Występ w Rzymie był dla Jerzego Janowicza bardzo ważnym sprawdzianem. Przed rokiem na kortach Foro Italico nasz reprezentant dzień po dniu pokonał dwóch tenisistów z Top 10 rankingu ATP (Jo-Wilfrieda Tsongę i Richarda Gasqueta), zatrzymał się dopiero w 1/4 finału na Rogerze Federerze. Przystępując do tegorocznej edycji Internazionali BNL d'Italia, Polak miał więc do obrony 180 punktów, które otrzymał za zeszłoroczny ćwierćfinał, a w obecnej dyspozycji każde "oczko" jest na wagę złota.
[ad=rectangle]
Janowicz przybył do Rzymu notując serię ośmiu porażek z rzędu. W I rundzie trafił na Niemca Philippa Kohlschreibera, którego pokonał przed dwoma laty w turnieju w hali Bercy, gdzie jego kariera nabrała rozpędu. Niestety, w niedzielę łodzianinowi nie udało się powtórzyć wyczynu z Paryża. Polak był o krok od zwycięstwa, lecz wypuścił z rąk prowadzenie z setem i przełamaniem w drugiej partii oraz zmarnował dwie piłki meczowe, przegrywając ostatecznie 6:4, 6:7(6), 2:6.
Kohlschreiber w ostatnich tygodniach również nie błyszczał nadzwyczajną formą. 30-latek z Bawarii nie wygrał od trzech spotkań, a dodatkowo niemal od początku sezonu zmaga się z kontuzją łokcia. Niemiec niedzielny pojedynek zaczął słabo, miał problemy z własnym podaniem i już w trzecim gemie musiał bronić się przed breakiem.
W gemie siódmym Janowicz stanął przed kolejną szansą na przełamanie, lecz nie wykorzystał czterech break pointów. Do breaka na korzyść łodzianina w końcu doszło, w gemie dziewiątym, gdy Kohlschreiber oddał podanie do 15. Po chwili nasz reprezentant po raz piąty w meczu utrzymał własny serwis i zakończył premierową partię.
Gdy na otwarcie drugiego seta Janowicz uzyskał kolejnego breaka, wydawało się, że pewnie zmierza ku zwycięstwu. Polak pozwolił jednak wrócić do gry swojemu przeciwnikowi i przegrał własne podanie w gemie czwartym, przy break poincie popełniając podwójny błąd serwisowy.
Niemiec poszedł za ciosem i znów przełamując Janowicza wygrał czwartego gema z rzędu, lecz roztrwonił przewagę i po chwili na tablicy wyników widniał remis 4:4. W kolejnych gemach obaj tenisiści poradzili sobie z niemocą serwisową i o losach seta decydować musiał tie break.
Po wyrównanym początku, tie break ułożył się po myśli Janowicza, który uzyskał mini przełamanie na 5-3, a przy 6:4 miał dwie piłki meczowe. Wtedy jednak powróciły dobrze znane łodzianinowi, jak i wszystkim sympatykom tenisa znad Wisły demony. Polak nie potrafił zakończyć seta i meczu przy własnym serwisie, Kohlschreiber oddalił też drugiego meczbola przy własnym podaniu, dołożył dwa kolejne punkty i wygrał tę odsłonę.
W finałowym secie Polak już nie nawiązał walki. Wprawdzie w gemie otwarcia jeszcze obronił się przed przełamaniem, niwelując trzy break pointy, lecz oddał podanie w gemie trzecim. Prowadząc 4:2, Kohlschreiber uzyskał następnego breaka, wyszedł na 5:2, by zwieńczyć dzieło przy własnym serwisie.
Janowicz w ciągu dwóch godzin i 18 minut gry zapisał na swoim koncie osiem asów,
sześć podwójnych błędów serwisowych (Kohlschreiber odpowiednio: pięć i dwa), wykorzystał trzy z 15 break pointów, sam czterokrotnie oddał podanie i łącznie zdobył 113 z 232 punktów rozegranych w całym pojedynku.
Dla najlepszego polskiego tenisisty to dziewiąty przegrany mecz z rzędu. Janowicz poprzednio cieszył się ze zwycięstwa 13 lutego, kiedy to w Rotterdamie pokonał Tommy'ego Haasa. Na triumf łodzianin będzie musiał poczekać przynajmniej do wielkoszlemowego Rolanda Garrosa, który wystartuje 25 maja.
Natomiast Kohlschreiber w II rundzie Internazionali BNL d'Italia zmierzy się z Tommym Robredo. Rozstawiony z numerem 16. Hiszpan wygrał 7:6(3), 6:4 z Juanem Monaco.
Internazionali BNL d'Italia, Rzym (Włochy)
ATP World Tour Masters 1000, kort ziemny, pula nagród 2,884 mln euro
niedziela, 11 maja
I rundy gry pojedynczej:
Philipp Kohlschreiber (Niemcy) - Jerzy Janowicz (Polska) 4:6, 7:6(6), 6:2
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!