wygrały 11 z 12 dotychczasowych meczów z Francuzkami. Ekipa Trójkolorowych jedyny raz górą była w 2003 roku, ale za to w wielkim finale, więc osłodziła sobie wszystkie wcześniejsze porażki.
- Reprezentując swój kraj masz dodatkową motywację. To znaczy więcej niż zwycięstwo, a jeszcze więcej, gdy przegrywasz. Gdy przegrywasz boli dużo bardziej. Kiedy spoglądam na moją karierę jedne z najpiękniejszych wspomnień zawsze są związane z bycia częścią narodowej drużyny - dodała Fernandez. Obok Stephens i Keys w St. Louis stawiły się Varvara Lepchenko i Christina McHale. Najbardziej ograna w ekipie USA jest ta druga, która legitymuje się bilansem gier 4-4. Bilans Lepchenko to 2-1. Ta dwa zwycięstwa odniosła ona nad Robertą Vinci i Sarą Errani, ale miały one słodko-gorzki smak, bo cały mecz wygrała drużyna Włoch.
Francja to jedna z czterech drużyn, które wystąpiły we wszystkich edycjach Pucharu Federacji. Drużyna Trójkolorowych w rozgrywkach triumfowała w 1997 i 2003 roku, a w finale grała również w 2004 i 2005 roku. Amerykanki główne trofeum zdobyły 17 razy, najwięcej spośród wszystkich reprezentacji, ale po raz ostatni w 2000 roku. W lutym podopieczne Mary Joe Fernandez przegrały w Cleveland z Włoszkami i muszą walczyć o zachowanie miejsca w Grupie Światowej na sezon 2015. Mecz odbędzie się w najbliższy weekend w Charifetz Arenie w St. Louis. Początek gier w sobotę o godz. 22:30 czasu polskiego oraz w niedzielę o godz. 20:00.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!